Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi majorus z miasteczka Jaworzno. Mam przejechane 74148.74 kilometrów w tym 197.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2015 button stats bikestats.pl

2014 button stats bikestats.pl

2013 button stats bikestats.pl

2012 button stats bikestats.pl

2011 button stats bikestats.pl Flag Counter

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy majorus.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
109.83 km 0.00 km teren
06:34 h 16.73 km/h:
Maks. pr.:44.81 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1145 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Majówka 2013 - dzień 2

Poniedziałek, 29 kwietnia 2013 · dodano: 13.05.2013 | Komentarze 1

W nocy spałem dosyć niespokojnie. Kilka razy w pokoju obok naszego pojawiali się nasi gospodarze. Wstaję o 7:30. Rano miła niespodzianka, w kuchni czeka na nas garnek z zupą fasolową, którą z chęcią zjadamy. Zaczynamy się pakować i wtedy czeka nas kolejna niespodzianka, tym razem mniej miła. Właściciele domu poszli do pracy, zostali tylko ich dorośli synowie, którzy mówią nam, żebyśmy zapłacili za nocleg, każdy po 25 hrywien. Kwota nie jest duża(mniej niż 10 zł), a nasze rowery ciągle stoją w zamknięte w ich garażu, więc nie robimy problemów. Po zapłaceniu stajemy się przyjaciółmi. Synowie wychodzą do pracy na polu, a my dostajemy klucze do domu, który mamy zamknąć po wyjściu, a klucze schować we wskazanym miejscu. Szybko kończymy pakowanie i ruszamy w drogę. Początkowo jedziemy główną drogą w stronę Lwowa. Nawierzchnia całkiem niezła. Po chwili jednak odbijamy w stronę Samboru. Asfalt zaczyna powoli zanikać. Jego miejsce zastępują ogromne dziury, po których ciężko się jedzie. Dodatkowo mamy mocno pod wiatr a trasa jest pofałdowana. Samochody wzbijają tumany kurzu, który po chwili mamy właściwie wszędzie. Z piaskiem strzelającym między zębami dzielnie jedziemy dalej. Po drodze zatrzymuje nas jakaś babcia, z która chwilę rozmawiamy. Dziwi się, że jedziemy tak daleko na rowerach. Przed Samborem doganiamy 3 sakwiarzy z Polski. Chwilę jedziemy razem, ale w mieście się rozdzielamy. Robimy krótki postój koło marketu i ruszamy w stronę Starego Samboru. Ten fragment drogi to najgorszy odcinek na całej trasie. Przedni wiatr nie daje się rozpędzić powyżej 15 km/h, o asfalcie w ogóle ciężko mówić, a większy ruch powoduje ogromne tumany kurzu, przez które jesteśmy zmuszeni się przedzierać. Dojeżdżamy do miasta, w którym robimy krótką przerwę. Kawałek dalej spotykamy kolejną grupę rowerzystów, tym razem z Ukrainy. Po krótkiej rozmowie ruszamy dalej wzdłuż rzeki. Wiatr staje się znośny, za to zaczynamy długi podjazd. Droga trochę się poprawia. Dojeżdżamy do Turki, gdzie robimy zakupy. Za miastem zaczynamy kolejny stromy podjazd. Robi się już późno, więc postanawiamy zacząć szukać noclegu. Pytamy w pierwszym domu przy drodze i od razu dostajemy pozwolenie. Możemy spać w ich szopie na sianie. Gospodarze przynoszą nam wodę w wiadrze, a wieczorem garnek świeżego mleka prosto od krowy. Gdy się ściemnia zamykają nas w szopie na kłódkę, żeby wiatr nie wyrwał drzwi. Nie ma wyjścia, musimy się zgodzić i po chwili idziemy spać.

Z zewnątrz dom wygląda całkiem nieźle © Majorus


No to mamy klucze :) © Majorus


Benzynę sprzedają nawet 76 © Majorus


Miła babcia spotkana po drodze © Majorus


Podobno był tu asfalt © Majorus


W mieście wcale nie jest lepiej © Majorus


Cmentarz z XVI wieku © Majorus


Takie dachy to u nich standard © Majorus


Dzielnie pniemy się pod górę © Majorus


Tutaj spędzamy noc © Majorus


Gotowanie z pięknym widokiem © Majorus


I gotowe :) © Majorus





Komentarze
completny
| 10:54 czwartek, 23 maja 2013 | linkuj No to wychodzi na to że jechaliśmy tą samą trasą, przynajmniej na razie. 80 oktanów widziałem, ale 76 to już przegięcie ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ylwul
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]