Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi majorus z miasteczka Jaworzno. Mam przejechane 74148.74 kilometrów w tym 197.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2015 button stats bikestats.pl

2014 button stats bikestats.pl

2013 button stats bikestats.pl

2012 button stats bikestats.pl

2011 button stats bikestats.pl Flag Counter

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy majorus.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
64.61 km 21.00 km teren
03:10 h 20.40 km/h:
Maks. pr.:46.77 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:365 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Bałkany 2013 - Dzień 7.

Poniedziałek, 15 lipca 2013 · dodano: 19.08.2013 | Komentarze 1

Po wczorajszej imprezie u policjanta wstajemy dopiero o 11. Czujemy się średnio wypoczęci, ale powoli zaczynamy się zbierać. Możemy się wykąpać, dostajemy świeże ręczniki, żel pod prysznic. Za chwilę dostajemy zaproszenie na śniadanie. Gabriel poszedł wcześnie rano do pracy, więc zostaliśmy tylko z jego żoną. Przygotowała nam typowo rumuńskie danie, czyli mamałygę. Do tego był omlet, sok, kawa z mlekiem. Mamałyga nie przypadła nam za bardzo do gustu, ale z grzeczności zjedliśmy choć trochę. Ciągle mamy w głowach wczorajszą propozycję Gabiego, że możemy u niego zostać bez problemu kilka dni. Trzeba się jednak zebrać. Około 13 ruszamy. Na drogę dostajemy 8 jajek na twardo, sporo chleba, cebule, ogórki i duży kawał słoniny. Już po kilku metrach zdajemy sobie sprawę, że za dużo tego dnia nie przejedziemy. Dodatkowo kawałek dalej kończy się asfalt,a na horyzoncie pojawiają się burzowe chmury. Po 7 km łapie nas potężna ulewa. Na szczęście udaje się znaleźć schronienie pod barem. Zaczyna robić się zimno. Po chwili przestaje padać i ruszamy w dalszą drogę przez błoto. Na chwilę pojawia się asfalt, ale niestety szybko znika. Jedziemy boczną drogą do Tagi. Po jakimś czasie droga robi się zdecydowanie lepsza, w ogóle nie ma ruchu. Pojawia się nadzieja na zrobienie całkiem niezłej liczby kilometrów. Po 50 km robimy przerwę. O 17 dopada nas kolejny deszcz. Tym razem przeczekujemy na przystanku. Już chcemy ruszać, gdy okazuje się, że Michał złapał gumę. Wymienił dętkę, założył sakwy... i okazało się, że zmieniona dętka jest dziurawa. Pożyczam mu wiec moją zapasowa i dopiero o 19:30 ruszamy dalej. W następnej wiosce zaczynamy szukać noclegu. Tym razem udaje się za drugim razem. W trakcie rozstawiania namiotu przychodzi do nas gospodyni i mówi, że przecież możemy spać u niej w domu. Nie opieramy się i szybko zwijamy namiot. Dodatkowo zaczyna przygotowywać dla nas kolację. Najpierw dostajemy po 2 talerze zupy. Po chwili na stole ląduje chleb, kotlety, jajka sadzone, ogórki, pomidory, ser, cola i sok z winogron. Znowu najadamy się do syta. Jedyny minus to woda w prysznicu strasznie śmierdząca jajkami.

Nocleg u Gabiego © Majorus


Prowiant na drogę © Majorus


Krajobraz po ulewie © Majorus


Przyjemne jeziorko po drodze © Majorus


Jedziemy przez pustkowia © Majorus


Przechodzi kolejny deszcz © Majorus


Kolejny nocleg w domu © Majorus




Komentarze
tlenek
| 22:19 poniedziałek, 19 sierpnia 2013 | linkuj Fajnie że można znaleźć takich ludzi. Strasznie tam płasko :P.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ktakj
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]