Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi majorus z miasteczka Jaworzno. Mam przejechane 74148.74 kilometrów w tym 197.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2015 button stats bikestats.pl

2014 button stats bikestats.pl

2013 button stats bikestats.pl

2012 button stats bikestats.pl

2011 button stats bikestats.pl Flag Counter

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy majorus.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
70.31 km 0.00 km teren
03:10 h 22.20 km/h:
Maks. pr.:54.62 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:479 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Bałkany 2013 - Dzień 34.

Niedziela, 11 sierpnia 2013 · dodano: 14.12.2013 | Komentarze 2

Dzisiaj już nigdzie nie muszę się spieszyć. Mogę wstać o której chcę, zostało mi tylko 70 km. Michał rano wstał wcześnie i pojechać. Ja się wyspałem, zjadłem spokojnie śniadanie i dosyć późno ruszyłem na ostatni etap wyprawy. Pogoda ładna, słoneczko, lekko wieje wiatr. Pierwszy raz od dawna jadę przez dobrze znane tereny. Nie muszę się zastanawiać na każdym skrzyżowaniu w którą stronę mam pojechać. Przez głowę przebiegają wspomnienia z całych 5 tygodni jazdy. Teraz wydaje mi się, że ruszałem z Jaworzna zaledwie kilka dni wcześniej, ale jak przypomnę sobie ile rzeczy po drodze zobaczyłem, ilu ludzi poznałem, ile słoików choco zjadłem i ile kg śliwek po drodze zerwałem dociera do mnie jak długo byłem w trasie. Z jednej strony bardzo cieszę się, że wreszcie będę w domu. Nie będzie codziennego lekkiego stresu czy uda się znaleźć dobry nocleg, czy nic nie zepsuje się w rowerze. Z drugiej strony trochę szkoda, że kolejna wyprawa się kończy. Chciałoby się jeszcze gdzieś pojechać, coś zobaczyć, znowu dać się zaskoczyć gościnnością ludzi, której tyle doświadczyliśmy podczas całego wyjazdu. Na takich przemyśleniach schodzi mi cała trasa do dziadków w góry. Zdecydowałem się odpuścić sobie podjazd na Kocierz i z Porąbki pojechałem na Czaniec. Swoje już z sakwami podjechałem, nie ma co się katować dalej. Tym bardziej, że w nogach czuję ostatnie ciężkie dni. Nie spodziewałem się, że z Zagrzebia do Polski dojedziemy w 4 dni. Szybko dojechałem do dziadków. Teraz pora na oglądanie zdjęć, długie opowieści z trasy, a także po cichu czas na planowanie kolejnej wyprawy. Wstępny plan powstał, ale o tym kiedy indziej.
Niedługo postaram się zamieścić jeszcze krótkie i treściwe podsumowanie całej wyprawy. Sporo czasu zeszło mi na pisanie relacji, ale jakoś nie mogłem się do tego porządnie zabrać :)

Ostatnie chwile z sakwami © Majorus




Komentarze
majorus
| 21:24 niedziela, 15 grudnia 2013 | linkuj Nawigacyjnie faktycznie poszło całkiem nieźle. Duża w tym zasługa "tubylców", których bardzo często pytaliśmy o drogę. W sumie tylko raz źle pojechaliśmy w Serbii.
k4r3l
| 15:39 niedziela, 15 grudnia 2013 | linkuj Świetna wyprawa, no i nieźle to nawigacyjnie ogarnęliście. Ja bym pewnie poległ tuż za granicą kraju :D A co do gościnności, to "polska gościnność" blado wypada na tle tej bałkańskiej...
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ezarz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]