Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi majorus z miasteczka Jaworzno. Mam przejechane 74148.74 kilometrów w tym 197.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2015 button stats bikestats.pl

2014 button stats bikestats.pl

2013 button stats bikestats.pl

2012 button stats bikestats.pl

2011 button stats bikestats.pl Flag Counter

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy majorus.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
107.61 km 0.00 km teren
06:35 h 16.35 km/h:
Maks. pr.:58.84 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1864 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Bałkany 2013 - Dzień 10.

Czwartek, 18 lipca 2013 · dodano: 22.08.2013 | Komentarze 0

Budzimy się o 7:10. Przed nami jeden z cięższych dni, więc szybko się zbieramy, żegnamy z Polakami i o 8:30 ruszamy w drogę. Przed nami 27 km wspinaczki. Wczoraj zatrucie już trochę mi odpuściło, więc miałem nadzieję, że dzisiaj będzie jeszcze lepiej. Z uśmiechem na twarzy zaczynam pokonywać pierwsze kilometry podjazdu. Pogoda idealna, bezchmurne niebo, 25 stopni. Początek jedziemy w lesie, więc miejscami jest trochę chłodniej. Nachylenie niewielkie w porównaniu z większością alpejskich przełęczy z zeszłego roku. Moja radość nie trwała jednak długo. Po około 10 km jazdy zaczyna mocno boleć mnie brzuch. Nie ma wyjścia, muszę jak najszybciej skoczyć do lasu. Michał jedzie dalej. Po chwili ruszam w pogoń i za jakiś czas udaje mi się go dogonić. Ciągle się wspinamy, ale pomimo dużego osłabienia jedzie mi się całkiem nieźle. Po drodze mija nas bardzo dużo Polaków. Niektórzy się zatrzymują, dopingują nas z samochodów. Dodatkowo na drodze cała masa aut biorących udział w rajdzie do Mongolii. Na jednym z postojów rozmawiamy chwilę z Hiszpanami. Wreszcie wyjeżdżamy z lasu i dostrzegamy nas cel, który niestety częściowo zakrywają chmury. Widoki robią się niesamowite. Serpentyny robią wielkie wrażenie. Kończy mi się woda, ale nie ma z tym problemów, co chwile przy drodze są strumienie, w których można uzupełnić zapasy. Niespodziewanie szybko docieramy na górę. Szybko robimy kilka zdjęć i docieramy nad jezioro. Mnie chyba jednak bardziej cieszy obecność baru i toalety. Dopiero potem mogę w pełni podziwiać krajobraz. Ubieramy się w ciepłe rzeczy, przejeżdżamy przez tunel i zaczynamy zjazd. Droga zdecydowanie gorsza niż na podjeździe. Trzeba bardzo uważać na wielkie dziury, dodatkowo wieje mocno w twarz. Zjeżdżamy na 900 m n.p.m. i jedziemy drogą wzdłuż jeziora. Brzuch zaczyna mocniej boleć i jedzie się fatalnie. Dodatkowo zadania nie ułatwia trasa. Niby jedziemy wzdłuż jeziora, ale cały czas góra-dół. To zjedziemy na 850m tylko po to, żeby za chwilę podjechać znowu na 900 i tak w kółko przez prawie 30 km. Wreszcie docieramy do imponującej zapory i od tego miejsca mamy już tylko w dół. Docieramy do pierwszych wiosek i pierwszego tego dnia sklepu na naszej drodze. W miasteczkach co drugi dom to pensjonat. Domyślamy się, że będzie ciężko znaleźć jakiś darmowy nocleg. Poszukiwania zaczynamy w Albesti. Długo nie udaje się nic trafić. Wreszcie dostrzegamy dużą grupę ludzi na bocznej drodze. Podjeżdżamy, ale niestety mówią tylko po rumuńsku. Wyciągam karteczkę z lokalnymi zwrotami. Po kilku minutach wpuszczają nas do bardzo zaniedbanego ogrodu z wysoką trawą. Już zaczynamy się rozkładać, gdy przychodzi sąsiad, który mówi po angielsku. Zmieniamy miejsce noclegu i rozbijamy się na równej trawie tuż przy domu. Na szczęście mamy do dyspozycji łazienkę. Wieczorem siadamy z całą rodziną na tarasie. Dostajemy piwo i bimber(podobno bardzo dobry na brzuch, więc chętnie wypijam). Dogadać możemy się jedynie z sąsiadem, który pije jedno piwo za drugim. Podobno co roku w urodziny wypija tyle piw, ile ma lat, a w tym roku będzie obchodził... 28 urodziny :) Koło 23 się żegnamy i idziemy spać.

Witamy w piekle © Majorus


Zaczynają się serpentyny © Majorus


Pasieka na kółkach © Majorus


Trochę już podjechaliśmy © Majorus


Jedziemy przez skały © Majorus


Szczyt niestety w chmurach © Majorus


Jeszcze tylko 5 km © Majorus


To już na szczęście za nami © Majorus


Jest sporo serpentyn © Majorus


Trochę wspinaczki nam jeszcze zostało © Majorus


Droga mocno pokręcona © Majorus


Jedno z niewielu wspólnych zdjęć © Majorus


Na szczycie ciągle trochę śniegu © Majorus


Podjazd jak na dłoni © Majorus


Najlepsza trasa to ta najcieższa! © Majorus


Wreszcie na szczycie © Majorus


Wyżej już nie wjedziemy © Majorus


Jeziorka na szczycie © Majorus


Piękny kolor wody © Majorus


Zaczynamy zjazd © Majorus


Teraz tylko w dół © Majorus


Wodospad na zjeździe © Majorus


Jezioro Vidraru © Majorus


Tama na jeziorze © Majorus


Wieczór z rumuńską rodziną © Majorus




Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa musia
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]