Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi majorus z miasteczka Jaworzno. Mam przejechane 74148.74 kilometrów w tym 197.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2015 button stats bikestats.pl

2014 button stats bikestats.pl

2013 button stats bikestats.pl

2012 button stats bikestats.pl

2011 button stats bikestats.pl Flag Counter

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy majorus.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
110.42 km 0.00 km teren
06:38 h 16.65 km/h:
Maks. pr.:68.26 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1460 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Passo dello Stelvio 2012 - dzień 11.

Środa, 25 lipca 2012 · dodano: 24.08.2012 | Komentarze 8

Po ciężkim poprzednim dniu chciałoby się trochę dłużej pospać, ale trzeba jechać dalej. Wyjeżdżamy już po 8:00. Pogoda nie wróży nic dobrego. Niebo całkowicie zachmurzone i lekka mżawka. Już po chwili okazuje się, że poprzedniego dnia idealnie wybraliśmy miejsce na nocleg – tuż przed kolejną przełęczą. Podjazd nie jest długi, bo ma tylko 5 km, ale po wczorajszej wspinaczce nogi odmawiają posłuszeństwa i jedzie się okropnie ciężko. Wysiłek wynagradza jednak bardzo szybki zjazd. Dojeżdżamy do Lienz, gdzie udajemy się na zakupy, po których żegna się z nami Łukasz. Postanawia wrócić do domu, bo nie widzi sensu w dalszej jeździe po górach. My nie zmieniamy swojego planu i jedziemy w stronę Włoch. Tuż za miastem wjeżdżamy na Drauradweg. Ścieżka biegnie cały czas lekko pod górę wzdłuż rzeki. W przeciwnym kierunku pędzą duże grupy Włochów, którzy cały czas coś wykrzykują i dzwonią swoimi dzwonkami. Wygląda na to, że wszyscy jadą z jakiejś wypożyczalni, ponieważ mają identyczne rowery. Mimo drobnego podjazdu jedzie się przyjemnie. Cały czas marzymy o wjeździe do słonecznej Italii i faktycznie, im bliżej granicy, tym pogoda robi się coraz lepsza. Jeszcze w Austrii robimy pranie, w nadziei, że słońce nam je szybko wysuszy. Wreszcie docieramy do granicy. Zdjęcie pod tabliczką i Italia przywitała nas... deszczem. Na szczęście była to tylko przelotna ulewa i po chwili możemy jechać dalej w kierunku Dobiacco. Tam zjeżdżamy na ścieżkę rowerową do Cortiny. Jest ona jednak szutrowa i ciężko się nam jedzie. Szybko wracamy na normalną drogę, na której na szczęście nie ma dużego ruchu. Mimo to dalej jedzie się okropnie. Już zacząłem wyzywać się od słabeuszy, sprawdzałem, czy hamulce mi nie haczą o koło. Jechałem płaską drogą, a nie byłem w stanie przekroczyć 14-16 km/h. Po jakimś czasie zrozumiałem co się działo. Dojechałem do tabliczki z oznakowaniem przełęczy 1530 m n.p.m. Trochę podniosło mnie to na duchu. Tam też zaczął się piękny zjazd do Cortiny d'Ampezzo. Byłem tam kiedyś w zimie, ale teraz wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Samo miasteczko bardzo urokliwe, położone w dolinie między górami. Przed nami była kolejna przełęcz i nie mieliśmy siły już jej pokonać tego dnia. Ruszyliśmy kawałek w górę, aby poszukać noclegu. Pojawił się jednak problem, ponieważ wszyscy mówili tylko po włosku. Wreszcie znaleźliśmy kogoś znającego kilka słów po niemiecku, ale zaoferował nam tylko pokój do wynajęcia. Nie mieliśmy czasu ani siły, aby szukać dalej. Postanowiliśmy zjechać kilka kilometrów z powrotem do Cortiny i noc spędzić na campingu. Było dość drogo, bo 12 euro za osobę.

Po pięknym dniu znowu pada © Majorus


Kolejna tabliczka do kolekcji © Majorus


Tauernradweg © Majorus


W stronę słonecznej Italii © Majorus


Kolejna idealna ścieżka © Majorus


Kolejny kraj na naszej drodze © Majorus


W drodze do Cortiny © Majorus


Piękne jeziorko © Majorus


Widoki piękne, ale jedzie się fatalnie © Majorus


Już wiem, czemu było tak ciężko © Majorus


Przepiękny zjazd © Majorus


Wjeżdżamy do Cortiny © Majorus


Centrum miasta © Majorus





Komentarze
majorus
| 11:23 niedziela, 26 sierpnia 2012 | linkuj Zjazd do Bolzano faktycznie niesamowity. Będzie o nim w następnym dniu relacji. My na Stelvio nie mieliśmy już śniegu, za to dopadł nas grad na zjeździe, fatalnie się jechało.
funio
| 08:20 niedziela, 26 sierpnia 2012 | linkuj Ja przy zjeździe do Bolzano, ustanowiłem mój v-max na rowerze...
Z sakwami prawie 100km/godz,masakra,ale to było dawno temu,nigdy więcej takiego ryzyka:))
Graty za wyprawę,nie zapomnęna Stelvio,narciarzy w środku lata,krótkie gacie,koszulka i buty narciarskie...:)))
completny
| 13:35 piątek, 24 sierpnia 2012 | linkuj Wspaniałe widoki
majorus
| 10:05 piątek, 24 sierpnia 2012 | linkuj Widziałem na zdjęciach u Ciebie, że te tunele faktycznie wyglądają niesamowicie, no cóż, może innym razem :)
vanhelsing
| 09:55 piątek, 24 sierpnia 2012 | linkuj Tak, początek na podjeździe jest beznadziejny, myśmy tam jeszcze w ulewie jechali po rzece błota, ale od przełęczy na dół jest super ;)

majorus
| 09:50 piątek, 24 sierpnia 2012 | linkuj Tak, główną pojechaliśmy. Początek ścieżki nas dość mocno zniechęcił. Jechało się ciężko, a do tego co jakiś czas były jakieś remonty i ścieżka była słabo przejezdna
vanhelsing
| 09:44 piątek, 24 sierpnia 2012 | linkuj Do Cortiny z Cimabanche jechaliście główną droga? Bo obok biegnie ścieżka rowerowa tunelami, niesamowita jest :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa podni
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]