Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi majorus z miasteczka Jaworzno. Mam przejechane 74148.74 kilometrów w tym 197.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2015 button stats bikestats.pl

2014 button stats bikestats.pl

2013 button stats bikestats.pl

2012 button stats bikestats.pl

2011 button stats bikestats.pl Flag Counter

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy majorus.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Głuchaczki 2012

Dystans całkowity:216.90 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:10:30
Średnia prędkość:20.66 km/h
Maksymalna prędkość:58.67 km/h
Suma podjazdów:2420 m
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:72.30 km i 3h 30m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
70.64 km 0.00 km teren
03:14 h 21.85 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:610 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Powrót z Głuchaczek

Niedziela, 19 sierpnia 2012 · dodano: 20.08.2012 | Komentarze 0

Mój ostatni wieczór w bazie bardzo długo się przeciągnął. Ze znajomymi siedzieliśmy do 3:30 w nocy i dopiero przed 4 poszedłem spać. Rano chciałem ruszyć dość wcześnie, jednak nic z tego nie wyszło. Znajomi próbowali mnie zatrzymać na kolejny dzień, ale już musiałem jechać do domu. Dopiero przed 11 zapakowałem wszystkie rzeczy i ruszyłem w drogę do dziadków w góry. Początkowo trochę zjazdu i zacząłem podjazd wzdłuż rzeki. Pogoda była piękna, trochę przeszkadzała wysoka temperatura. Szybko dojechałem do Suchej Beskidzkiej, gdzie skręciłem na główną drogę w kierunku Wadowic. Przejechałem obok zapory w Świnnej Porębie i w Wadowicach skręciłem na główną drogę w kierunku Andrychowa. Ruch dość duży i przeszkadzający wiatr skutecznie utrudniały jazdę. Dodatkowo byłem dość zmęczony po zarwanej nocy i prawie zasypiałem podczas jazdy.

#lat=49.746104674435&lng=19.475010000001&zoom=11&maptype=ts_terrain

Dane wyjazdu:
49.50 km 0.00 km teren
02:28 h 20.07 km/h:
Maks. pr.:58.67 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:910 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Na przełęcz Glinne

Sobota, 18 sierpnia 2012 · dodano: 19.08.2012 | Komentarze 2

Po dniu dość kiepskiej pogody, który spędziłem w bazie namiotowej pomagając w różnych rzeczach miałem w planie trochę się poruszać i skoczyć na rower na znaną mi przełęcz. Najpierw jednak poszedłem w góry. Spacer miałem zakończyć ok. godziny 14, jednak trochę wydłużyłem drogę i w bazie byłem dopiero o 16. Zjadłem obiad i nie zostało już dużo czasu na jazdę. Postanowiłem pojechać kawałek na przełęcz Glinne, która do tej pory pokonywałem jedynie samochodem. Szybko zjechałem do Przyborowa i ruszyłem w stronę Korbielowa. OD skrzyżowania w Jeleśni miałem 10 km podjazdu na przełęcz. Nachylenie nie było duże, więc jechało się dość lekko. Szybko dojechałem do granicy. Tam krótki postój i powrót tą samą drogą. Bez sakw podjazd do bazy poszedł mi zdecydowanie lepiej. Potem zjechałem jeszcze raz do sklepu i kolejny raz podjechałem do bazy.

Piesza wycieczke przez Słowację © Majorus


Granica ze Słowacją © Majorus


#lat=49.587118200148&lng=19.37454&zoom=12&maptype=ts_terrain
Kategoria Głuchaczki 2012


Dane wyjazdu:
96.76 km 0.00 km teren
04:48 h 20.16 km/h:
Maks. pr.:54.94 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:900 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

W góry do znajomych

Czwartek, 16 sierpnia 2012 · dodano: 19.08.2012 | Komentarze 0

Już od dawna miałem zaproszenie od znajomych do bazy namiotowej w Głuchaczkach. Czekałem tylko na poprawienie pogody. Po kilku dniach z częstymi opadami deszczu wreszcie przyszedł piękny dzień. Szybko spakowałem sakwy i po obiedzie ruszyłem w drogę. Jechało się bardzo przyjemnie i kilometry szybko leciały. Wiatr przez całą drogę lekko pomagał. Część drogi pokrywała się z trasą, którą wracałem tydzień wcześniej z wyprawy. Wtedy jednak można było normalnie przejechać przez Żywiec mimo robót drogowych. Teraz trzeba było jechać objazdem, który był poprowadzony przez dość stromy podjazd. Za Żywcem pojechałem drogą na Korbielów i w Jeleśni skręciłem na Przyborów. Wiedziałem, że do bazy będzie dość stromy podjazd, ale nie spodziewałem się, że aż tak stromy. 5 km zajęło mi dość dużo czasu. Miałem kilka chwil zwątpienia, ale pomyślałem sobie, że w Alpach dałem radę, to tutaj też jakoś podjadę. Ostatni kilometr to typowa jazda górska. Skończył się asfalt i zaczęła leśna droga z dość dużą ilością kamieni. Parę razy musiałem pchać rower, bo z sakwami nie dało się podjechać. Wieczorem dotarłem wreszcie do świetnej bazy.

Nad jeziorem żywieckim © Majorus


#lat=49.911509789476&lng=19.30164&zoom=9&maptype=ts_terrain