Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi majorus z miasteczka Jaworzno. Mam przejechane 74148.74 kilometrów w tym 197.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2015 button stats bikestats.pl

2014 button stats bikestats.pl

2013 button stats bikestats.pl

2012 button stats bikestats.pl

2011 button stats bikestats.pl Flag Counter

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy majorus.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Z sakwami

Dystans całkowity:13795.60 km (w terenie 156.00 km; 1.13%)
Czas w ruchu:733:23
Średnia prędkość:18.81 km/h
Maksymalna prędkość:72.52 km/h
Suma podjazdów:125976 m
Liczba aktywności:121
Średnio na aktywność:114.01 km i 6h 03m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
88.37 km 0.00 km teren
05:31 h 16.02 km/h:
Maks. pr.:43.40 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:851 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Portugalia 2014 - dzień 39.

Czwartek, 21 sierpnia 2014 · dodano: 12.03.2015 | Komentarze 1

Tym razem wstajemy jeszcze wcześniej, bo przed nami zwiedzanie Porto. Rano jak zwykle chłodno, ale nie przejmujemy się tym za bardzo. Gorzej z drogą do miasta. Kilka pasów w jedną stronę i ogromny ruch. Jakoś udaje się jednak wjechać do miasta. Musimy jednak przejechać na druga stronę, gdzie mamy załatwioną przez znajomą taty wizytę w Real Companhia Velha, czyli najstarszej wytwórni Porto w kraju. Długo szukamy piwnic z winem, każdy prowadzi nas w inną stronę, w końcu jednak docieramy na teren wytwórni, gdzie mieści się też konsulat honorowy Polski. Niestety nie udaje się spotkać z konsulem, który akurat wyjechał za granicę. Mamy jednak zapewnione zwiedzanie ogromnych piwnic z beczkami pełnymi wina. Zapach w środku jest niesamowity. Oglądamy też film o produkcji porto i udajemy się do piwnicy, w której składowane są butelki. Na koniec zostajemy także zaproszeni na degustację, gdzie mamy okazję skosztować 40 letnie porto. Wycieczka po piwnicach była super przeżyciem. Musimy jednak ruszać w dalszą drogę. Wracamy do centrum i rozpoczynamy zwiedzanie. Na początek udajemy się pod stadion FC Porto, który robi wielkie wrażenie. W ogóle całe miasto może zachwycić. Jest pięknie położone nad rzeką i ma bardzo dużo do zaoferowania. Po drodze widzieliśmy całą masę pięknych miast, ale Porto plasuje się bardzo wysoko na naszej liście. Bardzo długo kręcimy się po starówce. Wreszcie ruszamy dalej i kawałek za miastem zatrzymujemy się na plaży. Wreszcie postanowiłem wejść do oceanu, bo w Hiszpanii pogoda za bardzo na to nie pozwalała. Tu jest trochę cieplej, ale woda jest lodowata, także tylko zanurzam się na chwilę. Dodatkowo w mgnieniu oka nadciąga mgła i kompletnie zmienia się pogoda. Szybko się zbieramy i ruszamy dalej. Robi się późno i zaczynamy szukać noclegu. Tym razem nie poszło tak łatwo. Wszyscy wysyłali nas na plażę odległą o ponad 10 km. Nie poddawaliśmy się jednak i przez ponad godzinę krążyliśmy od domu do domu. Nasze wysiłki zostały wynagrodzone. Zostajemy przyjęci przez... Francuzów! Nawet poza Francją potrafią nas miło zaskoczyć. Udostępniają nam pokój przy garażu. Mamy materace i dostęp do prysznica. Dodatkowo zapraszają nas na pyszną kolację. Jedzenia jest cała masa: rosół, bułki, sałatka, salami, szynka, kiełbasa, sery, ciasto, owoce. Dostajemy też piwo, tym razem bezalkoholowe. Mimo problemów językowych dogadujemy się w mieszaninie hiszpańskiego, francuskiego i portugalskiego, a Francuzi uczą nas także kilku zwrotów po marokańsku :)

Wkraczamy do piwnic
Wkraczamy do piwnic © Majorus
Ilość wina przytłacza
Ilość wina przytłacza © Majorus
Największa beczka
Największa beczka © Majorus
Wszędzie pachnie winem
Wszędzie pachnie winem © Majorus
Najstarsza partia wina
Najstarsza partia wina © Majorus
Najstarsza butelka porto
Najstarsza butelka porto © Majorus
Piwnica z butelkami
Piwnica z butelkami © Majorus
Tu przechowują najstarsze okazy
Tu przechowują najstarsze okazy © Majorus
Gdyby tak zabrac jedną butelkę
Gdyby tak zabrać jedną butelkę... :P © Majorus
Degustacja
Degustacja © Majorus
Do wyboru, do koloru
Do wyboru, do koloru © Majorus
Pod konsulatem
Pod konsulatem © Majorus
Porto
Porto © Majorus
Stadion smoka
Stadion smoka © Majorus
Centrum Porto
Centrum Porto © Majorus
Głowny plac
Główny plac © Majorus
Charakterystyczny tramwaj
Charakterystyczny tramwaj © Majorus
Centrum Porto
Centrum Porto © Majorus
Stara katedra
Stara katedra © Majorus
Jeden z całej masy pomników
Jeden z całej masy pomników © Majorus
Super widok na miasto
Super widok na miasto © Majorus
Widok ze wzgórza obok katedry
Widok ze wzgórza obok katedry © Majorus
Jedno z fajniejszych miejsc
Jedno z fajniejszych miejsc © Majorus
Pomarańczowe dachy i rzeka
Pomarańczowe dachy i rzeka © Majorus
Pod katedrą
Pod katedrą © Majorus
Most tramwajowy
Most tramwajowy © Majorus
Najładniejszy widok w mieście
Najładniejszy widok w mieście © Majorus
Warto było tyle jechać
Warto było tyle jechać © Majorus
Zadowoleni po 39 dniach jazdy
Zadowoleni po 39 dniach jazdy © Majorus
Ostatnie spojrzenie na miasto
Ostatnie spojrzenie na miasto © Majorus
Nad oceanem
Nad oceanem © Majorus
Załamanie pogody
Załamanie pogody © Majorus
Warto było tyle szukać
Warto było tyle szukać © Majorus
Nasz dzisiejszy
Nasz dzisiejszy "dom" © Majorus
Route 2 882 051 - powered by www.bikemap.net




Dane wyjazdu:
105.76 km 0.00 km teren
06:22 h 16.61 km/h:
Maks. pr.:50.97 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1602 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Portugalia 2014 - dzień 38.

Środa, 20 sierpnia 2014 · dodano: 12.03.2015 | Komentarze 0

Rano budzimy się dosyć wcześnie. W końcu to już dzisiaj mamy wjechać do Portugalii! Ciągle zaskakuje nas jednak pogoda. Po wyjściu z namiotu uderza w nas chłodne powietrze, jest zaledwie 10 stopni. Okazało się, że był to najzimniejszy poranek podczas całej wyprawy. O 9 żegnamy się z gospodarzami i ruszamy w stronę granicy. Hiszpanie ostrzegli nas, że droga jest ciężka, ale co to dla nas. Na początek czeka nas 18 km podjazdu na przełęcz. Do granicy podjazd jest jednak łagodny. Wreszcie dostrzegamy upragnioną tabliczkę z napisem Portugal. Robimy kilka zdjęć i ruszamy dalej pod górę. Z każdym kilometrem robi się coraz bardziej stromo. W końcu dojeżdżamy na przełęcz, z której czeka nas genialny zjazd. Droga jest bardzo stroma i wąska, cały czas jedziemy na mocno zaciśniętych hamulcach, a i tak udaje się wyprzedzić kilka samochodów. Na dole robimy przerwę na jedzenie i suszenie namiotu. Dalej ruszamy bardzo fajną drogą do Bragi. Po drodze mamy sporo pagórków, ale na szczęście wiatr wieje w plecy. Sama Braga bardzo mi się spodobała. Bardzo charakterystyczną cechą jest wielka liczba kościołów, gdzie się nie obejrzałem, tam była jakaś świątynia. Dodatkowo było sporo fajnych brukowanych uliczek nadających specyficznego klimatu. Za Bragą znowu czekają nas pagórki, ale do tego jesteśmy już przyzwyczajeni. Nocleg udaje się nam znaleźć stosunkowo szybko. Portugalczycy mimo niewielkiej ilości miejsca zgadzają się nas przyjąć. Ledwo upychamy namiot na trawie, ale w zamian mamy dostęp do łazienki. Pierwszy dzień w Portugalii był bardzo udany, mamy nadzieję, że dalej ludzie też nas nie zawiodą.

Najzimniejszy poranek
Najzimniejszy poranek © Majorus
38. dnia dojeżdżamy do Portugalii
38. dnia dojeżdżamy do Portugalii © Majorus
Droga na przełęcz
Droga na przełęcz © Majorus
Na przełęczy
Na przełęczy © Majorus
Uzupełniamy zapasy wody
Uzupełniamy zapasy wody © Majorus
Świetny zjazd
Świetny zjazd © Majorus
Wjeżdżamy do Bragi
Wjeżdżamy do Bragi © Majorus
Zwiedzamy miasto
Zwiedzamy miasto © Majorus
Główna aleja w Bradze
Główna aleja w Bradze © Majorus
Siedziba banku
Siedziba banku © Majorus
Piękny ogród
Piękny ogród © Majorus
W powietrzu unosił się cudowny zapach
W powietrzu unosił się cudowny zapach © Majorus
Braga
Braga © Majorus
Braga
Braga © Majorus
Braga - miasto kosciołów
Braga - miasto kosciołów © Majorus
Plac, przy którym stały 3 kościoły
Plac, przy którym stały 3 kościoły © Majorus
Trochę ciasno, ale za to bardzo miło
Trochę ciasno, ale za to bardzo sympatycznie © Majorus
Dobra kolacja jeszcze z hiszpańskim winem
Dobra kolacja jeszcze z hiszpańskim winem © Majorus
Route 2 882 050 - powered by www.bikemap.net





Dane wyjazdu:
114.22 km 0.00 km teren
06:03 h 18.88 km/h:
Maks. pr.:59.86 km/h
Temperatura:29.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1874 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Portugalia 2014 - dzień 37.

Wtorek, 19 sierpnia 2014 · dodano: 11.01.2015 | Komentarze 0

Kolejny chłodny poranek. Tym razem na termometrze 14 stopni. Przez pierwsze 30 km mamy po drodze sporo pagórków, do których już się przyzwyczailiśmy przez całą Hiszpanię. Potem czeka nas zjazd do Ourense. Szybko przejeżdżamy przez miasto oglądając tylko imponujący most i zatrzymując się pod marketem na zakupy. Tam też zagaduje mnie jakiś dziadek i przez chwilę opowiadam mu o naszej wyprawie. Za miastem znowu czekają nas podjazdy. Pogoda idealna do jazdy, zrobiło się ciepło, słońce świeciło, a wiatr już od kilku dobrych dni wieje nam w plecy. Wspinamy się na kolejną przełęcz i potem czeka nas fajny zjazd do jeziorka. Tam też odbijamy z głównej drogi, bo do Portugalii planujemy wjechać mało uczęszczaną drogą. Noclegu szukamy w ostatniej hiszpańskiej wiosce. Na zakończenie naszej przygody z Hiszpanią udaje się znaleźć nocleg za pierwszym razem. Jak się okazuje gospodarze pochodzą z Barcelony. Rozbijamy się w ogrodzie, chociaż ciężko to nazwać ogrodem. Wszędzie masa pyłu i wysuszonej trawy, ponieważ dom jest ciągle w budowie. Mamy za to dostęp do wody i prądu, a dodatkowo dostajemy dobre wino domowej roboty. Ostatni nocleg w Hiszpanii zdecydowanie zaliczamy do udanych. Z miłym gospodarzem udało mi się później spotkać podczas grudniowego wyjazdu do Barcelony.

Widok na Ourense
Widok na Ourense © Majorus
Charakterystyczny most
Charakterystyczny most © Majorus
Tak blisko
Tak blisko © Majorus
Przyzwyczajeni do przełęczy
Przyzwyczajeni do przełęczy © Majorus
Ostatnie chwile w Hiszpanii
Ostatnie chwile w Hiszpanii © Majorus
Puste drogi
Puste drogi © Majorus
Przed domem
Przed domem © Majorus
Dużo pyłu, ale przynajmniej szybko znalezione
Dużo pyłu, ale przynajmniej szybko znalezione © Majorus
Wieczorne winko
Wieczorne winko © Majorus
Route 2 882 048 - powered by www.bikemap.net



Dane wyjazdu:
127.92 km 0.00 km teren
07:02 h 18.19 km/h:
Maks. pr.:61.03 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2031 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Portugalia 2014 - dzień 36.

Poniedziałek, 18 sierpnia 2014 · dodano: 11.01.2015 | Komentarze 0

Rano kolejne zaskoczenie. Wyglądam z namiotu, a tu nic nie widać. Dookoła gęsta mgła i wszystko mokre... W dodatku zimno. Szybko się zbieramy i zaczynamy wspinaczkę na przełęcz. Okazuje się, że za nią jest kolejna, a potem jeszcze następna itd. W efekcie na 50 km zaliczamy 5 przełęczy i 1000 m przewyższenia. W dodatku pogoda cały czas fatalna. Nagle po 5 przełęczy wszystko się zmienia. Zaczynamy zjeżdżać i w momencie robi się piękna pogoda. Bezchmurne niebo i ciepło. Dziwna ta pogoda w Hiszpanii. Robimy przerwę na małym placyku, żeby coś zjeść i wysuszyć namiot. Dalej jedziemy do Lugo cały czas w dół i z wiatrem. Nie planowaliśmy zwiedzania miasta, ale zaciekawiły nas wielkie mury obronne i w efekcie wjechaliśmy też na starówkę. Po wyjeździe z miasta czekały nas jeszcze 2 większe podjazdy. Pod koniec dnia już nie za bardzo chce się nam jechać i zaczynamy szukać noclegu. Tym razem jednak nie było tak kolorowo. Bardzo długo krążyliśmy po uliczkach i zapytaliśmy całą masę ludzi. Wreszcie po długich poszukiwaniach dostajemy zgodę na rozbicie się na skrawku trawy koło płotu, mimo że gospodarz posiada olbrzymi ogród. Miejsca jest jednak zbyt mało, a w dodatku tak twardo, że nawet nie da się wbić śledzi. Idę spróbować jeszcze szczęścia w domu obok i wreszcie się udaje. Możemy się rozbić w ogródku koło jakiejś szopy, która osłoni nas od wiatru. Dodatkowo mamy jeszcze dostęp do kranu z wodą. Wieczorem znowu zaczyna się robić chłodno.

Wszędzie mgła
Wszędzie mgła © Majorus
Zabytkowy kościół
Zabytkowy kościół © Majorus
Pierwsza przełęcz
Pierwsza przełęcz © Majorus
Nie za wiele widać
Nie za wiele widać © Majorus
Kolejna przełęcz
Kolejna przełęcz © Majorus
Jest ok!
Jest ok! © Majorus
Widoczność się poprawia
Widoczność się poprawia © Majorus
Dużo jeszcze tego?
Dużo jeszcze tego? © Majorus
Ostatnia przełęcz na dziś
Ostatnia przełęcz na dziś © Majorus
Suszenie namiotu
Suszenie namiotu © Majorus
Mury w Lugo
Mury w Lugo © Majorus
Katedra w Lugo
Katedra w Lugo © Majorus
Deptak na szczycie murów
Deptak na szczycie murów © Majorus
Wieczorny towarzysz
Wieczorny towarzysz © Majorus
Nocleg w ogrodzie
Nocleg w ogrodzie © Majorus

Route 2 882 045 - powered by www.bikemap.net




Dane wyjazdu:
125.31 km 0.00 km teren
06:49 h 18.38 km/h:
Maks. pr.:57.44 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2141 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Portugalia 2014 - dzień 35.

Niedziela, 17 sierpnia 2014 · dodano: 10.01.2015 | Komentarze 0

Rano wychodzę z namiotu i uświadamiam sobie, że coś jest nie tak. Niby bezchmurne niebo, słońce świeci, środek lata i jesteśmy w Hiszpanii, ale termometr pokazuje tylko 12 stopni! No takiej temperatury to ja się nie spodziewałem. Ubieramy się ciepło i zaczynamy szybki i bardzo zimny zjazd. Dzisiaj czeka nas ciężki dzień. W planach mamy do przejechania 3 przełęcze. Na szczęście szybko robi się ciepło i można wrócić do "letniego" stroju. Wjeżdżamy na świetną drogę wzdłuż rzeki. Asfalt idealny, ruchu praktycznie nie ma, a widoki świetne. Do miejscowości Pola de Allande czeka nas 12 km lekkiego podjazdu. Tam też czekam na Pawła i robimy przerwę na jedzenie. Dalej kolejne 12 km pod górę na przełęcz. Jedzie mi się bardzo dobrze i szybko dojeżdżam na górę. Mapa kolejny raz nas jednak oszukała i do następnej przełęczy mamy zdecydowanie dalej niż się wydawało. Najpierw jednak czeka nas długi zjazd ze świetnymi widokami. W sumie w dół mieliśmy prawie 30 km. Zjechaliśmy do jeziorka i od razu zaczął się kolejny podjazd. Trochę już nam się nie chce jechać, w dodatku żar leje się z nieba. Powoli się jednak toczymy, ale jakieś 3 km przed przełęczą postanawiamy szukać noclegu. Udaje się za pierwszym razem. Rozbijamy się na polu obok domu. Kawałek dalej mamy źródełko z górską, lodowatą wodą. Pierwszy raz w mojej karierze wyprawowej podgrzewałem wodę do kąpieli na kuchence :P Wieczorem dociera do nas, że lepiej było rozbić się gdzieś przed podjazdem. Jesteśmy na wysokości ok. 870 m n.p.m. i bardzo szybko zaczyna robić się zimno. Szybko wchodzimy do namiotu, zabierając ze sobą cieplejsze rzeczy, żeby przetrwać noc.
Niech pogoda nikogo nie zwiedzie, jest bardzo zimno
Niech pogoda nikogo nie zwiedzie, jest bardzo zimno © Majorus
Środek lata w Hiszpanii
Środek lata w Hiszpanii © Majorus
Niesamowite chatki
Niesamowite chatki © Majorus
Świetna droga
Świetna droga © Majorus
Piękne drzewo przy drodze
Piękne drzewo przy drodze © Completny
Jedziemy między skałami
Jedziemy między skałami © Majorus
Mijamy jeziorka
Mijamy jeziorka © Majorus
Przerwa na jedzenie
Przerwa na jedzenie © Majorus
Podjazd na przełęcz
Podjazd na przełęcz © Majorus
Jeszcze trochę zostało
Jeszcze trochę zostało © Majorus
Widoki wynagradzają wysiłek
Widoki wynagradzają wysiłek © Majorus
Kolejna tabliczka do kolekcji
Kolejna tabliczka do kolekcji © Majorus
Teraz 30 km w dół
Teraz 30 km w dół © Majorus
Tak można jechać!
Tak można jechać! © Majorus
W zimie musi tu być sporo śniegu
W zimie musi tu być sporo śniegu © Majorus
Wszędzie góry
Wszędzie góry © Majorus
Dojeżdżamy do tamy
Dojeżdżamy do tamy © Majorus
I znowu się wspinamy
I znowu się wspinamy © Majorus
Coraz wyżej
Coraz wyżej © Majorus
Nocleg ze świetnym widokiem
Nocleg ze świetnym widokiem © Majorus
Route 2 882 026 - powered by www.bikemap.net





Dane wyjazdu:
114.08 km 0.00 km teren
06:34 h 17.37 km/h:
Maks. pr.:50.72 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1559 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Portugalia 2014 - dzień 34.

Sobota, 16 sierpnia 2014 · dodano: 10.01.2015 | Komentarze 0

Rano tuż po przebudzeniu przychodzi do nas Hiszpan, który wczoraj zapraszał nas na kawę i mówi, że możemy liczyć na duże śniadanie. Dwa razy nie trzeba było nam powtarzać. Zostawiamy namiot, żeby przesechł i szybko udajemy się do domu. Tam czeka nas prawdziwa uczta. Dostajemy tosty z szybką, całą masę różnych płatków z mlekiem, jogurty, kakao, kawę. Zdecydowanie jedno z najlepszych śniadań na wyprawie. Dodatkowo dostajemy jeszcze masę jedzenia na drogę. Dowiadujemy się jeszcze, że w Oviedo jest stołówka, w której możemy dostać obiad za symboliczne 1 Euro. Dzień zapowiada się wspaniale. Wracamy do namiotu, żeby go zwinąć, a tu nagle z drugiego domu dostajemy rogaliki i kawę :) Hiszpanie potrafią miło zaskoczyć. W efekcie ruszamy dopiero po 10. Najpierw czeka nas cała masa pagórków, żeby dojechać do Gijon. Z początku myśleliśmy nawet, żeby je ominąć, ale dobrze, że tego nie zrobiliśmy. Na początek jedziemy do Universidad Laboral. Jest to największy budynek w Hiszpanii i robi niesamowite wrażenie. Tam też robimy sobie przerwę, żeby zjeść część zapasów, które rano dostaliśmy. Potem kierujemy się do centrum. Po drodze mijamy jeszcze stadion Sportingu i już jesteśmy na głównej promenadzie nad oceanem. Miasto wygląda bardzo fajnie. Plaża tuż obok nowoczesnych budynków. Gorzej jest z wyjazdem, bo wszędzie tylko autostrady. Wreszcie trafiamy na boczną drogę i z wiatrem jedziemy do Oviedo. W mieście zaczynamy poszukiwania stołówki, ale okazuje się, że jest sobota i jest zamknięte... No cóż, musimy obejść się smakiem. Zwiedzamy stare miasto z piękną katedrą. W ogóle cała starówka wygląda pięknie. Wyjeżdżając z miasta robimy jeszcze duże zakupy i znowu czekają nas pagórki. Na koniec dnia pokonujemy jeszcze jedną przełęcz i na szczycie szukamy noclegu. Tym razem też idzie błyskawicznie i po chwili namiot stoi rozstawiony w ogrodzie. Liczymy na jakiś poczęstunek, bo w ogrodzie masa ludzi, ale niestety już skończyli grillować.
Zielono i pagórki
Zielono i pagórki © Majorus
Pierwszy widok w stronę Gijon
Pierwszy widok w stronę Gijon © Majorus
Universidad Laboral
Universidad Laboral © Majorus
Universidad Laboral
Universidad Laboral © Majorus
Universidad Laboral
Universidad Laboral © Majorus
Universidad Laboral
Universidad Laboral © Majorus
Universidad Laboral
Universidad Laboral © Majorus
Universidad Laboral
Universidad Laboral © Majorus
Universidad Laboral
Universidad Laboral © Majorus
Stadion Sportingu
Stadion Sportingu © MajorusPlaża w Gijon
Plaża w Gijon © Majorus
Plaża widziana z drugiej strony
Plaża widziana z drugiej strony © Majorus
Centrum miasta
Centrum miasta © Majorus
Kościół Gijon
Kościół Gijon © Majorus
Wjeżdżamy do Oviedo
Wjeżdżamy do Oviedo © Majorus
Śliczne uliczki
Śliczne uliczki © Majorus
Główna atrakcja
Główna atrakcja © Majorus
Zwiedzamy Oviedo
Zwiedzamy Oviedo © Majorus
Pomnik pisarza
Pomnik pisarza © Majorus
Oviedo
Oviedo © Majorus
W mieście stoi cała masa pomników
W mieście stoi cała masa pomników © Majorus
Wszędzie widać katedrę
Wszędzie widać katedrę © Majorus
Chwila dla sponsora
Chwila dla sponsora © Majorus
Nowa część miasta
Nowa część miasta © Majorus
Nowa częśc miasta
Nowa część miasta © Majorus
Ostatnia przełęcz
Ostatnia przełęcz © Majorus
Wino za rekordowe 75 centów
Wino za rekordowe 75 centów © Majorus
Odjechaliśmy od oceanu to zrobiła się ładna pogoda
Odjechaliśmy od oceanu to zrobiła się ładna pogoda © Majorus
Route 2 858 124 - powered by www.bikemap.net



Dane wyjazdu:
130.59 km 0.00 km teren
07:21 h 17.77 km/h:
Maks. pr.:50.64 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1613 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Portugalia 2014 - dzień 33.

Piątek, 15 sierpnia 2014 · dodano: 10.01.2015 | Komentarze 0

Rano okazuje się, że rozbiliśmy się tuż koło szlaku do Santiago i co chwilę słychać przechodzących pielgrzymów. Koło 9 ruszamy w drogę i wracamy się 2 km do wioski Santillana. Wczoraj nie mieliśmy już czasu jej zobaczyć, a w dodatku byłą tam masa turystów. Rano jest puściutko i wioska robi super wrażenie. Niedaleko są też jaskinie Altamira, ale je sobie odpuszczamy. Dalej jedziemy wzdłuż oceanu z wiatrem w twarz. Oczywiście nie brakuje pagórków, znowu robimy przewyższenia tyle, ile na górskich etapach. Pogoda super do jazdy. Około 23 stopnie i słońce. Jedynym problemem jest brak sklepów i święto. Po długich poszukiwaniach udaje się nam znaleźć tylko jakiś mały sklepik. Za to więcej szczęścia mamy z noclegiem. W jednym domu nam odmówili, ale w domu obok pozwolili rozbić się na polu. Dodatkowo mamy dostęp do wody. Po chwili przychodzą do nas ludzie, którzy nam odmówili i przynoszą jedzenie :) Sumienie ich ruszyło i dostaliśmy tortille domowej roboty, jakieś rybki, colę, piwo, jogurty, chleb, owoce i ciastka. Odzyskujemy wiarę w hiszpańską gościnność. Obok stał jeszcze jeden dom i po chwili jego właściciel przyszedł do nas i zaprosił nas na poranną kawę. Widać, że sąsiedzi konkurują, który z nich będzie bardziej gościnny. Zdecydowanie odpowiada nam taka rywalizacja.

Santillana
Santillana © Majorus
Stary kościół w Santillana
Stary kościół w Santillana © Majorus
Brukowane uliczki
Brukowane uliczki © Majorus
Jaskinie odpuszczamy
Jaskinie odpuszczamy © Majorus
Cały czas nad oceanem
Cały czas nad oceanem © Majorus
Ładne wybrzeże
Ładne wybrzeże © Majorus
Fajna miejscowość nad jeziorem
Fajna miejscowość nad jeziorem © Majorus
Gór nie brakuje
Gór nie brakuje © Majorus
Temperatura nie zachęca do kąpieli
Temperatura nie zachęca do kąpieli © Majorus
Charakterystyczne budynki
Charakterystyczne budynki © Majorus
Kolacyjka
Kolacyjka © Majorus
Trzeba wiedzieć gdzie się rozbić :)
Trzeba wiedzieć gdzie się rozbić :) © Majorus
Route 2 858 121 - powered by www.bikemap.net


Dane wyjazdu:
121.97 km 0.00 km teren
06:47 h 17.98 km/h:
Maks. pr.:62.00 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1589 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Portugalia 2014 - dzień 32.

Czwartek, 14 sierpnia 2014 · dodano: 16.12.2014 | Komentarze 0

Dzisiaj obudził nas deszcz. Nie ma to jak sierpień w Hiszpanii. W związku z tym przewróciłem się na drugi bok i jeszcze trochę pospałem. Budzimy się dopiero o 8:30. Namiot już prawie suchy i można ruszać w drogę. Droga niesamowicie pagórkowata. Cały czas jedziemy niby wzdłuż oceanu, ale  wspinamy się na 100-150 m, by po chwili zjechać nad wodę i tak przez cały dzień. Dodatkowo na drogach pojawia się cała masa pielgrzymów idących do Santiago. Pogoda też nie rozpieszcza, bo co chwilę zaczyna kropić i wieje mocno w twarz. Przejaśnia się dopiero przed Santander. Samo miasto bardzo ładne, ale z opowieści innych myślałem, że zrobi na mnie większe wrażenie. Oczywiście podjeżdżamy promenadą pod siedzibę banku, czyli jeden z symboli miasta. Szybko i sprawnie przejeżdżamy przez centrum i wyjeżdżamy bez najmniejszych problemów. Dalej cały czas teren pagórkowaty. W dodatku na niebie pojawiają się ciemne deszczowe chmury. Nocleg znajdujemy za pierwszym razem na małym skwerku w wiosce. Obok jest plac zabaw, a na środku źródełko z wodą. Hiszpanie mówią, że jak tylko na jedną noc, to możemy się bez problemu tam rozbić. Po chwili od jednego z nich dostajemy ogromne cytryny prosto z drzewa. Na kolację wymyśliłem sobie kurczaka przygotowanego w papirusie. Muszę przyznać, że więcej z tym zachodu niż korzyści. Było co prawda bardzo dobre, ale Paweł już dawno zjadł kolację, a ja dalej ją przygotowywałem. W efekcie makaron miałem zimny, a przy smażeniu kurczaka spaliłem pokrywkę do menażki.

Mijamy grupy pielgrzymów
Mijamy grupy pielgrzymów © Completny
Docieramy nad ocean
Docieramy nad ocean © Majorus
Zbyt chłodno na kąpiel
Zbyt chłodno na kąpiel © Majorus
Plaża ładna, gorzej z pogodą
Plaża ładna, gorzej z pogodą © Majorus
Arena byków Santander
Arena byków Santander © Majorus
Santander
Santander © Majorus
Jeden z wielu pomników
Jeden z wielu pomników © Majorus
Budynek banku
Budynek banku © Majorus
Ciekawa budowla nad oceanem
Ciekawa budowla nad oceanem © Majorus
Promenada w Santander
Promenada w Santander © Majorus
Bank od drugiej strony
Bank od drugiej strony © Majorus
Kolejny pomnik
Kolejny pomnik © Majorus
Centrum Santander
Centrum Santander © Majorus
Całkiem neizły nocleg
Całkiem niezły nocleg © Majorus]
W oczekiwaniu na kolację
W oczekiwaniu na kolację © Majorus
Gotuj z Tomkiem
Gotuj z Tomkiem © completny
Dużo roboty, ale było pyszne
Dużo roboty, ale było pyszne © Majorus

Route 2 858 119 - powered by www.bikemap.net



Dane wyjazdu:
127.67 km 3.00 km teren
06:44 h 18.96 km/h:
Maks. pr.:53.59 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:869 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Portugalia 2014 - dzień 31.

Środa, 13 sierpnia 2014 · dodano: 16.12.2014 | Komentarze 0

Przez większość nocy padał deszcz. Rano nie jest wcale lepiej. Lekka mżawka i zimno. Próbujemy jakoś przesuszyć namiot i ruszamy dopiero o 10. Do Vitorii mamy cały czas w dół. Wieje jednak mocno w twarz, więc można się rozgrzać. Samo miasto mimo kiepskiej pogody bardzo mi się podobało. Przejechaliśmy przez starówkę, wjechaliśmy na wzgórze z katedrą i pojechaliśmy na główny plac. Gorzej było z wyjazdem. Wszędzie same autostrady i tylko dzięki nawigacji udaje nam się wydostać polną drogą w odpowiednim kierunku. Zaczynamy podjazd na przełęcz i jednocześnie dopada nas deszcz. Postanawiam jechać dalej i była to dobra decyzja, bo po chwili przestaje padać. Podjazd był bardzo łagodny i niesamowicie się ciągnął. Ze szczytu czekał nas długi zjazd do samego Bilbao leżącego nad oceanem. Niestety tym razem dopada nas ulewa. Na szczęście znajdujemy przystanek i przeczekujemy deszcz. Nie możemy jednak za długo czekać, bo robi się późno, a musimy jeszcze przejechać przez Bilbao. W końcu ruszamy i wjeżdżamy do miasta. Sam wjazd ciągnął się przez ładne kilkanaście kilometrów. Bilbao to dosyć dziwne miasto, długie i bardzo wąskie. Kompletnie nie przypadło mi do gustu. Jest to największe miasto Kraju Basków. Zabudowa typowo przemysłowa z wielkim portem. Jedyne fajne rzeczy to ciekawy budynek Muzeum Guggenheima i stadion Athleticu, do którego udaje się dotrzeć z pomocą Hiszpanów. Podczas wyjazdu dogania nas jakiś dziadek na rowerze i mówi, że zna miejsce, gdzie możemy rozbić namiot. Narzuca nam bardzo mocne tempo i wspólnie przejeżdżamy spory kawałek. W końcu okazuje się, że chce nas zaprowadzić na jakiś odległy kemping i jakoś udaje się nam wykręcić. Nocleg znajdujemy w miarę szybko obok budynku zarządcy wioski. Mieszkańcy przygotowują się do fiesty, która będzie miała miejsce za kilka dni. Udostępniają nam łazienkę w budynku. Wieczorem stajemy się atrakcją dla całej gromady dzieci. Zleciały się chyba z całej wioski, żeby nas pooglądać :) Dotarliśmy nad ocean, ale to wcale nie oznacza, że kolejne dni będą płaskie i gorące.
Wzgórze z katedrą
Wzgórze z katedrą © Majorus
Vitoria
Vitoria © Majorus
Puste uliczki Vitorii
Puste uliczki Vitorii © Majorus
Wieża kościelna
Wieża kościelna © Majorus
Ciekawe malowidło
Ciekawe malowidło © Majorus
Wieża
Wieża © Majorus
Widok ze wzgórza
Widok ze wzgórza © Majorus
Ładne tabliczki z nazwami ulic
Ładne tabliczki z nazwami ulic © Majorus
Vitoria
Vitoria © Majorus
Pojawiają się flagi baskijskie
Pojawiają się flagi baskijskie © Majorus
Ładna Vitoria
Ładna Vitoria © Majorus
Żeby nie było wątpliwości gdzie jesteśmy
Żeby nie było wątpliwości gdzie jesteśmy © Majorus
Fatalny wyjazd z Vitorii
Fatalny wyjazd z Vitorii © Majorus
Kolejna przełęcz
Kolejna przełęcz © Majorus
Ładny krajobraz
Ładny krajobraz © Majorus
Chorizo :)
Chorizo :) © Majorus
Bilbao
Bilbao © Majorus
Muzeum Guggenheima
Muzeum Guggenheima © Majorus
Przed muzeum
Przed muzeum © Majorus
Czerwona fala
Czerwona fala © Majorus
Centrum Bilbao
Centrum Bilbao © Majorus
Nie zapominamy o Kraju Basków
Nie zapominamy o Kraju Basków © Majorus
Warto pytać ludzi o drogę
Warto pytać ludzi o drogę © Majorus
Przystrajanie stadionu
Przystrajanie stadionu © Majorus
Stadion Athleticu
Stadion Athleticu © Majorus
Kolacyjka z winem
Kolacyjka z winem © Majorus
Nocleg z super widokiem
Nocleg z super widokiem © Majorus
Route 2 858 118 - powered by www.bikemap.net


Dane wyjazdu:
126.66 km 1.00 km teren
06:55 h 18.31 km/h:
Maks. pr.:51.14 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1401 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Portugalia 2014 - dzień 30.

Wtorek, 12 sierpnia 2014 · dodano: 16.12.2014 | Komentarze 0

Budzimy się i pogoda nieco nas zaskakuje. Jest chłodno, jedynie 16 stopni. Na początek dnia czeka nas ponad 10 km pod górę i pod wiatr. Na szczęście dalej do samej Pampeluny mamy już w dół i dopiero w mieście robimy pierwszą przerwę. Miasto kojarzy się głównie ze słynną gonitwą z bykami. Starówka bardzo mi się podoba. Wszystko ładnie zadbane, wszędzie odniesienia do byków. Oglądamy arenę byków pomnik upamiętniający coroczne gonitwy i wiele ładnych uliczek. Wyjeżdżając z miasta robimy jeszcze duże zakupy. Wyjazd idzie bardzo sprawnie. Cały czas jedziemy drogą wzdłuż autostrady. Znowu mamy sporo pod górę. Potem wjeżdżamy w dolinę rzeki. Wreszcie zaczyna nam wiać w plecy i jedzie się super, mimo tego, że mamy lekko pod górę. Noclegu szukamy około 20 km przed Vitorią. Tym razem udaje się bardzo szybko. Starsze małżeństwo zaprasza nas do ogródka. Miejsca jest niewiele, ale trawa idealnie przystrzyżona, jest wąż z wodą i możemy zjadać śliwki z drzewa. Wieczorem Paweł zaczyna gotowanie i okazuje się, ze psuje mu się palnik. Dobrze, że mnie zostało jeszcze dużo gazu, więc jakoś damy radę.

Mury w Pampelunie
Mury w Pampelunie © Majorus
Zaczynamy zwiedzanie
Zaczynamy zwiedzanie © Majorus
Ładne uliczki
Ładne uliczki © Majorus
Święty Franciszek
Święty Franciszek © Majorus
Centrum Pampeluny
Centrum Pampeluny © Majorus
Starówka
Starówka © Majorus
Zabytki na wzgórzu
Zabytki na wzgórzu © Majorus
Panorama na nową część miasta
Panorama na nową część miasta © Majorus
Starówka
Starówka © Majorus
Rynek w Pampelunie
Rynek w Pampelunie © Majorus
Starówka
Starówka © Majorus
Ratusz w Pampelunie
Ratusz w Pampelunie © Majorus
Arena byków
Arena byków © Majorus
Pomnik przypominający o gonitwach
Pomnik przypominający o gonitwach © Majorus
Trasa gonitwy
Trasa gonitwy © Majorus
Słynna gonitwa
Słynna gonitwa © Majorus
Tędy biegają byki
Tędy biegają byki © Majorus
Fajna pusta droga
Fajna pusta droga © Majorus
Do Lizbony jeszcze kawał
Do Lizbony jeszcze kawał © Majorus
Tak to można jechać
Tak to można jechać © Majorus
Nocleg w ogrodzie
Nocleg w ogrodzie © Majorus
Route 2 858 117 - powered by www.bikemap.net