Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi majorus z miasteczka Jaworzno. Mam przejechane 74148.74 kilometrów w tym 197.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2015 button stats bikestats.pl

2014 button stats bikestats.pl

2013 button stats bikestats.pl

2012 button stats bikestats.pl

2011 button stats bikestats.pl Flag Counter

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy majorus.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
120.73 km 0.00 km teren
06:40 h 18.11 km/h:
Maks. pr.:66.20 km/h
Temperatura:35.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1279 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Bałkany 2013 - Dzień 24.

Czwartek, 1 sierpnia 2013 · dodano: 17.11.2013 | Komentarze 2

Rano budzimy się około 7. Szybko znosimy nasze rzeczy z fortu i o 8 ruszamy w drogę. Jedynym minusem tego noclegu był brak wody, który rano dosyć poważnie nam dokuczał. W pierwszym domu nabieramy jednak spory zapas i ruszamy do Bośni. Na granicy znowu przejeżdżamy właściwie bez kontroli. Zaczynamy naszą podróż wzdłuż Neretwy do Mostaru. Droga bardzo przyjemna. Jedziemy doliną rzeki, droga w wielu miejscach osłonięta przez drzewa. Po drodze tradycyjnie objadamy się śliwkami, których sporo zabieramy ze sobą. Robimy też postój na stacji, żeby przeprać rzeczy i dojeżdżamy do Mostaru. W mieście nie ma nic ciekawego oprócz słynnego Starego Mostu. Oczywiście w jego pobliżu masa turystów. Kamienie na nim są tak wyślizgane, że ledwo dałem radę po nim przejść w butach spd. Obok jedna ładna uliczka, jakiś meczet i tyle. Wysyłamy pocztówki i jadąc za wskazaniami policjantów opuszczamy miasto. Wyjechać było znacznie trudniej niż wjechać. Od razu zaczyna się bardzo długi i stromy podjazd w pełnym słońcu. Jedzie się ciężko, myśląc tylko o zjeździe. Na szczęście nie zawiódł nas. Długi, praktycznie bez zakrętów, jechało się świetnie. Dalej zatrzymujemy się co chwilę przy kranach z wodą, bo ta w bidonie ogrzewa się momentalnie. Robimy zakupy w markecie i ruszamy dalej. Gdy już chcieliśmy szukać noclegu, jak na złość skończyły się wioski i zaczął kolejny podjazd. Momentami myślałem, że już się nie skończy. Po 10 km dotarliśmy na górę, potem kawałek zjazdu i znowu podjazd. Jedziemy ostatkiem sił. Wreszcie docieramy do wioski, chociaż tak naprawdę ciężko to nazwać wioską. 4 domy obok drogi i tyle. Nie zastanawiamy się i podjeżdżamy do pierwszego z nich. To był strzał w dziesiątkę. Możemy rozbić się w ogródku. Po chwili dowiadujemy się, że tutaj też 2 lata temu było 2 rowerzystów z Polski, a jeden miał na imię Piotrek. Niesamowite, na jednej wyprawie zupełnie przypadkowo trafić do tych samych domów, co on na swoim wyjeździe. Wieczorem siadamy z gospodarzami przy piwku i kotletach. Potem przychodzą do nas córki i z nimi spędzamy resztę wieczoru rozmawiając o Bośni i Polsce. Co ciekawe, był to pierwszy od dawna chłodny wieczór na wyprawie. Zazwyczaj nie mogliśmy zasnąć z powodu zaduchu, a tym razem było przyjemnie chłodno.

Miejscówka w ruinach © Majorus


Widok z fortu, w którym spaliśmy © Majorus


Nocleg jedyny w swoim rodzaju © Majorus


Początkowo rozbiliśmy się koło asfaltu, potem przenieśliśmy się na górę © Majorus


Wjeżdżamy do Bośni © Majorus


Dieta śliwkowa © Majorus


Niesamowita Neretwa © Majorus


Jest i Stary Most © Majorus


Widok z mostu © Majorus


Tłum ludzi i wyślizgane kamienie © Majorus


Mostar w całej okazałości © Majorus


Kolacja u Bośniaków © Majorus


Wieczór spędzamy z Bośniaczkami © Majorus




Komentarze
vanhelsing
| 10:51 czwartek, 21 listopada 2013 | linkuj Podrosło się dziewczynom w ciągu 2 lat... :D
k4r3l
| 15:56 poniedziałek, 18 listopada 2013 | linkuj Nooo, piękne zwieńczenie kolejnego dnia wyprawy :P
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ciaob
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]