Info

Więcej o mnie.
2015

2014

2013

2012

2011


Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2024, Styczeń2 - 0
- 2023, Grudzień1 - 0
- 2023, Listopad3 - 0
- 2023, Październik5 - 0
- 2023, Wrzesień2 - 0
- 2023, Sierpień1 - 0
- 2023, Lipiec3 - 0
- 2023, Czerwiec3 - 0
- 2023, Maj5 - 0
- 2023, Kwiecień5 - 0
- 2023, Marzec1 - 0
- 2023, Luty2 - 0
- 2023, Styczeń1 - 0
- 2022, Listopad2 - 0
- 2022, Październik5 - 0
- 2022, Wrzesień1 - 0
- 2022, Sierpień3 - 0
- 2022, Lipiec3 - 0
- 2022, Czerwiec3 - 0
- 2022, Maj7 - 0
- 2022, Kwiecień3 - 0
- 2022, Luty1 - 0
- 2021, Grudzień2 - 0
- 2021, Listopad1 - 0
- 2021, Październik5 - 0
- 2021, Wrzesień2 - 0
- 2021, Sierpień4 - 0
- 2021, Lipiec2 - 0
- 2021, Czerwiec8 - 0
- 2021, Maj6 - 0
- 2021, Kwiecień5 - 0
- 2021, Marzec2 - 0
- 2021, Luty1 - 0
- 2020, Wrzesień1 - 0
- 2020, Lipiec2 - 0
- 2020, Czerwiec1 - 0
- 2020, Maj5 - 0
- 2020, Marzec2 - 0
- 2020, Luty1 - 0
- 2020, Styczeń4 - 0
- 2019, Grudzień2 - 0
- 2019, Październik1 - 0
- 2019, Wrzesień2 - 0
- 2019, Czerwiec1 - 0
- 2019, Maj1 - 0
- 2019, Styczeń3 - 0
- 2018, Grudzień4 - 0
- 2018, Listopad1 - 0
- 2018, Wrzesień4 - 0
- 2018, Sierpień4 - 0
- 2018, Lipiec12 - 0
- 2018, Czerwiec4 - 0
- 2018, Maj1 - 0
- 2018, Kwiecień6 - 0
- 2018, Marzec6 - 0
- 2018, Luty2 - 2
- 2017, Grudzień2 - 0
- 2017, Listopad5 - 0
- 2017, Październik6 - 0
- 2017, Wrzesień4 - 0
- 2017, Sierpień14 - 0
- 2017, Lipiec17 - 0
- 2017, Czerwiec14 - 0
- 2017, Maj12 - 0
- 2017, Kwiecień7 - 0
- 2017, Marzec2 - 0
- 2017, Luty4 - 0
- 2017, Styczeń1 - 0
- 2016, Sierpień2 - 0
- 2016, Lipiec6 - 0
- 2016, Czerwiec6 - 0
- 2016, Maj4 - 0
- 2016, Kwiecień5 - 0
- 2016, Marzec9 - 7
- 2015, Grudzień1 - 1
- 2015, Listopad9 - 0
- 2015, Październik15 - 1
- 2015, Wrzesień7 - 0
- 2015, Sierpień14 - 3
- 2015, Lipiec6 - 1
- 2015, Czerwiec12 - 5
- 2015, Maj13 - 1
- 2015, Kwiecień10 - 0
- 2015, Marzec13 - 2
- 2015, Styczeń2 - 0
- 2014, Grudzień5 - 2
- 2014, Listopad12 - 0
- 2014, Październik14 - 3
- 2014, Wrzesień6 - 4
- 2014, Sierpień27 - 5
- 2014, Lipiec25 - 7
- 2014, Czerwiec12 - 2
- 2014, Maj12 - 3
- 2014, Kwiecień14 - 7
- 2014, Marzec13 - 6
- 2014, Luty4 - 3
- 2014, Styczeń4 - 1
- 2013, Grudzień6 - 1
- 2013, Listopad8 - 1
- 2013, Październik20 - 2
- 2013, Wrzesień7 - 1
- 2013, Sierpień21 - 11
- 2013, Lipiec29 - 28
- 2013, Czerwiec15 - 13
- 2013, Maj17 - 7
- 2013, Kwiecień18 - 4
- 2013, Marzec4 - 8
- 2013, Luty2 - 1
- 2013, Styczeń2 - 1
- 2012, Grudzień3 - 4
- 2012, Listopad14 - 17
- 2012, Październik20 - 28
- 2012, Wrzesień19 - 25
- 2012, Sierpień24 - 18
- 2012, Lipiec30 - 45
- 2012, Czerwiec12 - 3
- 2012, Maj19 - 14
- 2012, Kwiecień21 - 8
- 2012, Marzec18 - 0
- 2011, Grudzień1 - 0
- 2011, Listopad14 - 0
- 2011, Październik17 - 0
- 2011, Wrzesień28 - 2
- 2011, Sierpień17 - 0
- 2011, Lipiec4 - 0
- 2011, Czerwiec18 - 0
- 2011, Maj24 - 0
- 2011, Kwiecień19 - 0
- 2011, Marzec18 - 0
- 2011, Luty3 - 0
Wpisy archiwalne w miesiącu
Sierpień, 2014
Dystans całkowity: | 3321.94 km (w terenie 4.00 km; 0.12%) |
Czas w ruchu: | 180:48 |
Średnia prędkość: | 18.37 km/h |
Maksymalna prędkość: | 71.66 km/h |
Suma podjazdów: | 35557 m |
Liczba aktywności: | 27 |
Średnio na aktywność: | 123.03 km i 6h 41m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
106.97 km
0.00 km teren
05:43 h
18.71 km/h:
Maks. pr.:43.31 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:584 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dni 45-53.
Środa, 27 sierpnia 2014 · dodano: 22.05.2015 | Komentarze 0
Dojazdy na plażę i do sklepu. Po przejechaniu 5143 km nie miałem już za bardzo ochoty na dalsze wyjazdy, więc ograniczyłem się tylko do krótkich koniecznych przejazdów. Super odpoczynek nad oceanem. Powrót do domu samolotem z Faro do Katowic. Portugalczycy byli na tyle mili, że nie zapłaciłem nic za przewóz roweru.
W drodze na plażę © Majorus

Tavira © Majorus

Tavira © Majorus

Jeden z 3 mostów w Tavirze © Majorus

Pora odpływu © Majorus

Zasłużony odpoczynek © Majorus

Relaks na plaży © Majorus

Droga nad ocean © Majorus

Widok z łódki © Majorus

Widok z łódki © Majorus

Kolejny most © Majorus

Tavira © Majorus

Wieczorny odpoczynek © Majorus

Na plażę dostać można się tylko łódką © Majorus

Nad oceanem © Majorus

Wrocław - Tavira 2014 © Majorus
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami
Dane wyjazdu:
128.29 km
0.00 km teren
06:08 h
20.92 km/h:
Maks. pr.:51.22 km/h
Temperatura:38.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1393 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 44.
Wtorek, 26 sierpnia 2014 · dodano: 21.05.2015 | Komentarze 0
Wieczorem powiedziałem gospodarzowi, że koło 7 planuję wstać i rano już 6:50 przyszedł pod namiot, żeby mnie obudzić. Dosypiam jeszcze chwilę i o 8 ruszam w drogę. Początek trasy to kontynuacja długich prostych z dnia poprzedniego. Na początku chcę zrobić jak najwięcej kilometrów, bo zapowiada się jeszcze większy upał niż poprzednio. Do Almodovar mam trochę pagórków do pokonania, ale wiatr dalej pomaga i wieje w plecy. Za miasteczkiem wjeżdżam w góry, które muszę przejechać, żeby znowu dojechać nad ocean. Po 6 tygodniach jazdy jestem już mocno wytrenowany i kolejne podjazdy nie robią na mnie dużego wrażenia. Droga cały czas prowadzi góra-dół, ale najbardziej uciążliwy jest upał. Wreszcie robię sobie przerwę przy źródełku z wodą. Chleb mi się skończył, bo już 2 dni nie byłem w sklepie, ale mam jeszcze resztkę makaronu i sosu, które wieczorem już mi się nie przydadzą. Pierwszy raz podczas mojej kariery wyprawowej gotuję makaron w środku dnia. Zjadłem wszystko co miałem i ruszam dalej. Po przejeździe przez góry jestem zmuszony zrobić przerwę w miasteczku. Upał niesamowity, w cieniu prawie 40 stopni. Mam sporo czasu, żeby przemyśleć sobie całą wyprawę, bo do końca zostało mi już tylko kilkadziesiąt kilometrów. W końcu ruszam dalej i zaraz zajeżdżam do jakiegoś domu, gdzie proszę o wodę. Dostaję całą butelkę z lodówki. Do Taviry dojeżdżam około 16 i do 18:30 czekam w parku na otwarcie restauracji, gdzie mam odebrać klucze do mieszkania. Jeszcze tylko kilka kilometrów i melduje się w apartamencie, w którym spędzę następne 10 dni. Dziwnie tak kończyć wyprawę na drugim końcu Europy. Wrażenie kompletnie inne niż podczas poprzednich wypraw, gdzie zawsze końcowy etap prowadził mnie do domu. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że jazda już się skończyła i następnego dnia nie ruszę gdzieś dalej. Teraz jednak pora na zasłużony odpoczynek nad oceanem. Kolejna wyprawa dobiega końca, ale jakoś ta wiadomość jeszcze do mnie nie dociera. Wieczorem jeszcze udaję się do miasteczka na pizzę i piwo, a później zasypiam w wygodnym łóżku.
Wjeżdżam do Algarve © Majorus

Przejazd przez góry © Majorus

Z głodu nie umrę © Majorus

Co jakiś czas można się posilić © Majorus

Kora z dębów korkowych © Majorus

Dąb bez kory © Majorus

Góry w Algarve © Majorus

Na ostatniej przełęczy © Majorus

Szybki posiłek w fajnym miejscu © Majorus

Już nie muszę martwić się o nocleg © Majorus
Route 2 882 066 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami
Dane wyjazdu:
135.74 km
0.00 km teren
06:14 h
21.78 km/h:
Maks. pr.:51.05 km/h
Temperatura:35.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:940 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 43.
Poniedziałek, 25 sierpnia 2014 · dodano: 21.05.2015 | Komentarze 0
Portugalczycy kolejny raz nas nie zawiedli. Rano czekało na nas pyszne śniadanie: chleb, kiełbasa, ser, dżem, kakao, ciastka, banany. Zbieramy się dosyć wolno i na rowerach jesteśmy dopiero o 9:30. Po kilometrze każdy rusza w swoją stronę. Paweł wraca do Lizbony, a ja samotnie udaję się na samo południe Portugalii. Czeka mnie ok. 260 km jazdy do Taviry, gdzie planuję zatrzymać się w mieszkaniu znajomych. Żegnamy się z Pawłem dziękując sobie za wspólne 42 dni. Dalej jadę do Setubal, skąd promem chcę się udać do Troi. O promie dowiedziałem się od naszych gospodarzy. Fajna opcja, płynie tylko 25 minut, a znacząco skróci mi drogę. Do Setubal dojeżdżam pół godziny przed odpłynięciem, więc szybko zwiedzam miasto. Wspinam się wąskimi uliczkami na wzgórze, z którego mam fajny widok na port. Na promie chwilę rozmawiam z Polakiem, który jedzie na wakacje do Troi. Po zejściu z promu czeka mnie kiepski odcinek drogi. Po bokach piasek, a droga posta bez żadnych zakrętów. Dodatkowo robi się niesamowity upał, a mnie kończy się picie. Co gorsza przez następne 30 km nie ma żadnej wioski. Wreszcie znajduję źródełko przy drodze i na raz wypijam 2 bidony zimnej wody. Dalsza droga to ciągłe proste i co 20-30 km jakieś domy. Jednym słowem: nuda. Dodatkowo jakoś dziwnie jedzie się samemu. W miejscowości Grandola zatrzymuję się na ponad godzinę, bo upał jest nie do wytrzymania. Dalej odbijam na boczną drogę, na której jeszcze ciężej znaleźć jakąś wioskę. Na szczęście wiatr mam cały czas w plecy i kilometry szybko lecą. Nocleg udaje znaleźć się za 4 razem u dziadka. Mamy duże problemy, żeby się dogadać, ale w końcu używając mieszaniny portugalskiego, hiszpańskiego i francuskiego mogę rozbić się w ogródku. Dodatkowo mam dostęp do łazienki i dostaję talerz śliwek. To ostatni nocleg u gospodarza na tej wyprawie, a jednocześnie pierwszy samotny. Upał, który za dnia strasznie przeszkadzał w nocy osłabł tylko lekko i mam pierwszy gorący wieczór od dawna.
Kolejne świetne śniadanie © Majorus

Setubal © Majorus

Wąskie uliczki w Setubal © Majorus

Droga na wzgórze © Majorus

Widok ze wzgórza © Majorus

Wjeżdżam na prom © Majorus

Setubal widziany z wody © Majorus

Płynę do Troi © Majorus

Zabudowania Troia © Majorus

Już prawie przy brzegu © Majorus

Znowu na lądzie © Majorus

Źródełko, które uratowało życie © Majorus

Długie proste © Majorus

Przy drodze pełno dębów korkowych © Majorus

Płasko i prosto © Majorus

Dobrze, że chociaż wiatr w plecy © Majorus

Znowu coś dostałem © Majorus

Ostatni nocleg w namiocie © Majorus
Route 2 882 063 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami
Dane wyjazdu:
126.92 km
0.00 km teren
06:54 h
18.39 km/h:
Maks. pr.:45.86 km/h
Temperatura:32.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:800 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 42.
Niedziela, 24 sierpnia 2014 · dodano: 21.05.2015 | Komentarze 0
Rano gospodarze zaskakują nas śniadaniem. Dostajemy kakao, kawę, wielką słodką bułkę z masłem, banany i... po 10 Euro każdy. Nie chcemy przyjmować pieniędzy, ale Portugalczycy są nieugięci. O 8:30 ruszamy na ostatni etap do Lizbony. Do stolicy prowadzi prosta droga, na której mijamy dziesiątki kolarzy. Nigdy chyba nie widziałem tylu rowerzystów na tak krótkim odcinku. Zwiedzanie miasta rozpoczynamy od odwiedzenia 2 stadionów. Oba robią na nas duże wrażenie. Dopiero potem udajemy się do centrum. Byłem już raz w Lizbonie, także trochę zapamiętałem z układu starówki i robię za przewodnika. Dosyć długo krążymy po brukowanych uliczkach, w końcu był to cel wyprawy, do którego jechaliśmy równe 6 tygodni. Po zwiedzeniu starówki udajemy się jeszcze pod klasztor Hieronimitów, Torre de Belem i Pomnik Odkrywców, który niestety jest w remoncie. Paweł miał zostać już w Lizbonie u znajomego księdza, ale okazało się, że wraca on dopiero następnego dnia, więc zdecydował się ze mną wyjechać za miasto i poszukać noclegu. I tutaj pojawił się problem. Jedyna droga, która prowadziła na południe to most 25 kwietnia, którym biegnie autostrada z 6 pasami. Postanawiamy zaryzykować i nim przejechać. Wszystko szło ok, nawet zlitował się nad nami jakiś kierowca autobusu, który jechał za nami i blokował cały pas. Schody zaczęły się dopiero pod koniec mostu. Pewnie przejechalibyśmy bez problemu, gdyby nie to, że na końcu były bramki do płacenia za autostradę... Już z daleka widzimy, że wyjeżdża nam naprzeciw policjant na motocyklu. Szybko chowamy aparaty i ustalamy ze sobą, że nie znamy angielskiego. Policjant mówi do nas po angielsku, a my mu twardo odpowiadamy po polsku i pokazujemy na mapie gdzie chcemy jechać. W efekcie puszcza nas wolno i eskortuje do następnego zjazdu, gdzie mamy opuścić autostradę :) Teraz przed nami kolejny problem, a mianowicie znalezienie noclegu. Wszędzie miasta i nie za bardzo jest gdzie szukać. W jakiejś wiosce długo krążymy od domu do domu i wreszcie jedna osoba mówi, że ma dla nas dobre miejsce... 50 km dalej :D Odbijamy trochę z naszej drogi i jedziemy w innym kierunku, bo na mapie zobaczyłem tam małą miejscowość. Tam dojeżdżamy do pierwszego domu, który okazuje się być willą z basenem. Po chwili dostajemy zgodę na rozbicie się przy basenie. Mamy też dostęp do łazienki. Za moment przychodzi do nas gospodyni. Okazuje się, że zjechała się cała rodzina na weekendową kolację, na którą też zostajemy zaproszeni. Lepiej nie mogliśmy trafić. Na ostatni wspólny nocleg trafiliśmy na największą wyżerkę. Masa mięsa z grilla, kilka rodzajów krewetek, małży, sałatki owocowe, tosty, a do tego wszystkiego piwo. Właściciel willi jest piekarzem, na chwilę nas opuszcza, a po chwili wraca z piekarni i wręcza nam promocyjne koszulki i długopisy. Do późna siedzimy z Portugalczykami i opowiadamy o całej naszej wyprawie, która powoli niestety dobiega końca.
Śniadanie

Arena byków przed Lizboną © Majorus

Stadion Sportingu © Majorus

Estadio da Luz © Majorus

Eusebio przed stadionem © Majorus

Wjeżdżamy do Lizbony © Majorus

Lizbona © Majorus

Charakterystyczna kostka brukowa © Majorus

Główna ulica Lizbony © Majorus

Aleję kończy łuk © Majorus

Wielki plac na końcu alei © Majorus

Po 6 tygodniach dotarliśmy do Lizbony © Majorus

Słynny żółty tramwaj © Majorus

Twierdza na wzgórzu © Majorus

Starówka © Majorus

Są tez inne tramwaje © Majorus

Łuk tryumfalny © Majorus

Most 25 kwietnia © Majorus

Klasztor Hieronimitów © Majorus

Klasztor Hieronimitów © Majorus

Klasztor Hieronimitów © Majorus

Torre de Belem © Majorus

Pomnik Odkrywców © Majorus

Pomnik z mostem w tle © Majorus

Niestety pomnik jest w renowacji © Majorus

Słynny posąg Jezusa © Majorus

Ciśniemy autostradą © Majorus

Nocleg nad basenem © Majorus

Najlepsza kolacja wyprawy © Majorus

Impreza w portugalskim stylu © Majorus
Route 2 882 058 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami
Dane wyjazdu:
127.31 km
0.00 km teren
06:14 h
20.42 km/h:
Maks. pr.:53.32 km/h
Temperatura:32.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1314 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 41.
Sobota, 23 sierpnia 2014 · dodano: 27.03.2015 | Komentarze 0
Portugalczycy kolejny raz nas nie zawiedli i rano dostajemy kawę, mleko i bułki z masłem na śniadanie. W drogę ruszamy koło 9. Wiatr ciągle wieje w plecy i jedzie się świetnie. Dodatkowo jedziemy boczną drogą praktycznie bez samochodów. Nagle wjeżdżamy jednak na drogę szybkiego ruchu, której nie ma u nas na mapie. Jedziemy nią koło kilometra, ale postanawiamy zawrócić i pojechać starą drogą. Niestety przez ten kilometr musimy jechać pod prąd, dobrze, ze jest szerokie pobocze. Przed Fatimą czeka nas podjazd w pełnym słońcu. Wreszcie docieramy do sanktuarium. Wszędzie pełno pielgrzymów z całego świata. Wiele z nich przyjeżdża z całymi rodzinami i rozkładają namioty na każdym wolnym placyku. Samo sanktuarium nie robi wielkiego wrażenia, w przeciwieństwie do ogromnego placu przed nim. Wyglądem przypomina trochę plac Św. Piotra z Watykanu. Przez cały plac biegnie wytyczona ścieżka, po której pielgrzymi przemieszczają się na kolanach. Po krótkim zwiedzaniu ruszamy w dalszą drogę. Mamy do pokonania coraz więcej pagórków. Wiatr ciągle sprzyja, ale robi się strasznie gorąco. Nie możemy za daleko dojechać, bo powoli zbliżamy się do Lizbony. Tym razem znajdujemy nocleg za pierwszym razem. Udaje się u starszego małżeństwa. Jedyny problem to komunikacja, próbuję coś mówić po hiszpańsku, a oni po portugalsku i jakoś się porozumiewamy. Dziadek cały czas coś do nas mówi i się śmieje, my oczywiście nie rozumiemy ani słowa :) Po chwili przychodzą do nas ze swoją znajomą, która rozmawia po angielsku. Możemy spać w starej szopie za wielką willą. Mamy dostęp do wody i dostajemy jabłka i cytryny. Jutro wielki dzień, wjeżdżamy po 6 tygodniach do Lizbony!
Podjazd przed Fatimą © Majorus

Zjadamy melona © Completny

Perełka przed kościołem © Majorus

Wnętrze sanktuarium ze słynnym obrazem © Majorus

Groby pastuszków © Majorus

Sanktuarium © Majorus

Kolumnada przed sanktuarium © Majorus

Olbrzymi plac © Majorus

Wszędzie pomniki dzieci © Majorus

Nie ma lekko © Majorus

Sanktuarium w Fatimie © Majorus

Sanktuarium w Fatimie © Majorus

Kolacja © Majorus

Za tą willą spaliśmy © Majorus

Nocleg w szopie © Majorus
Route 2 882 056 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami
Dane wyjazdu:
141.20 km
0.00 km teren
07:06 h
19.89 km/h:
Maks. pr.:52.51 km/h
Temperatura:29.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1248 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 40.
Piątek, 22 sierpnia 2014 · dodano: 26.03.2015 | Komentarze 0
Rano Francuzi znowu nas zadziwiają. Przychodzimy się pożegnać, a na stole już przygotowane śniadanie. Nie możemy sobie nawet sami kanapek zrobić, wszystko robi za nas gospodyni. Zajadamy się bułkami z marmoladą i popijamy sporą porcją kawy. Na drogę dostajemy przygotowane kanapki z kiełbasą i owoce. Lekko kropi, ale koło8 przestaje i ruszamy w drogę. Szybko dojeżdżamy do Aveiro, które jest nazywane portugalską Wenecją. Daleko mu jednak do włoskiego miasta. W sumie widzimy 2 kanały i nic poza tym. Dalej jedziemy główną drogą do Coimbry, czyli byłej stolicy Portugalii. Miasto nas zachwyca, a najbardziej położony na wzgórzu uniwersytet z 1290 roku. Zwiedzamy go na zmianę, bo z rowerami ciężko wdrapać się na górę. Żeby do niego dojść musimy pokonać dużo bocznych, wąskich uliczek, oczywiście wszystkie brukowane i bardzo śliskie. Dalej jedziemy dosyć ruchliwą drogą pełną tirów i szybko postanawiamy zmienić trochę trasę, by zjechać na mniej uczęszczane trasy. Decyzja była świetna, bo trafiamy na super drogę przez wsie i pagórki. Noclegu znowu szukamy bardzo długo, krążąc od domu do domu. Wszyscy wysyłają nas do strażaków, ale oni nie mają dla nas nic do zaoferowania. W końcu udaje się w domu na uboczu. Porozumiewamy się mieszaniną angielskiego, hiszpańskiego i francuskiego, ale możemy rozbić się w dużym ogrodzie. Dostajemy masę owoców i sałatkę z warzyw prosto z ogródka. Cały czas krąży wokół nas ciekawski kot, nic do jedzenie nie możemy położyć na stole, bo od razu się do tego dobiera. Po chwili gospodyni go gdzies zamyka i ponad godzinę słyszymy jego miauczenie.
Śniadanie u Francuzów © Majorus

Pożegnanie z gospodarzami © Majorus

Aveiro © Majorus

Kościół w Aveiro © Majorus

Portugalska Wenecja © Majorus

Do Wenecji jednak trochę brakuje © Majorus

Wjeżdżamy do Coimbry © Majorus

Centrum miasta © Majorus

Główna ulica Coimbry © Majorus

Katedra w Coimbrze © Majorus

Ruszamy do uniwersytetu © Majorus

Po drodze mijam kilka kosciołów © Majorus

Wejście do uniwersytetu © Majorus

Dziedziniec © Majorus

Widok z dziedzińca © Majorus

Uniwersytet 1 © Majorus

Uniwersytet 2 © Majorus

Uniwersytet 3 © Majorus

Uniwersytet 4 © Majorus

Boczne uliczki © Majorus

Świetna boczna droga © Majorus

Mamy ładne miejsce do zjedzenia © Majorus

Nocleg w sadzie © Majorus
Route 2 882 055 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami
Dane wyjazdu:
88.37 km
0.00 km teren
05:31 h
16.02 km/h:
Maks. pr.:43.40 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:851 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 39.
Czwartek, 21 sierpnia 2014 · dodano: 12.03.2015 | Komentarze 1
Tym razem wstajemy jeszcze wcześniej, bo przed nami zwiedzanie Porto. Rano jak zwykle chłodno, ale nie przejmujemy się tym za bardzo. Gorzej z drogą do miasta. Kilka pasów w jedną stronę i ogromny ruch. Jakoś udaje się jednak wjechać do miasta. Musimy jednak przejechać na druga stronę, gdzie mamy załatwioną przez znajomą taty wizytę w Real Companhia Velha, czyli najstarszej wytwórni Porto w kraju. Długo szukamy piwnic z winem, każdy prowadzi nas w inną stronę, w końcu jednak docieramy na teren wytwórni, gdzie mieści się też konsulat honorowy Polski. Niestety nie udaje się spotkać z konsulem, który akurat wyjechał za granicę. Mamy jednak zapewnione zwiedzanie ogromnych piwnic z beczkami pełnymi wina. Zapach w środku jest niesamowity. Oglądamy też film o produkcji porto i udajemy się do piwnicy, w której składowane są butelki. Na koniec zostajemy także zaproszeni na degustację, gdzie mamy okazję skosztować 40 letnie porto. Wycieczka po piwnicach była super przeżyciem. Musimy jednak ruszać w dalszą drogę. Wracamy do centrum i rozpoczynamy zwiedzanie. Na początek udajemy się pod stadion FC Porto, który robi wielkie wrażenie. W ogóle całe miasto może zachwycić. Jest pięknie położone nad rzeką i ma bardzo dużo do zaoferowania. Po drodze widzieliśmy całą masę pięknych miast, ale Porto plasuje się bardzo wysoko na naszej liście. Bardzo długo kręcimy się po starówce. Wreszcie ruszamy dalej i kawałek za miastem zatrzymujemy się na plaży. Wreszcie postanowiłem wejść do oceanu, bo w Hiszpanii pogoda za bardzo na to nie pozwalała. Tu jest trochę cieplej, ale woda jest lodowata, także tylko zanurzam się na chwilę. Dodatkowo w mgnieniu oka nadciąga mgła i kompletnie zmienia się pogoda. Szybko się zbieramy i ruszamy dalej. Robi się późno i zaczynamy szukać noclegu. Tym razem nie poszło tak łatwo. Wszyscy wysyłali nas na plażę odległą o ponad 10 km. Nie poddawaliśmy się jednak i przez ponad godzinę krążyliśmy od domu do domu. Nasze wysiłki zostały wynagrodzone. Zostajemy przyjęci przez... Francuzów! Nawet poza Francją potrafią nas miło zaskoczyć. Udostępniają nam pokój przy garażu. Mamy materace i dostęp do prysznica. Dodatkowo zapraszają nas na pyszną kolację. Jedzenia jest cała masa: rosół, bułki, sałatka, salami, szynka, kiełbasa, sery, ciasto, owoce. Dostajemy też piwo, tym razem bezalkoholowe. Mimo problemów językowych dogadujemy się w mieszaninie hiszpańskiego, francuskiego i portugalskiego, a Francuzi uczą nas także kilku zwrotów po marokańsku :)
Wkraczamy do piwnic © Majorus

Ilość wina przytłacza © Majorus

Największa beczka © Majorus

Wszędzie pachnie winem © Majorus

Najstarsza partia wina © Majorus

Najstarsza butelka porto © Majorus

Piwnica z butelkami © Majorus

Tu przechowują najstarsze okazy © Majorus

Gdyby tak zabrać jedną butelkę... :P © Majorus

Degustacja © Majorus

Do wyboru, do koloru © Majorus

Pod konsulatem © Majorus

Porto © Majorus

Stadion smoka © Majorus

Centrum Porto © Majorus

Główny plac © Majorus

Charakterystyczny tramwaj © Majorus

Centrum Porto © Majorus

Stara katedra © Majorus

Jeden z całej masy pomników © Majorus

Super widok na miasto © Majorus

Widok ze wzgórza obok katedry © Majorus

Jedno z fajniejszych miejsc © Majorus

Pomarańczowe dachy i rzeka © Majorus

Pod katedrą © Majorus

Most tramwajowy © Majorus

Najładniejszy widok w mieście © Majorus

Warto było tyle jechać © Majorus

Zadowoleni po 39 dniach jazdy © Majorus

Ostatnie spojrzenie na miasto © Majorus

Nad oceanem © Majorus

Załamanie pogody © Majorus

Warto było tyle szukać © Majorus

Nasz dzisiejszy "dom" © Majorus
Route 2 882 051 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami
Dane wyjazdu:
105.76 km
0.00 km teren
06:22 h
16.61 km/h:
Maks. pr.:50.97 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1602 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 38.
Środa, 20 sierpnia 2014 · dodano: 12.03.2015 | Komentarze 0
Rano budzimy się dosyć wcześnie. W końcu to już dzisiaj mamy wjechać do Portugalii! Ciągle zaskakuje nas jednak pogoda. Po wyjściu z namiotu uderza w nas chłodne powietrze, jest zaledwie 10 stopni. Okazało się, że był to najzimniejszy poranek podczas całej wyprawy. O 9 żegnamy się z gospodarzami i ruszamy w stronę granicy. Hiszpanie ostrzegli nas, że droga jest ciężka, ale co to dla nas. Na początek czeka nas 18 km podjazdu na przełęcz. Do granicy podjazd jest jednak łagodny. Wreszcie dostrzegamy upragnioną tabliczkę z napisem Portugal. Robimy kilka zdjęć i ruszamy dalej pod górę. Z każdym kilometrem robi się coraz bardziej stromo. W końcu dojeżdżamy na przełęcz, z której czeka nas genialny zjazd. Droga jest bardzo stroma i wąska, cały czas jedziemy na mocno zaciśniętych hamulcach, a i tak udaje się wyprzedzić kilka samochodów. Na dole robimy przerwę na jedzenie i suszenie namiotu. Dalej ruszamy bardzo fajną drogą do Bragi. Po drodze mamy sporo pagórków, ale na szczęście wiatr wieje w plecy. Sama Braga bardzo mi się spodobała. Bardzo charakterystyczną cechą jest wielka liczba kościołów, gdzie się nie obejrzałem, tam była jakaś świątynia. Dodatkowo było sporo fajnych brukowanych uliczek nadających specyficznego klimatu. Za Bragą znowu czekają nas pagórki, ale do tego jesteśmy już przyzwyczajeni. Nocleg udaje się nam znaleźć stosunkowo szybko. Portugalczycy mimo niewielkiej ilości miejsca zgadzają się nas przyjąć. Ledwo upychamy namiot na trawie, ale w zamian mamy dostęp do łazienki. Pierwszy dzień w Portugalii był bardzo udany, mamy nadzieję, że dalej ludzie też nas nie zawiodą.
Najzimniejszy poranek © Majorus

38. dnia dojeżdżamy do Portugalii © Majorus

Droga na przełęcz © Majorus

Na przełęczy © Majorus

Uzupełniamy zapasy wody © Majorus

Świetny zjazd © Majorus

Wjeżdżamy do Bragi © Majorus

Zwiedzamy miasto © Majorus

Główna aleja w Bradze © Majorus

Siedziba banku © Majorus

Piękny ogród © Majorus

W powietrzu unosił się cudowny zapach © Majorus

Braga © Majorus

Braga © Majorus

Braga - miasto kosciołów © Majorus

Plac, przy którym stały 3 kościoły © Majorus

Trochę ciasno, ale za to bardzo sympatycznie © Majorus

Dobra kolacja jeszcze z hiszpańskim winem © Majorus
Route 2 882 050 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami
Dane wyjazdu:
114.22 km
0.00 km teren
06:03 h
18.88 km/h:
Maks. pr.:59.86 km/h
Temperatura:29.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1874 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 37.
Wtorek, 19 sierpnia 2014 · dodano: 11.01.2015 | Komentarze 0
Kolejny chłodny poranek. Tym razem na termometrze 14 stopni. Przez pierwsze 30 km mamy po drodze sporo pagórków, do których już się przyzwyczailiśmy przez całą Hiszpanię. Potem czeka nas zjazd do Ourense. Szybko przejeżdżamy przez miasto oglądając tylko imponujący most i zatrzymując się pod marketem na zakupy. Tam też zagaduje mnie jakiś dziadek i przez chwilę opowiadam mu o naszej wyprawie. Za miastem znowu czekają nas podjazdy. Pogoda idealna do jazdy, zrobiło się ciepło, słońce świeciło, a wiatr już od kilku dobrych dni wieje nam w plecy. Wspinamy się na kolejną przełęcz i potem czeka nas fajny zjazd do jeziorka. Tam też odbijamy z głównej drogi, bo do Portugalii planujemy wjechać mało uczęszczaną drogą. Noclegu szukamy w ostatniej hiszpańskiej wiosce. Na zakończenie naszej przygody z Hiszpanią udaje się znaleźć nocleg za pierwszym razem. Jak się okazuje gospodarze pochodzą z Barcelony. Rozbijamy się w ogrodzie, chociaż ciężko to nazwać ogrodem. Wszędzie masa pyłu i wysuszonej trawy, ponieważ dom jest ciągle w budowie. Mamy za to dostęp do wody i prądu, a dodatkowo dostajemy dobre wino domowej roboty. Ostatni nocleg w Hiszpanii zdecydowanie zaliczamy do udanych. Z miłym gospodarzem udało mi się później spotkać podczas grudniowego wyjazdu do Barcelony.
Widok na Ourense © Majorus

Charakterystyczny most © Majorus

Tak blisko © Majorus

Przyzwyczajeni do przełęczy © Majorus

Ostatnie chwile w Hiszpanii © Majorus

Puste drogi © Majorus

Przed domem © Majorus

Dużo pyłu, ale przynajmniej szybko znalezione © Majorus

Wieczorne winko © Majorus
Route 2 882 048 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami
Dane wyjazdu:
127.92 km
0.00 km teren
07:02 h
18.19 km/h:
Maks. pr.:61.03 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2031 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 36.
Poniedziałek, 18 sierpnia 2014 · dodano: 11.01.2015 | Komentarze 0
Rano kolejne zaskoczenie. Wyglądam z namiotu, a tu nic nie widać. Dookoła gęsta mgła i wszystko mokre... W dodatku zimno. Szybko się zbieramy i zaczynamy wspinaczkę na przełęcz. Okazuje się, że za nią jest kolejna, a potem jeszcze następna itd. W efekcie na 50 km zaliczamy 5 przełęczy i 1000 m przewyższenia. W dodatku pogoda cały czas fatalna. Nagle po 5 przełęczy wszystko się zmienia. Zaczynamy zjeżdżać i w momencie robi się piękna pogoda. Bezchmurne niebo i ciepło. Dziwna ta pogoda w Hiszpanii. Robimy przerwę na małym placyku, żeby coś zjeść i wysuszyć namiot. Dalej jedziemy do Lugo cały czas w dół i z wiatrem. Nie planowaliśmy zwiedzania miasta, ale zaciekawiły nas wielkie mury obronne i w efekcie wjechaliśmy też na starówkę. Po wyjeździe z miasta czekały nas jeszcze 2 większe podjazdy. Pod koniec dnia już nie za bardzo chce się nam jechać i zaczynamy szukać noclegu. Tym razem jednak nie było tak kolorowo. Bardzo długo krążyliśmy po uliczkach i zapytaliśmy całą masę ludzi. Wreszcie po długich poszukiwaniach dostajemy zgodę na rozbicie się na skrawku trawy koło płotu, mimo że gospodarz posiada olbrzymi ogród. Miejsca jest jednak zbyt mało, a w dodatku tak twardo, że nawet nie da się wbić śledzi. Idę spróbować jeszcze szczęścia w domu obok i wreszcie się udaje. Możemy się rozbić w ogródku koło jakiejś szopy, która osłoni nas od wiatru. Dodatkowo mamy jeszcze dostęp do kranu z wodą. Wieczorem znowu zaczyna się robić chłodno.
Wszędzie mgła © Majorus

Zabytkowy kościół © Majorus

Pierwsza przełęcz © Majorus

Nie za wiele widać © Majorus

Kolejna przełęcz © Majorus

Jest ok! © Majorus

Widoczność się poprawia © Majorus

Dużo jeszcze tego? © Majorus

Ostatnia przełęcz na dziś © Majorus

Suszenie namiotu © Majorus

Mury w Lugo © Majorus

Katedra w Lugo © Majorus

Deptak na szczycie murów © Majorus

Wieczorny towarzysz © Majorus

Nocleg w ogrodzie © Majorus
Route 2 882 045 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami