Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi majorus z miasteczka Jaworzno. Mam przejechane 74148.74 kilometrów w tym 197.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2015 button stats bikestats.pl

2014 button stats bikestats.pl

2013 button stats bikestats.pl

2012 button stats bikestats.pl

2011 button stats bikestats.pl Flag Counter

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy majorus.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
128.29 km 0.00 km teren
06:08 h 20.92 km/h:
Maks. pr.:51.22 km/h
Temperatura:38.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1393 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Portugalia 2014 - dzień 44.

Wtorek, 26 sierpnia 2014 · dodano: 21.05.2015 | Komentarze 0

Wieczorem powiedziałem gospodarzowi, że koło 7 planuję wstać i rano już 6:50 przyszedł pod namiot, żeby mnie obudzić. Dosypiam jeszcze chwilę i o 8 ruszam w drogę. Początek trasy to kontynuacja długich prostych z dnia poprzedniego. Na początku chcę zrobić jak najwięcej kilometrów, bo zapowiada się jeszcze większy upał niż poprzednio. Do Almodovar mam trochę pagórków do pokonania, ale wiatr dalej pomaga i wieje w plecy. Za miasteczkiem wjeżdżam w góry, które muszę przejechać, żeby znowu dojechać nad ocean. Po 6 tygodniach jazdy jestem już mocno wytrenowany i kolejne podjazdy nie robią na mnie dużego wrażenia. Droga cały czas prowadzi góra-dół, ale najbardziej uciążliwy jest upał. Wreszcie robię sobie przerwę przy źródełku z wodą. Chleb mi się skończył, bo już 2 dni nie byłem w sklepie, ale mam jeszcze resztkę makaronu i sosu, które wieczorem już mi się nie przydadzą. Pierwszy raz podczas mojej kariery wyprawowej gotuję makaron w środku dnia. Zjadłem wszystko co miałem i ruszam dalej. Po przejeździe przez góry jestem zmuszony zrobić przerwę w miasteczku. Upał niesamowity, w cieniu prawie 40 stopni. Mam sporo czasu, żeby przemyśleć sobie całą wyprawę, bo do końca zostało mi już tylko kilkadziesiąt kilometrów. W końcu ruszam dalej i zaraz zajeżdżam do jakiegoś domu, gdzie proszę o wodę. Dostaję całą butelkę z lodówki. Do Taviry dojeżdżam około 16 i do 18:30 czekam w parku na otwarcie restauracji, gdzie mam odebrać klucze do mieszkania. Jeszcze tylko kilka kilometrów i melduje się w apartamencie, w którym spędzę następne 10 dni. Dziwnie tak kończyć wyprawę na drugim końcu Europy. Wrażenie kompletnie inne niż podczas poprzednich wypraw, gdzie zawsze końcowy etap prowadził mnie do domu. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że jazda już się skończyła i następnego dnia nie ruszę gdzieś dalej. Teraz jednak pora na zasłużony odpoczynek nad oceanem. Kolejna wyprawa dobiega końca, ale jakoś ta wiadomość jeszcze do mnie nie dociera. Wieczorem jeszcze udaję się do miasteczka na pizzę i piwo, a później zasypiam w wygodnym łóżku.

Wjeżdżam do Algarve
Wjeżdżam do Algarve © Majorus
Przejazd przez góry
Przejazd przez góry © Majorus
Z głodu nie umrę
Z głodu nie umrę © Majorus
Co jakiś czas można się posilić
Co jakiś czas można się posilić © Majorus
Kora z dębów korkowych
Kora z dębów korkowych © Majorus
Dąb bez kory
Dąb bez kory © Majorus
Góry Algarve
Góry w Algarve © Majorus
Na ostatniej przełęczy
Na ostatniej przełęczy © Majorus
Szybki posiłek w fajnym miejscu
Szybki posiłek w fajnym miejscu © Majorus
Już nie muszę martwić się o nocleg
Już nie muszę martwić się o nocleg © Majorus
Route 2 882 066 - powered by www.bikemap.net






Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa sobot
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]