Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi majorus z miasteczka Jaworzno. Mam przejechane 74148.74 kilometrów w tym 197.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2015 button stats bikestats.pl

2014 button stats bikestats.pl

2013 button stats bikestats.pl

2012 button stats bikestats.pl

2011 button stats bikestats.pl Flag Counter

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy majorus.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
166.11 km 0.00 km teren
07:38 h 21.76 km/h:
Maks. pr.:58.51 km/h
Temperatura:35.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:452 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Bałkany 2013 - Dzień 32.

Piątek, 9 sierpnia 2013 · dodano: 12.12.2013 | Komentarze 2

Rano wstajemy wcześnie. Myślimy już tylko o powrocie do domu. Wyjeżdżamy o 8. Niestety szybko okazuje się, że zmienił się wiatr i teraz wieje w twarz. Dociera do nas, że trzeba będzie dać z siebie wszystko, żeby w 2 dni dojechać do Polski. Podejmujemy jednak wyzwanie. Po kilku kilometrach jesteśmy w Gyor. Droga w mieście fatalnie oznakowana i dużo czasu nam schodzi zanim trafiamy na trasę prowadzącą do granicy. Miasta nie zwiedzamy, oglądamy tylko z zewnątrz imponujący ratusz. Robimy zapasy na kolejne 2 dni wykorzystując do maksimum niskie ceny przed wjazdem na Słowację. Po kilku tygodniach znowu wracamy do tego kraju. Dojeżdżamy do granicy i dalej jedziemy bocznymi drogami. Jedzie się niezbyt dobrze. Dopiero po około 100 kilometrach wiatr trochę słabnie. Za to robi się coraz bardziej ciepło. Udaje mi się znaleźć na mapie skrót, dzięki któremu skracamy trochę drogę. Jak to jednak zazwyczaj bywa w skrótach nie ma nic za darmo. Asfalt się kończy i musimy przedzierać się przez pole. Cały dzień było płasko, dopiero pod wieczór pojawiło się trochę górek. Po drodze zrywamy też sporo jabłek. Pogoda zaczyna się zmieniać. Po wieczornych zakupach zaczyna mocno wiać i robi się chłodniej. Gdy zaczynamy szukać noclegu dopada nas burza. Trzeba przeczekać na przystanku. Na szczęście szybko przechodzi i ruszamy na poszukiwania. Niestety nie idzie nam łatwo. Jeździmy od domu, do domu i wszyscy nas odsyłają. Wreszcie zniechęceni postanawiamy się rozbić na dużym boisku we wsi. Z domu obok dostajemy wodę. Pogoda jest kiepska, co chwilę słychać. Po wielu tygodniach bezproblemowych noclegów jesteśmy trochę przybici dzisiejszym niepowodzeniem. Na szczęście mam na pocieszenie dużego Kelta :)

Jedyny nocleg na Węgrzech © Majorus


Wielki ratusz © Majorus


Ciężko zrobić zdjęcie całości © Majorus


Wracamy na Słowację © Majorus


Jedziemy skrótem © Majorus


Znowu pola © Majorus


Już prawie zapomnieliśmy jak wygląda deszcz © Majorus


Kelt na pocieszenie © Majorus




Komentarze
majorus
| 22:32 poniedziałek, 16 grudnia 2013 | linkuj myślałem o tym, ale bałem się takiego rozczarowania jak w Słowenii :)
olo
| 06:28 poniedziałek, 16 grudnia 2013 | linkuj trzeba było odwiedzić w Topolcankach naszego gospodarza z zeszlego roku :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa zycia
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]