Info
Ten blog rowerowy prowadzi majorus z miasteczka Jaworzno. Mam przejechane 74148.74 kilometrów w tym 197.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.76 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
2015
2014
2013
2012
2011
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Styczeń2 - 0
- 2023, Grudzień1 - 0
- 2023, Listopad3 - 0
- 2023, Październik5 - 0
- 2023, Wrzesień2 - 0
- 2023, Sierpień1 - 0
- 2023, Lipiec3 - 0
- 2023, Czerwiec3 - 0
- 2023, Maj5 - 0
- 2023, Kwiecień5 - 0
- 2023, Marzec1 - 0
- 2023, Luty2 - 0
- 2023, Styczeń1 - 0
- 2022, Listopad2 - 0
- 2022, Październik5 - 0
- 2022, Wrzesień1 - 0
- 2022, Sierpień3 - 0
- 2022, Lipiec3 - 0
- 2022, Czerwiec3 - 0
- 2022, Maj7 - 0
- 2022, Kwiecień3 - 0
- 2022, Luty1 - 0
- 2021, Grudzień2 - 0
- 2021, Listopad1 - 0
- 2021, Październik5 - 0
- 2021, Wrzesień2 - 0
- 2021, Sierpień4 - 0
- 2021, Lipiec2 - 0
- 2021, Czerwiec8 - 0
- 2021, Maj6 - 0
- 2021, Kwiecień5 - 0
- 2021, Marzec2 - 0
- 2021, Luty1 - 0
- 2020, Wrzesień1 - 0
- 2020, Lipiec2 - 0
- 2020, Czerwiec1 - 0
- 2020, Maj5 - 0
- 2020, Marzec2 - 0
- 2020, Luty1 - 0
- 2020, Styczeń4 - 0
- 2019, Grudzień2 - 0
- 2019, Październik1 - 0
- 2019, Wrzesień2 - 0
- 2019, Czerwiec1 - 0
- 2019, Maj1 - 0
- 2019, Styczeń3 - 0
- 2018, Grudzień4 - 0
- 2018, Listopad1 - 0
- 2018, Wrzesień4 - 0
- 2018, Sierpień4 - 0
- 2018, Lipiec12 - 0
- 2018, Czerwiec4 - 0
- 2018, Maj1 - 0
- 2018, Kwiecień6 - 0
- 2018, Marzec6 - 0
- 2018, Luty2 - 2
- 2017, Grudzień2 - 0
- 2017, Listopad5 - 0
- 2017, Październik6 - 0
- 2017, Wrzesień4 - 0
- 2017, Sierpień14 - 0
- 2017, Lipiec17 - 0
- 2017, Czerwiec14 - 0
- 2017, Maj12 - 0
- 2017, Kwiecień7 - 0
- 2017, Marzec2 - 0
- 2017, Luty4 - 0
- 2017, Styczeń1 - 0
- 2016, Sierpień2 - 0
- 2016, Lipiec6 - 0
- 2016, Czerwiec6 - 0
- 2016, Maj4 - 0
- 2016, Kwiecień5 - 0
- 2016, Marzec9 - 7
- 2015, Grudzień1 - 1
- 2015, Listopad9 - 0
- 2015, Październik15 - 1
- 2015, Wrzesień7 - 0
- 2015, Sierpień14 - 3
- 2015, Lipiec6 - 1
- 2015, Czerwiec12 - 5
- 2015, Maj13 - 1
- 2015, Kwiecień10 - 0
- 2015, Marzec13 - 2
- 2015, Styczeń2 - 0
- 2014, Grudzień5 - 2
- 2014, Listopad12 - 0
- 2014, Październik14 - 3
- 2014, Wrzesień6 - 4
- 2014, Sierpień27 - 5
- 2014, Lipiec25 - 7
- 2014, Czerwiec12 - 2
- 2014, Maj12 - 3
- 2014, Kwiecień14 - 7
- 2014, Marzec13 - 6
- 2014, Luty4 - 3
- 2014, Styczeń4 - 1
- 2013, Grudzień6 - 1
- 2013, Listopad8 - 1
- 2013, Październik20 - 2
- 2013, Wrzesień7 - 1
- 2013, Sierpień21 - 11
- 2013, Lipiec29 - 28
- 2013, Czerwiec15 - 13
- 2013, Maj17 - 7
- 2013, Kwiecień18 - 4
- 2013, Marzec4 - 8
- 2013, Luty2 - 1
- 2013, Styczeń2 - 1
- 2012, Grudzień3 - 4
- 2012, Listopad14 - 17
- 2012, Październik20 - 28
- 2012, Wrzesień19 - 25
- 2012, Sierpień24 - 18
- 2012, Lipiec30 - 45
- 2012, Czerwiec12 - 3
- 2012, Maj19 - 14
- 2012, Kwiecień21 - 8
- 2012, Marzec18 - 0
- 2011, Grudzień1 - 0
- 2011, Listopad14 - 0
- 2011, Październik17 - 0
- 2011, Wrzesień28 - 2
- 2011, Sierpień17 - 0
- 2011, Lipiec4 - 0
- 2011, Czerwiec18 - 0
- 2011, Maj24 - 0
- 2011, Kwiecień19 - 0
- 2011, Marzec18 - 0
- 2011, Luty3 - 0
Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2014
Dystans całkowity: | 2458.91 km (w terenie 30.00 km; 1.22%) |
Czas w ruchu: | 122:26 |
Średnia prędkość: | 20.08 km/h |
Maksymalna prędkość: | 68.76 km/h |
Suma podjazdów: | 20853 m |
Liczba aktywności: | 25 |
Średnio na aktywność: | 98.36 km i 4h 53m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
105.42 km
0.00 km teren
06:21 h
16.60 km/h:
Maks. pr.:66.09 km/h
Temperatura:31.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2227 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 18.
Czwartek, 31 lipca 2014 · dodano: 19.11.2014 | Komentarze 2
Rano wstajemy bardzo wcześnie, bo już o 6:45. Przed nami tak naprawdę pierwszy poważny etap, na którym będziemy musieli zmierzyć się z dwoma przełęczami. Niebo dalej zachmurzone, ale wyraźnie zaczyna się przecierać i mamy nadzieję na piękną pogodę. Już na samym początku zaczynamy podjazd pod Col du Telegraphe. Na rozgrzewkę mamy 12 km pod górę. Jedzie mi się bardzo dobrze. Po drodze co kilometr ustawione są tabliczki dla rowerzystów z aktualną wysokością, średnim nachyleniem kolejnego kilometra i odległością do końca podjazdu. Szybko wjeżdżam na górę. W między czasie robi się piękna pogoda. Chmury się rozwiewają i mamy bezchmurne niebo. Na szczycie czekam sobie w słoneczku 40 minut na Pawła i po chwili ruszamy dalej. Teraz mamy przed sobą 5 km zjazdu i zaczyna się prawdziwy podjazd, czyli Col du Galibier. Na dole nabieram jeszcze wody w źródełku i zaczynam wspinaczkę. Pogoda ciągle idealna, słońce i cieplutko. Szybko pokonuję kolejne kilometry. Jestem nawet zaskoczony z jaką łatwością jadę w górę. Może to kwestia coraz większego doświadczenia na takich długich alpejskich podjazdach, ale przede wszystkim solidnej dawki treningu przed wyjazdem. Po drodze spotykam Hiszpanów na kolarkach. Pierwszy raz próbuję powiedzieć coś po hiszpańsku. Chwilę rozmawiamy, dostaję od nich też trochę czekolady. Dosyć często robię postoje, ale są one bardziej wymuszone chęcią zrobienia zdjęcia niż odpoczynku. Na drodze ruch niewielki, poza ogromną liczbą kolarzyi… świstaków J Wreszcie dojeżdżam na szczyt, gdzie witają mnie oklaski całej grupy Hiszpanów. Część jest na rowerach, a reszta jedzie samochodami. Opowiadam im o naszym planie dojechania do Portugalii. Wszyscy są pod wrażeniem, każdy podchodzi i próbuje podnieść mój rower z bagażem. Panuje bardzo miła atmosfera. Jest dosyć ciepło, ale szybko się ubieram, bo zdaję sobie sprawę, że będę musiał trochę poczekać na Pawła. Gdy przyjeżdża robimy sesję zdjęciową pod tabliczką z nazwą przełęczy i zaczynamy zjazd. Okazuje się, że jest bardzo dziurawy, a do tego cały czas mamy pod wiatr. Na dole rozbieramy się z kilku warstw ubrań, bo temperatura przekracza 30 stopni. Później cały czas mamy lekko w dół, ale przeszkadza mocny wiatr. Noclegu szukamy w wiosce przed kolejną przełęczą. Udaje się za drugim razem, mimo że gospodarz mówi tylko po francusku. Rozbijamy się w ogródku, mamy dostęp do wody, a także pomidorów i jabłek. Na kolację robię sobie kolację mistrzów: kurczak z makaronem, pomidory i pyszne piwo francuskie. Wieczorem jeszcze chwilę siedzę przy stole rozmyślając o cudownym dniu. Jeszcze ani razu nie trafiłem w górach tak pięknej pogody. Wreszcie idę spać, kolejny dzień zapowiada się jeszcze ciekawiej.Zaczynamy podjazd © Majorus
Pierwsze serpentyny © Majorus
Już tylko kilometr © Majorus
Pogoda robi się piękna © Majorus
Telegraphe zdobyty! © Majorus
Jest i kolarz © Majorus
Czas na Galibier © Majorus
Bezchmurne niebo i ciepło © Majorus
Widoki zachwycają © Majorus
Trochę już podjechaliśmy © Majorus
Całkiem sporo serpentyn © Majorus
Merida na tle Alp © Majorus
Serpentyny ciąg dalszy © Majorus
Coraz wyżej © Majorus
Czasem warto spojrzeć w dół © Majorus
Jednak częściej patrzymy w górę © Majorus
Jeszcze sporo drogi © Majorus
Świstaków było sporo © Majorus
Podjazd nie ma końca © Majorus
Żeby nie wyszło na to, że mnie tam nie było © Majorus
Pojawia się pierwszy śnieg © Majorus
Jest na co popatrzeć © Majorus
Ostatni kilometr! © Majorus
Ciągle przerwy na zdjęcia © Majorus
Ostatnie metry © Majorus
Widok ze szczytu © Majorus
Radość niesamowita © Majorus
Trzeba promować sponsora © Majorus
Col du Galibier © Majorus
Teraz zjazd © Majorus
Całkiem sporo tego śniegu © Majorus
Nocleg w ogrodzie © Majorus
Kolacja mistrzów © Majorus
Zasłużony odpoczynek © Majorus
Route 2 852 710 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Z sakwami, Portugalia 2014
Dane wyjazdu:
100.70 km
0.00 km teren
04:52 h
20.69 km/h:
Maks. pr.:45.41 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:691 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 17.
Środa, 30 lipca 2014 · dodano: 17.11.2014 | Komentarze 0
Na śniadanie zjadamy suchary z dżemem i popijamy mlekiem. Wszystko dostaliśmy od miłych Francuzek. Pogoda nie jest najlepsza, ale przynajmniej nie pada. O 9 ruszamy w drogę. Początek super ścieżką rowerowa, do tego cały czas w dól. Kawałek przed Albertville zaczyna lekko padać. W mieście robimy przerwę pod marketem i na całe szczęście przestaje. Zwiedzamy miasteczko olimpijskie i ruszamy dalej boczną drogą. Mamy dosyć sporo zjazdów. Wreszcie odbijamy w dolinę rzeki i zaczynamy powolną wspinaczkę. Wiatr wieje w plecy i jedzie się bardzo dobrze. Jedziemy trasą, którą wielokrotnie przejeżdżali kolarze podczas Tour de France. Po bokach zaczynają pojawiać się coraz większe góry. Wreszcie docieramy do Saint-Jean-de-Maurienne. Miasteczko zwariowane na punkcie kolarstwa. Wszędzie poustawiane pomniki kolarzy, rowery są reklamą dla restauracji i sklepów. Udało się nam tutaj dojechać bardzo szybko, więc możemy sobie pozwolić na dłuższą przerwę. Myślami jesteśmy już jednak przy dniu jutrzejszym, kiedy to wjedziemy w prawdziwe Alpy i czeka nas podjazd na Galibier. Noclegu szukamy w wiosce, w której zaczyna się podjazd na Col du Telegraphe. Udaje się znowu za pierwszym razem. Gospodarz pozwala nam się rozbić w ogródku. Idę się wykąpać w pobliskie krzaki, a gdy wracam Paweł oznajmia mi, że do domu wróciła żona gospodarza i pozwoliła skorzystać z łazienki. No cóż, czasem jednak warto trochę dłużej poczekać, ale druga porządna kąpiel nie zaszkodzi :) Dostajemy jeszcze w prezencie jogurty i batony. Wieczorem znowu lekko pada i z niepokojem oczekujemy jutrzejszego dnia.Opuszczamy apartament © Majorus
Centrum Albertville © Majorus
Stadion i znicz olimpijski © Majorus
Odległości do miast gospodarzy zimowych igrzysk © Majorus
Plac, na którym miała miejsce ceremonia otwarcia igrzysk © Majorus
Trochę tych przełęczy jest w okolicy © Majorus
Jedziemy wzdłuż rzeki © Majorus
Saint-Jean-de-Maurienne © Majorus
Szczyty w chmurach © Majorus
Smaczne prezenty © Majorus
Kolejny nocleg "na gospodarza" © Majorus
Route 2 852 146 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami
Dane wyjazdu:
62.19 km
0.00 km teren
03:38 h
17.12 km/h:
Maks. pr.:45.50 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:595 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 16.
Wtorek, 29 lipca 2014 · dodano: 17.11.2014 | Komentarze 1
Rano budzi nas deszcz... Zapowiada się kiepski dzień. Wychodzę z namiotu i na rowerach dostrzegam jakąś kartkę. Okazuje się, że Francuz, który pozwolił nam przenocować w ogrodzie zaprasza nas do siebie na śniadanie! Przenosimy namiot pod dach przy domu i idziemy do gospodarzy. Na szczęście ich córka dobrze mówi po angielsku i możemy się bez problemu porozumieć. Dziękujemy za pyszne śniadanie i powoli zaczynamy się zbierać. Ruszamy dopiero koło 10, gdy lekko przestaje padać. Początek drogi mamy trochę pod górę. Tuż przed Annecy łapie nas ulewa. Już wiemy, że tego dnia nie przejedziemy za dużo. W deszczu docieramy do miasta. Postanawiam wykorzystać ulewę i znaleźć jakiś sklep, gdzie mógłbym kupić nową oponę. Nie jest to takie proste. Wreszcie się udaje, ale okazuje się, że mają przerwę... Na szczęście po chwili otwierają. W tym momencie dopada nas prawdziwe oberwanie chmury. Na szczęście sprzedawca pozwala mi wszystko wymienić w środku i udostępnia swoje narzędzia. Po wymianie jeszcze chwilę czekamy i wreszcie ruszamy dalej. Powoli zbliża się wieczór. Dojeżdżamy do końca jeziora, a pogoda lekko się poprawia. Mamy nadzieję na jakiś nocleg pod dachem, ale to co udało nam się znaleźć przechodzi nasze najśmielsze oczekiwania. Za drugą próbą trafiamy do bardzo miłych Francuzek, które po chwili zastanowienia wpuszczają nas do dwupiętrowego apartamentu, który kiedyś wynajmowały. Oczywiście nie musimy za nic płacić. Mamy do swojej dyspozycji salon z kominkiem, kuchnię, łazienkę i dwie sypialnie. Takich luksusów to ja się nie spodziewałem. Dodatkowo dostajemy jeszcze kawę, suchary, mleko, sok i pyszny dżem. Jak do tej pory Francja nas rozpieszcza noclegami. Oby tylko pogoda się poprawiła, bo zaczynamy wjeżdżać w Alpy.Wiszący most w drodze do Annecy © Majorus
Most nad przepaścią © Majorus
Kolejne jeziorko © Majorus
Ścieżka wzdłuż jeziora © Majorus
Witamy w apartamencie © Majorus
Salon z kominkiem © Majorus
Kuchnia © Majorus
Sypialnia nr 1 © Majorus
Sypialnia nr 2 © Majorus
Route 2 851 621 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Z sakwami, Portugalia 2014
Dane wyjazdu:
129.23 km
0.00 km teren
06:47 h
19.05 km/h:
Maks. pr.:52.34 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1121 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 15.
Poniedziałek, 28 lipca 2014 · dodano: 16.11.2014 | Komentarze 0
Rano wstajemy wcześnie i już o 8 jesteśmy na rowerach. Początek mamy w dół, ale potem zaczyna się sporo pagórków. Wreszcie docieramy do długiego zjazdu do Lozanny. Miasto nas nie zachwyca, nie znajdujemy w nim nic bardzo interesującego i szybko je opuszczamy. Dojeżdżamy do Jeziora Genewskiego, wzdłuż którego będziemy jechać prawie do samego wieczora. Docieramy do Nyon i tam dopada nas deszcz. Na szczęście jest gdzie się schować. Dalej odwiedzamy siedzibę UEFA. Bardzo fajne miejsce dla kibiców piłki. W jednej wielkiej sali ustawione wszystkie puchary, a na głównym miejscu puchar za zdobycie Ligi Mistrzów. Fajnie zobaczyć je z bliska. Ruszamy dalej, co chwilę lekko pada, ale da się jechać. Wreszcie docieramy do Genewy. Miasto zdecydowanie ładniejsze niż Lozanna, ale nie jest nam dane je dłużej zwiedzać, ponieważ zaczyna lać, a do tego robi się późno. Postanawiamy szybko się ewakuować z miasta i zacząć poszukiwania noclegu. Po kilku pięknych dniach w Szwajcarii musimy wreszcie opuścić ten kraj i wkroczyć do Francji, w której spędzimy następne prawie 2 tygodnie. W pierwszej wiosce za granicą szukam noclegu. Znowu udaje się znaleźć za pierwszym razem. Tym razem zapytany Francuz prowadzi nas kawałek dalej do domu swojej mamy i pozwala nam się rozbić w ogrodzie. Po chwili przychodzi do nas i mówiąc nam o pobliskim kempingu wręcza mi 40 Euro. Nie chcemy przyjmować pieniędzy, ale gospodarz jest uparty i nie chce słyszeć o ich zwrocie. Mówi, że skoro nie chcemy kempingu, to będziemy mieć pieniądze na dalsze dni podróży. Pierwszy nocleg we Francji napełnia nas optymizmem względem gościnności ludzi na następne dni.W drodze do Lozanny © Majorus
Katedra w Lozannie © Majorus
Panorama miasta © Majorus
Zabudowa Lozanny © Majorus
Standard w Szwajcarii, kwiaty i flaga © Majorus
Nad Jeziorem Genewskim © Majorus
W drodze do Genewy © Majorus
Bajkowy zamek w Nyon © Majorus
Nyon i Jezioro Genewskie © Majorus
Siedziba UEFA © Majorus
Puchar Ligi Mistrzów © Majorus
Inne puchary © Majorus
Jest też but Messiego © Majorus
Z sali z pucharami roztacza się wspaniały widok na jezioro © Majorus
Wjeżdżamy do Genewy © Majorus
Wielka fontanna na jeziorze © Majorus
Genewa jest pięknie położona © Majorus
Jedna z głównych ulic w centrum © Majorus
Są pomniki, jest i Rolex © Majorus
Centrum Genewy © Majorus
Wjeżdżamy do Francji © Majorus
Nocleg w ogrodzie, jest dostęp do wody © Majorus
Route 2 851 333 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami
Dane wyjazdu:
123.45 km
3.00 km teren
06:52 h
17.98 km/h:
Maks. pr.:65.53 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1933 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 14.
Niedziela, 27 lipca 2014 · dodano: 16.11.2014 | Komentarze 0
Rano wstajemy, a tu ciągle lekko pada. Powoli zaczynamy się zbierać z nadzieją na poprawę pogody. Ruszamy dopiero koło 9. Na początek czeka nas stromy podjazd do jeziora. Miejscami nawet 14%. Dalej jedziemy ścieżką i zaczynamy podjazd na przełęcz 1007 m n.p.m. Jedzie się bardzo łatwo. Niestety na górze dopada nas deszcz i błyskawicznie zjeżdżamy na dół. Na zjeździe urywa mi się linka do tylnej przerzutki... Na szczęście mam zapasowa, ale nie mam odpowiedniej wielkości śrubokrętu. Udaje mi się pożyczyć od Szwajcarów i po w miarę szybkiej naprawie i regulacji możemy ruszać dalej. Oddałem śrubokręt, już chcemy odjechać, gdy z domu wybiega chłopak i wręcza nam czekoladę :) W dużo lepszym humorze jedziemy dalej wzdłuż dwóch pięknych jezior. Dodatkowo zaczyna się przejaśniać i robi się całkiem przyjemnie, do czasu... Na postoju odkryłem, że pękła mi na wylot tylna opona. No nic, przekładam ją na przód i łatam łatkami, powinna trochę wytrzymać. Niestety schodzi mi na to trochę czasu i musimy się spieszyć, bo przed nami kolejna przełęcz. Tym razem czeka nas 8 km podjazdu ze średnim nachyleniem ok. 8%. Widoki bardzo ładne. Na szczycie czekam na Pawła i zaczynamy zjazd. Po przełęczy widzimy wyraźną zmianę. Nikt już nie mówi po niemiecku, a wszyscy po francusku. W jednej z pierwszych wiosek szukamy noclegu. Okazuje się, że w domu obok mieszkają Polacy. Nie wykazują jednak chęci do pomocy i tylko tłumaczą, że Szwajcarzy zgodzili się, żebyśmy się robili na trawie koło ich domu. Po chwili jednak Szwajcarka przychodzi do nas i zaprasza nas na wielki strych w domu! Dostajemy też jedzenie i możemy skorzystać z łazienki. Szwajcarzy kolejny raz bardzo pozytywnie nas zaskakują, czego nie możemy powiedzieć o Polakach z domu obok.Zaczynamy zabawę © Majorus
Pogoda niepewna, ale jeszcze nie pada © Majorus
Jeziora towarzyszą nam przez całą Szwajcarię © Majorus
Ciężko się zgubić © Majorus
I jak tu nie lubić Szwajcarii? © Majorus
Przełęcz zaliczona © Majorus
Dojeżdżamy do kolejnego jeziora © Majorus
Pierwsza awaria © Majorus
Kolejne ładne miasteczko © Majorus
Nie może zabraknąć wieży z zegarem © Majorus
Często trafiają się takie perełki © Majorus
Powoli się przejaśnia © Majorus
Zaczynamy podjazd na przełęcz © Majorus
Zaczynają się serpentyny © Majorus
Droga mocno pokręcona © Majorus
Tak wysoko jeszcze nie byliśmy na tej wyprawie © Majorus
Zawsze to miło dostać trochę jedzenia :) © Majorus
Nie możemy narzekać na brak miejsca © Majorus
Ostatni nocleg w Szwajcarii znowu bardzo udany © Majorus
Route 2 851 222 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami
Dane wyjazdu:
58.06 km
5.00 km teren
03:44 h
15.55 km/h:
Maks. pr.:34.77 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:358 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 13.
Sobota, 26 lipca 2014 · dodano: 16.11.2014 | Komentarze 0
Rano czeka nas niemiła niespodzianka - pada deszcz. Na szczęście tylko lekko, więc szybko się zbieramy i ruszamy w drogę do Lucerny. Cały czas jedziemy ścieżką rowerową, trafiają się szutrowe odcinki przez las. Dojeżdżamy do miasta i zaczynamy zwiedzanie. Miasto bardzo mi się podobało, pięknie wymalowane kamienice, charakterystyczny drewniany most z wieżyczką. Niestety szybko zaczyna padać i szukamy jakiegoś schronienia. Udaje się znaleźć dach, ale deszcz nie przestaje padać. Decydujemy się jechać dalej. Nie ma jakiejś strasznej ulewy, ale jedzie się kiepsko. Mokro, do tego mgliście, nici z pięknych widoków. Po 40 km jesteśmy zmuszeni do zrobienia kolejnej przerwy. Dopadło nas prawdziwe oberwanie chmury. Na szczęście byliśmy koło wiaduktu, pod którym się schroniliśmy. Po jakimś czasie ruszamy dalej i za chwilę znowu uciekamy przed deszczem. Tym razem chowamy się przy hotelu na ławce. Wszystko wskazuje na to, że tego dnia już więcej nie przejedziemy. Przed nami przełęcz, a w takiej pogodzie jazda nie ma sensu. Zaczynamy szukać noclegu. Udaje się błyskawicznie. Spotkany Szwajcar wsiada do auta i każe nam jechać za sobą. Dojeżdżamy do jego znajomego, który pozwala nam nocować w stodole. Elegancko, jest dach nad głową i źródełko z wodą. Trochę czasu zajmuje nam uprzątnięcie podłogi z porozrzucanego siana, żeby rozłożyć i wysuszyć namiot. Oby następnego dnia pogoda była lepsza.Drewniane rzeźby w drodze do Lucerny © Majorus
Wjeżdżamy do Lucerny © Majorus
Drewniany most © Majorus
W Lucernie masa pięknych kamienic © Majorus
Budynek w barwach narodowych © Majorus
Symbol Lucerny © Majorus
Takich zegarów mijaliśmy bardzo dużo © Majorus
Ciekawie wymalowana restauracja © Majorus
Najładniejszy obrazek z Lucerny © Majorus
Gdyby nie te chmury © Majorus
Wymuszona przerwa pod wiaduktem © Majorus
Znowu nocleg pod dachem © Majorus
Do środka dostajemy się po drabinie © Majorus
Jeden z bardziej zaniedbanych budynków w Szwajcarii, ale w środku sucho, więc nic więcej nam nie potrzeba :) © Majorus
Route 2 850 808 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami
Dane wyjazdu:
110.00 km
0.00 km teren
06:19 h
17.41 km/h:
Maks. pr.:49.83 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:878 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 12.
Piątek, 25 lipca 2014 · dodano: 15.11.2014 | Komentarze 0
Po długich rozmowach do późna poprzedniego dnia rano ciężko wstać. Udaje się nam dopiero o 8. Na tarasie już czeka na nas pyszne śniadanie. Jest wszystko, co tylko byśmy chcieli: szwajcarskie sery, chleb, jogurty, dżemy, jednym słowem wypas. Niestety pora ruszać w drogę. Szybko dojeżdżamy do Rapperswil, które to polecił nam nasz gospodarz. Miasto było jednym z fajniejszych podczas całego wyjazdu. Klimatyczne uliczki, wzgórze z kościołem i polskim muzeum. Dalej jedziemy wzdłuż jeziora w kierunku Zurychu. Wybieramy szlak rowerowy 66, który prowadzi bocznymi drogami przez fajne wioski. Sam Zurich trochę mnie rozczarował. Niby wszystko ładne, zadbane jak w całej Szwajcarii, ale jednak czegoś mi brakowało. Trochę jeździmy po mieście i w końcu ruszamy dalej. Za miastem czeka nas jeszcze spory podjazd, a potem długa droga cały czas lekko w dół w kierunku Cham. Tam też wracamy na szlak Seenroute. Noclegu szukamy tym razem dosyć długo. Udaje się w końcu w sadzie, a dodatkowo mamy dostęp do ubikacji w pobliskiej stodole. Jedyny minus to chmara komarów, która szybko wpędza nas do namiotu.Pożegnanie z gospodarzem © Majorus
Szwajcarskie krajobrazy © Majorus
Rapperswil © Majorus
Puste uliczki © Majorus
Widok ze wzgórza © Majorus
Polskie muzeum © Majorus
Rapperswil © Majorus
Na schodach w Rapperswil © Majorus
Fajna ścieżka do Zurichu © Majorus
Zurich jest przedzielony rzeką © Majorus
Rzeka i charakterystyczne wieżyczki © Majorus
Auta mają całkiem niezłe © Majorus
Główna ulica z flagami © Majorus
Gdzie nie spojrzysz, tam kościół © Majorus
Jest i Ferrari © Majorus
Ludzie na szczeście mili :) © Majorus
Źródełko z ciekawą reklamą © Majorus
Nocleg w sadzie © Majorus
Route 2 847 092 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami
Dane wyjazdu:
123.75 km
0.00 km teren
06:34 h
18.85 km/h:
Maks. pr.:61.27 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:945 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 11.
Czwartek, 24 lipca 2014 · dodano: 10.11.2014 | Komentarze 0
Poranne przygotowanie do jazdy trwa bardzo długo. Jakoś ciężko nam opuścić mieszkanie mając świadomość, że następny nocleg w łóżku może się już nie trafić podczas wyprawy. W efekcie ruszamy dopiero koło 10. Na początek czeka nas podjazd do St. Gallen. Miasto bardzo mi się podobało. Wszędzie widać szwajcarski porządek, budynki zadbane, czyściutko, cała masa szwajcarskich flag. Starówka robi wielkie wrażenie. Po wyjeździe z miasta zaczynamy podjazd na Stoss, jeden z kilku BIGów, które zaliczyliśmy po drodze. Droga wspina się dosyć łagodnie, za to podjazd jest długi. Na górze chwilę rozmawiam ze spotkanym Holendrem i czekam na Pawła. Dalej czeka nas szybki zjazd i płaska droga do Liechtensteinu. Po drodze mijamy kilka urokliwych miasteczek. W Liechtensteinie szybko trafiamy na ścieżkę rowerową i wjeżdżamy do Vaduz. Okazuje się, że w mieście są sami Polacy - kibice Ruchu Chorzów, który gra ma dzisiaj mecz z lokalną drużyną. Stolica jest malutka, ale wszędzie widać ogromne bogactwo. Po krótkim zwiedzaniu kontynuujemy jazdę ścieżką wzdłuż rzeki i wracamy do Szwajcarii, gdzie trafiamy na szlak Seenroute, którym będziemy jechać kilka następnych dni. Droga jest niesamowicie poprowadzona brzegiem pięknego jeziora. Dookoła góry o wysokości ok. 2000 m n.p.m i piękny kolor wody. Po przejechaniu całej długości jeziora zaczynamy szukać noclegu. Mamy pewne obawy, bo słyszeliśmy od kilku osób, że w Szwajcarii może być problem ze spaniem "na gospodarza". Jakie jest nasze zdziwienie, gdy przy drugiej próbie Szwajcar zaprasza nas do siebie do domu! Okazuje się, że 8 lat wcześniej pojechał na rowerze do Chin i świetnie nas rozumie. Przenosimy swoje rzeczy do pokoju gościnnego i bierzemy prysznic. Na kolację przygotowuje tradycyjną szwajcarską potrawę składająca się z zapieczonych ziemniaków i jajka. Do tego dostajemy piwo, salami i chleb. Wieczorem długo siedzimy rozmawiając o podróżach przy kilku tabliczkach czekolady(gospodarz pracuje w fabryce Lindt :)) Dostajemy kilka rad, co warto zobaczyć w Szwajcarii i którędy najlepiej jechać. Mimo zmęczenia siedzimy do późna w miłym towarzystwie. Jednak Szwajcaria nie jest taka niegościnna, jak niektórzy mówili!Piękne St. Gallen © Majorus
Opactwo © Majorus
Charakterystyczne malowidła na budynkach © Majorus
Nie ma wątpliwości w jakim kraju jesteśmy © Majorus
Kościółek na starówce © Majorus
Wszystko zadbane i czyściutkie © Majorus
Wjeżdżamy na Stoss © Majorus
Stoss zdobyty © Majorus
Jedno z wielu ładnych miasteczek © Majorus
Kolejny kraj zaliczony © Majorus
Kierunek Vaduz! © Majorus
Symbol miasta, czyli zamek na wzgórzu © Majorus
Dziwne posągi i kibice Ruchu © Majorus
Jest i flaga, a w tle Rolex © Majorus
Centrum Vaduz © Majorus
Ładnie zdobiony budynek © Majorus
Genialna ścieżka wzdłuż Renu © Majorus
Jeden z ładniejszych fragmentów © Majorus
Na Seenroute © Majorus
Widoki są niesamowite © Majorus
Pierwszy raz widziałem taki znak © Majorus
Tunel dla rowerzystów © Majorus
Pyszna kolacja © Majorus
Route 2 847 085 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Z sakwami, Portugalia 2014
Dane wyjazdu:
181.22 km
0.00 km teren
08:25 h
21.53 km/h:
Maks. pr.:60.20 km/h
Temperatura:27.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1537 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 10.
Środa, 23 lipca 2014 · dodano: 09.11.2014 | Komentarze 0
Poprzedniego dnia Paweł rozmawiał ze znajomą, u której mieliśmy spać w Szwajcarii i dowiedział się, że najlepiej by było jeśli dojedziemy do niej tego dnia. Wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt, że dzieliło nas od niej 180 km. Ale co, my nie damy rady? Jedyne obawy budziła w nas pogoda. Rano wstaliśmy,a tu gęsta mgła, nic nie widać. Niemcy zaprosili nas na śniadanie, dostaliśmy wszystko co potrzebowaliśmy: chleb, szynkę, kiełbasę, dżem, herbatę. Już o 8 zaczęliśmy jazdę. Na dobry początek podjazd 14%. Przez pierwsze 50 km było sporo pagórków, mgła i 16 stopni. Dopiero później się rozpogodziło i zrobiła się piękna pogoda. Dojechaliśmy do Kempten, przez które bardzo szybko przejechaliśmy, nie było czasu na zwiedzanie. Kawałek dalej w sklepie spotykamy Polkę, od której dostajemy rogaliki - wszyscy nas dzisiaj karmią :) Za miastem jeszcze krótki podjazd i zaczynamy super zjazd z wiatrem w plecy. Kilometry lecą błyskawicznie. Kolejne pagórki trafiają się dopiero koło Isny, gdzie jedziemy super boczną drogą na skróty. Do Bregenz mamy już potem prawie cały czas w dół. W mieście robimy większe zapasy i wjeżdżamy do Szwajcarii. Ostatnie kilometry pokonujemy drogą wzdłuż jeziora i wieczorem wreszcie dojeżdżamy do Horn. Tam czeka nas super przyjęcie, dostajemy pyszną kolację i po 10 dniach znowu śpimy w mieszkaniu, wykorzystując wszystkie wygody, pralkę, łazienkę itd.Pożegnanie z miłymi Niemcami © Majorus
Wszędzie szlaki rowerowe © Majorus
Pogoda nie rozpieszcza © Majorus
Tylko w Niemczech i Kosowie spotkałem znaki dla czołgów :) © Majorus
Obok drogi bardzo często jest ścieżka dla rowerów © Majorus
Centrum Kempten © Majorus
Widoki znowu piękne © Majorus
Na chwilkę wracamy do Austrii © Majorus
Po chwili jesteśmy już w Szwajcarii © Majorus
Nad Jeziorem Bodeńskim © Majorus
Nocleg u znajomej Pawła, dziękujemy! © Majorus
Route 2 847 082 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Z sakwami, Portugalia 2014
Dane wyjazdu:
90.91 km
7.00 km teren
05:21 h
16.99 km/h:
Maks. pr.:51.05 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:510 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 9.
Wtorek, 22 lipca 2014 · dodano: 08.11.2014 | Komentarze 0
Pierwszą rzeczą jaką robimy po przebudzeniu, to nasłuchiwanie czy pada deszcz. Okazuje się, że nie i można jechać. Pogoda jest kiepska, całkowicie zachmurzone, mamy tylko nadzieję, że zdążymy zwiedzić Monachium zanim zacznie padać. Szybko się zbieramy i ruszamy. Do Monachium cały czas jedziemy ścieżką rowerową. Wiatr wieje w plecy i po bardzo długim wjeździe do miasta szybko jesteśmy w centrum. Samo miasto ładne, ale dużo mniej mi się podobało niż np. Salzburg. Szybko przejeżdżamy obok najciekawszych budynków i ruszamy dalej. Wyjazd z miasta poszedł sprawnie. W Neuried robimy zakupy i dopada nas deszcz. Chwilę czekamy, ale dalej ruszamy w lekkim deszczu. Po 50 km zaczyna się ulewa i stajemy pod sklepem. Po chwili wychodzi właścicielka i przynosi nam herbatę - kolejny przejaw niemieckiej gościnności. Po jakimś czasie ruszamy dalej, jednak ciężko to nazwać jazdą. Co jakiś czas zaczyna mocniej padać i chowamy się to na przystanku, to w jakiejś stodole. Jedziemy dużo ścieżkami rowerowymi, czasem trafia się jakiś szutrowy kawałek. Chcemy nadrobić stracony wczoraj czas, ale nie bardzo jest jak. Za to nocleg znowu świetny. Tym razem zapukałem do domu i Niemcy znowu wpuścili nas do garażu po wcześniejszym wyprowadzeniu samochodu. Dodatkowo możemy jeszcze skorzystać z łazienki. Nie ma nic piękniejszego niż ciepły prysznic po całym deszczowym dniu i w dodatku jeszcze dach nad głową.Witamy w Monachium © Majorus
Charakterystyczny pomnik nad rzeką © Majorus
Jedziemy do centrum © Majorus
Całkiem ładnie w tym Monachium © Majorus
Budynek opery © Majorus
Charakterystyczny ratusz © Majorus
Ratusz i Marienplatz © Majorus
Tradycyjny bawarski strój © Majorus
Jedziemy w lekkim deszczu © Majorus
Pada, ale jest ok :) © Majorus
Kolejny nocleg w garażu © Majorus
Skromna kolacyjka © Majorus
Route 2 842 571 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami