Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi majorus z miasteczka Jaworzno. Mam przejechane 74148.74 kilometrów w tym 197.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2015 button stats bikestats.pl

2014 button stats bikestats.pl

2013 button stats bikestats.pl

2012 button stats bikestats.pl

2011 button stats bikestats.pl Flag Counter

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy majorus.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2014

Dystans całkowity:178.86 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:06:29
Średnia prędkość:27.59 km/h
Maksymalna prędkość:56.38 km/h
Suma podjazdów:1116 m
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:59.62 km i 2h 09m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
51.68 km 0.00 km teren
01:47 h 28.98 km/h:
Maks. pr.:54.85 km/h
Temperatura:4.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:336 m
Kalorie: kcal
Rower:Spec

Po zajęciach

Poniedziałek, 13 stycznia 2014 · dodano: 13.01.2014 | Komentarze 0

Jak na połowę stycznia pogoda wciąż bardzo ładna. Niestety dzisiaj udało się wygospodarować tylko trochę czasu po zajęciach. Ruszyłem dopiero koło 13:30 w kierunku Kryspinowa. Trochę chłodniej niż w ostatnich dniach, ale za to wiatr zdecydowanie mniejszy i drogi suche. Standardowa pętelka przez Kryspinów, Liszki, Czernichów, Bielany. Mimo niższej temperatury jechało mi się dzisiaj zdecydowanie lepiej niż w sobotę.


Dane wyjazdu:
75.73 km 0.00 km teren
02:50 h 26.73 km/h:
Maks. pr.:48.89 km/h
Temperatura:7.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:450 m
Kalorie: kcal
Rower:Spec

Mocny wiatr

Sobota, 11 stycznia 2014 · dodano: 12.01.2014 | Komentarze 0

Na taką pogodę czekałem, dobrze, że trafiła się akurat w weekend. Bezchmurne niebo, wreszcie suche drogi. W planach miałem jakąś krótszą trasę, bo forma mocno "zimowa". Ruszyłem w stronę Kryspinowa, a dalej Lisze i Czernichowa. Jechało się ciężko, bo cały czas pod bardzo silny wiatr. Mimo wszystko postanowiłem zrobić większą pętelkę i pojechałem dalej do Łączan. Kilka razy chciałem potem zawrócić ze względu na wiatr, ale jakoś dotoczyłem się do mostu nad Wisłą i przejechałem na drugą stronę. Tam skierowałem się już z wiatrem w kierunku Skawiny. Początek jechało się świetnie, ale potem słońce zaczynało się chować za chmurami i zrobiło się chłodno. Dodatkowo nie wziąłem sobie nic do jedzenia i powoli zaczynało mnie odcinać. Największy kryzys miałem w okolicach Tyńca. Ciężko było się przemóc i dokręcić jeszcze te 10 km. Sama końcówka już lepsza.


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Spec

Bałkany 2013 - podsumowanie

Czwartek, 9 stycznia 2014 · dodano: 09.01.2014 | Komentarze 1

Wreszcie udało mi się zebrać i podsumować wyprawę na Bałkany. Nie wiedziałem od czego zacząć. Przeżyliśmy tyle niesamowitych przygód, poznaliśmy masę życzliwych ludzi. Starałem się wszystko w miarę dokładnie opisać, żeby można choć w małej części poczuć to, czego my doświadczaliśmy przez 5 tygodni naszej wyprawy. Na koniec dorzucę jeszcze garść statystyk.

 Liczby wyprawy:
0 - kolejna wyprawa zaliczona bez przebicia dętki, niestety u Michała nie było tak kolorowo
1 - niestety koło trzeba było wymienić
2 - noclegi na kempingu, tyle samo było na dziko
4 - kg mniej po powrocie :p
13 - tyle odwiedziliśmy krajów
30 - noclegi "na gospodarza"
35 - dni jazdy
206 - godzin w siodle
650 - tyle wydałem na cały wyjazd (w tym 100 za wymianę obręczy)
2034 m n.p.m. - tam byliśmy najwyżej
4062 - całkowity dystans
32647 - trochę metrów w pionie nam się uzbierało
99999999999999... - liczba przygód, poznanych ludzi, wypitych litrów wody...



Była niezła wyżerka © Majorus
Granice © Majorus

Przybliżona trasa wyprawy
Route 2 150 830 - powered by www.bikemap.net


Dzień 0 - rozgrzewamy opony
Dzień 1 - Ostatni dzień w Polsce
Dzień 2 - Polka na Słowacji
Dzień 3 - Awaria
Dzień 4 - Witamy na Ukrainie
Dzień 5 - Wesoły cmentarz
Dzień 6 - Impreza u policjanta
Dzień 7 - Pechowy dzień
Dzień 8 - Atak choroby
Dzień 9 - Sigisoara i miłe spotkanie
Dzień 10 - Szosa Transfogaraska
Dzień 11 - Świat jest mały
Dzień 12 - Zaczyna się upał
Dzień 13 - Serbia jest super!
Dzień 14 - Niespodziewany gest
Dzień 15 - Długa droga do Kosowa
Dzień 16 - Dwie stolice i wieczorny wypad
Dzień 17 - Park Mavrovo
Dzień 18 - Piękna droga przez mękę
Dzień 19 - Miliony serpentynDzień 20 - Wyżerka w Czarnogórze
Dzień 21 - Spotkanie z kuzynem
Dzień 22 - Zatoka Kotorska
Dzień 23 - Wichura i Dubrovnik
Dzień 24 - Mostar i kolejny przypadek
Dzień 25 - Bośnia, zjazd rodzinny
Dzień 26 - Wracamy do Chorwacji
Dzień 27 - Znowu nad morzem
Dzień 28 - Ostatnie chwile nad wodą
Dzień 29 - Chorwaci też są gościnni
Dzień 30 - Zagrzeb i wielkie rozczarowanie
Dzień 31 - Płaskie Węgry
Dzień 32 - Pierwszy deszcz od dawna

Dzień 33 - Wielki powrót do kraju
Dzień 34 - Zakończenie

Kategoria Bałkany 2013


Dane wyjazdu:
51.45 km 0.00 km teren
01:52 h 27.56 km/h:
Maks. pr.:56.38 km/h
Temperatura:9.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:330 m
Kalorie: kcal
Rower:Spec

Sezon 2014 czas zacząć!

Środa, 8 stycznia 2014 · dodano: 08.01.2014 | Komentarze 0

Tym razem nie udało mi się zakończyć sezonu na rowerze, jak to miało miejsce w zeszłym roku, ale i tak sezon 2013 był bardzo udany. Po pierwsze pobiłem rekord rocznego przebiegu. Co prawda tylko o 70 km, ale i tak bardzo mnie to cieszy. Pojechałem na świetną i długą wyprawę na Bałkany, a także byłem na mniejszej majówkowej wyprawce. W sumie z sakwami przejechałem ponad 5000 km. Mniej razy byłem na rowerze, ale z poszczególnych wyjazdów wycisnąłem więcej niż rok temu. Udało mi się też wykręcić nową życiówkę podczas świetnego wyjazdu Tour de Babia, dzięki wszystkim za towarzystwo i fajną atmosferę. Mam nadzieję, że ten rok będzie przynajmniej tak samo udany rowerowo jak poprzedni. W głowie już powoli powstaje plan tegorocznej wyprawy, który mam nadzieję uda mi się zrealizować.
Po 3 tygodniach przerwy od roweru wreszcie wyskoczyłem na szosę. Pogoda od rana piękna, prawie 10 stopni i bezchmurne niebo. Przeszkadzał tylko trochę wiatr i mokry asfalt. Najgorzej było na Woli Justowskiej, gdzie drogę pokrywała błotna maź. Dalej pojechałem pod wiatr do Czernichowa i spokojnie wróciłem przez Bielany do Krakowa. Sezon zacząłem 3 dni później niż w zeszłym roku, ciekawe jak pójdzie dalej :)