Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi majorus z miasteczka Jaworzno. Mam przejechane 74148.74 kilometrów w tym 197.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2015 button stats bikestats.pl

2014 button stats bikestats.pl

2013 button stats bikestats.pl

2012 button stats bikestats.pl

2011 button stats bikestats.pl Flag Counter

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy majorus.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Z sakwami

Dystans całkowity:13795.60 km (w terenie 156.00 km; 1.13%)
Czas w ruchu:733:23
Średnia prędkość:18.81 km/h
Maksymalna prędkość:72.52 km/h
Suma podjazdów:125976 m
Liczba aktywności:121
Średnio na aktywność:114.01 km i 6h 03m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
138.41 km 0.00 km teren
07:12 h 19.22 km/h:
Maks. pr.:51.22 km/h
Temperatura:32.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1256 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Portugalia 2014 - dzień 29.

Poniedziałek, 11 sierpnia 2014 · dodano: 15.12.2014 | Komentarze 0

Z samego rana przychodzi do nas Hiszpan, który wczoraj pomógł nam znaleźć nocleg i przynosi symbol Camino de Santiago czyli muszle świętego Jakuba. Szybko się zbieramy i idziemy oddać klucz do baru. Tam kolejna miła niespodzianka, bo dostajemy kawę i ciastka. Postanawiamy wrócić do Huesci i zrobić zakupy. Okazuje się jednak, że fiesta trwa przez cały tydzień i wszystko jest dalej zamknięte. W małym sklepiku udaje się nam dostać coś do zjedzenia i musimy ruszać dalej. Kolejny mały market trafia się dopiero w Ayerbe 30 km dalej. Od tego momentu zaczyna się fajny odcinek drogi wzdłuż rzeki. Niby jest cały czas leciutko pod górę, ale ruchu nie ma, a po drodze jeszcze trafia się fajny widok na skały. Na przełęczy czekam trochę na Pawła. Ratujemy jeszcze jego mp3, które wpadło do wody i ruszamy dalej. Kolejny odcinek jest bardziej nudny. Jedziemy drogą prowadzącą wzdłuż autostrady i nie ma nic ciekawego dookoła. Paweł ma chyba kryzys, bo przy kolejnym postoju czekam na niego dłuższą chwilę. Wreszcie docieramy do jeziora i okazuje się, że droga jest zamknięta... No nic, ryzykujemy. Po chwili natrafiamy na pierwszą blokadę, przez którą wspólnymi siłami udaje się przenieść rowery. Kawałek dalej brama jest jednak zdecydowanie wyższa i musimy przedzierać się przez krzaki, a potem przenosić wszystko przez płot. Po krótkich zmaganiach z rowerami jesteśmy po drugiej stronie i powoli odjeżdżamy od jeziora. Wieczorem zrywa się bardzo mocny wiatr. Momentami prawie nie da się jechać, więc w najbliższej wiosce szukamy sklepu i noclegu. Okazało się, że najbliższy market jest 5 km dalej. Jedziemy tam szybko. Niestety nie ma szans na nocleg, bo same kempingi. Wracamy więc do poprzedniej miejscowości, w której wcale nie jest łatwiej. W końcu Hiszpanie wysyłają nas na boisko lokalnej drużyny. Po chwili zagaduję zarządcę stadionu i otwiera nam szatnie z prysznicami :) Na kolację pobijam swój rekord i zjadam ponad 20 parówek, czyli ok. 0,5 kg z makaronem i popijam litrowym piwem.

Poranna kawa
Poranna kawa © Majorus
Fiesta trwa
Fiesta trwa © Completny
Ayerbe
Ayerbe © Majorus
Skały jak w Meteorach
Skały jak w Meteorach © Majorus
Sporo tych tuneli
Sporo tych tuneli © Majorus
Fajna droga koło rzeki
Fajna droga koło rzeki © Majorus
Kolejna przełęcz
Kolejna przełęcz © Majorus
W oczekiwaniu na Pawła
W oczekiwaniu na Pawła © Majorus
Teraz będzie zjazd
Teraz będzie zjazd © Majorus
Camino de Santiago
Camino de Santiago © Majorus
Dojeżdżamy do jeziora
Dojeżdżamy do jeziora © Majorus
My nie przejedziemy?
My nie przejedziemy? © Majorus
Przedzieramy się przez krzaki
Przedzieramy się przez krzaki © Completny
Jeszcze tylko jeden płot i wracamy na drogę
Jeszcze tylko jeden płot i wracamy na drogę © Majorus
Do Santiago kawał drogi
Do Santiago kawał drogi © Majorus
Piękne jeziorko
Piękne jeziorko © Majorus
Liedena
Liedena © Majorus
Nocleg na stadionie
Nocleg na stadionie © Majorus
Route 2 858 111 - powered by www.bikemap.net


Dane wyjazdu:
131.85 km 0.00 km teren
07:28 h 17.66 km/h:
Maks. pr.:57.97 km/h
Temperatura:37.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1422 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Portugalia 2014 - dzień 28.

Niedziela, 10 sierpnia 2014 · dodano: 15.12.2014 | Komentarze 0

Rano znowu nie możemy wcześnie wyjechać, bo namiot kompletnie mokry. Czekamy więc do 9 i ruszamy w drogę. Na początek czeka nas 10 km podjazdu, a dalej fajna droga wzdłuż rzeki. Szybko robi się jednak gorąco. Dalsza droga to ciągłe pagórki i niekończące się proste. Żar leje się z nieba. Jest to chyba najcieplejszy dzień podczas całej wyprawy. Cały czas jedziemy w pełnym słońcu, nie ma nawet skrawka cienia. Dodatkowo jest niedziela i wszystkie sklepy są pozamykane. Na szczęście co chwilę mijamy jakieś stacje benzynowe i tam nabieramy picie, które wystarcza jedynie na kilka kilometrów. Plusem jest to, że droga jest kompletnie pusta, bo jedziemy starą drogą wzdłuż autostrady. Wreszcie docieramy do większego miasta - Huesci. Mamy nadzieję, że uda się znaleźć jakiś otwarty sklep. Już po chwili orientujemy się, że coś jest nie tak. Masa ludzi na ulicach, wszyscy chodzą z zielonymi chustami. Trafiliśmy na fiestę! W mieście święto patrona, św. Wawrzyńca. Na początku jesteśmy zachwyceni, ale po chwili uświadamiamy sobie, że wszystkie sklepy będą pozamykane. Przejeżdżamy większość uliczek i w końcu udaje się znaleźć mały sklepik. Robimy konieczne zapasy i postanawiamy szukać noclegu na obrzeżach, aby jutro wrócić i zrobić większe zakupy. Dzisiaj poszukiwania idą bardzo opornie. Wreszcie po długim jeżdżeniu od domu do domu trafiamy na odkryty basen miejski. Podajemy się za pielgrzymów zmierzających do Santiago i dostajemy zaproszenie do wielkiej sali koło basenu. Dodatkowo możemy sobie za darmo popływać i skorzystać z łazienki. Jednak opłaca się długo szukać noclegu. Wieczorem idziemy do baru przy basenie na piwo, za które płaci nam barman. Dostajemy je w zmrożonych kuflach, a po chwili barman przychodzi z talerzykiem oliwek. Świetne zakończenie upalnego dnia.

Krajobraz pogórkowaty
Krajobraz pagórkowaty © Majorus
Dojeżdżamy do rzeki
Dojeżdżamy do rzeki © Majorus
Super kolor wody
Super kolor wody © Majorus
Wjeżdżamy do kanionu
Wjeżdżamy do kanionu © Majorus
Ciekawe tunele
Ciekawe tunele © Majorus
Dłuuugie proste
Dłuuugie proste © Majorus
Długie proste, a żar leje się z nieba
Długie proste, a żar leje się z nieba © Majorus
Ruiny na wzgózu
Ruiny na wzgórzu © Majorus
Fiesta w Huesce
Fiesta w Huesce © Majorus
Masa ludzi na ulicach
Masa ludzi na ulicach © Majorus
Jest też corrida
Jest też corrida © Majorus
Piwo w zmrożonych kuflach
Piwo w zmrożonych kuflach © Majorus
Nie narzekamy na brak miejsca
Nie narzekamy na brak miejsca © Majorus
Basen też niczego sobie
Basen też niczego sobie © Majorus
Route 2 858 110 - powered by www.bikemap.net




Dane wyjazdu:
118.20 km 0.00 km teren
06:54 h 17.13 km/h:
Maks. pr.:65.64 km/h
Temperatura:32.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1969 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Portugalia 2014 - dzień 27.

Sobota, 9 sierpnia 2014 · dodano: 12.12.2014 | Komentarze 0

Po wczorajszej późnej kolacji dzisiaj za bardzo nie chce się wstawać. W końcu jednak się zbieramy i dostajemy pyszne śniadanie od Hiszpanów. W efekcie w drogę ruszamy dopiero o 10. Na początek czeka nas kilka kilometrów lekko w dół, ale już po chwili przypominamy sobie, że jesteśmy w Pirenejach. Czeka nas podjazd na kolejną przełęcz. Początek jest bardzo stromy, ale im dalej, tym droga staje się łagodniejsza, a nawet trafia się kawałek zjazdu. Przed przełęczą czekam na Pawła przy punkcie widokowym i końcówkę już pokonujemy razem. Teraz czeka nas świetny zjazd do miasta. Dalej jedziemy w dół, wzdłuż rzeki. Niby powinno być lekko łatwo i przyjemnie, ale niestety mamy wiatr w twarz, a dodatkowo nigdzie nie możemy znaleźć otwartego sklepu. Wreszcie robimy zakupy w Tremp i ruszamy na kolejny podjazd. Zapowiada się łagodnie, ale wcale nie było tak kolorowo. Niby przełęcz niska, ale widoki niesamowite, a namęczyć też się trzeba było trochę, żeby tam wjechać. Co najciekawsze po przejechaniu obok tabliczki z nazwą przełęczy dalej mamy w górę. Wreszcie docieramy na szczyt i zjeżdżamy do wioski. Szukamy noclegu, ale nie jest to łatwe, bo wioska malutka i nikt za bardzo nie ma ogrodu. Wszyscy jednak kierują nas do pobliskiego parku i mówią, że porozmawiają z zarządcą, żebyśmy mogli spędzić tam noc. Nabieramy wody do butelek z pobliskiego źródełka i rozkładamy się nad rzeką w parku. Kolejny mocno górzysty dzień za nami.

Tutaj spaliśmy
Tutaj spaliśmy © Majorus
Zaczynamy kolejny podjazd
Zaczynamy kolejny podjazd © Majorus
Widocznosć kiepska
Widoczność kiepska © Majorus
Klimatyczne wioski wzdłuż drogi
Klimatyczne wioski wzdłuż drogi © Majorus
Na punkcie widokowym
Na punkcie widokowym © Majorus
Nie może zabraknąć tabliczki
Nie może zabraknąć tabliczki © Majorus
Pora na zjazd
Pora na zjazd © Majorus
Źródełko z wodą
Źródełko z wodą © Majorus
Prawie jak w Mostarze
Prawie jak w Mostarze © Majorus
Super kanion
Super kanion © Majorus
Droga omijająca tunel
Droga omijająca tunel © Majorus
Wszędzie katalońskie flagi
Wszędzie katalońskie flagi © Majorus
Ostatni podjazd na dziś
Ostatni podjazd na dziś © Majorus
Trzeba chwilę poczekać
Trzeba chwilę poczekać © Majorus
Niby nisko, a widoki super
Niby nisko, a widoki super © Majorus
Paweł walczy z przełęczą
Paweł walczy z przełęczą © Majorus
Coraz wyżej
Coraz wyżej © Majorus
Jest i przełęcz
Jest i przełęcz © Majorus
Rzut oka w dół
Rzut oka w dół © Majorus
Zjeżdżamy!
Zjeżdżamy! © Completny
Nocleg w parku
Nocleg w parku © Majorus
Route 2 858 108 - powered by www.bikemap.net


Dane wyjazdu:
142.84 km 0.00 km teren
09:00 h 15.87 km/h:
Maks. pr.:71.66 km/h
Temperatura:33.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2936 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Portugalia 2014 - dzień 26.

Piątek, 8 sierpnia 2014 · dodano: 03.12.2014 | Komentarze 1

Rano wstajemy o 7, ale nie udaje się nam szybko wyjechać z powodu mokrego namiotu. Chwilę próbujemy go przesuszyć, ale w końcu musimy się zebrać, bo przed nami królewski etap. Od samego początku mamy pod górę. Na dobry początek wspinamy się kolejno na 5 przełęczy, z których każda kolejna jest wyższa, a zjazdów pomiędzy nimi praktycznie nie ma. Za to droga jest bardzo ładna, a pogoda też dopisuje. W połowie tego podjazdu robię dłuższą przerwę, aby poczekać na Pawła i zjeść trochę zapasów, których od wczoraj wieziemy dosyć dużo. Wreszcie wjeżdżamy na piątą przełęcz i rozpoczynamy szybki 10 km zjazd. Mamy już sporo przewyższenia za sobą, ale dopiero teraz zaczyna się najgorsze, czyli podjazd do Andory. Początkowo prowadzi drogą wzdłuż rzeki i bardzo powoli nabieramy wysokość. Potem wyjeżdżamy z lasu i uderza nas mocny wiatr w twarz. Jedzie się ciężko, ale trzeba się spieszyć, bo zaczyna się robić późno. W ostatniej wiosce przed głównym podjazdem czekam na Pawła. Zaczynam się już martwić, bo bardzo długo się nie pojawia. Pytam nawet przejeżdżających Hiszpanów, czy widzieli go gdzieś po drodze. Uspokajają mnie, że mijali go jakiś czas temu, gdy robił przerwę na jedzenie. Po długim oczekiwaniu wreszcie dojeżdża i ruszamy dalej. Znowu jadę zdecydowanie szybszym tempem. Podjazd idzie mi dosyć łatwo i bez większych problemów zaliczam kolejne metry. Wreszcie wjeżdżam do Andory i kawałek dalej znowu długo czekam. Wreszcie Paweł wyłania się zza zakrętu. Robimy szybką sesję zdjęciową przy tabliczce i atakujemy ostatnie kilometry przełęczy. Tym razem jedziemy już razem. Widoki moim zdaniem trochę gorsze niż na poprzednich alpejskich przełęczach. W końcu docieramy na przełęcz. Jest dosyć ciepło, bo ok. 20 stopni, więc na zjazd nie ubieramy się bardzo ciepło. Zjazd był chyba najlepszy podczas całej wyprawy. Świetny asfalt, dużo prostych, tylko czasami mocno przeszkadzał wiatr. Udaje mi się wyprzedzić kilka samochodów. Ze szczytu przełęczy czeka nas już tylko 50 km w dół do Hiszpanii. Jadąc bez pedałowania możemy oglądać ten piękny, górzysty kraj. Na chwilę wjeżdżamy do stolicy i przejeżdżamy przez centrum. Nie ma tam za dużo do oglądania. Masa luksusowych sklepów, pomnik zegarów i sporo turystów. W Andorze co kilkaset metrów znajduje się za to stacja benzynowa, a ceny są zdecydowanie niższe niż w sąsiednich krajach. Szybko jedziemy dalej, bo robi się już późno. Przed granicą łapie nas deszcz, ale postanawiam jechać dalej bez zatrzymywania i to okazało się być dobrą decyzją, bo po krótkiej chwili wyjechaliśmy z deszczowego obszaru. W pierwszym miasteczku szukamy noclegu. Bardzo długo nie udaje się nam nic znaleźć. Wreszcie spotkany Marokańczyk prowadzi nas na plac zabaw i mówi, że tam możemy się rozłożyć. Zagaduję jeszcze do Hiszpanów, którzy się tam znajdowali i po chwili zapraszają nas do domu. Idziemy do kilkupiętrowej willi. Organizują jakąś imprezę dla dzieci, ale mimo wszystko nas przygarniają. Hiszpania przywitała nas bardzo gościnnie. Znowu śpimy w łóżku, mamy dostęp do łazienki, a wieczorem dostajemy pyszną kolację. Świetne zakończenie królewskiego etapu.
Tam w dole spaliśmy
Tam w dole spaliśmy © Majorus
Pierwsza przełęcz
Pierwsza przełęcz © Majorus
Dzisiaj nie będzie łatwo
Dzisiaj nie będzie łatwo © Majorus
Pogoda znowu piękna
Pogoda znowu piękna © Majorus
Coraz wyżej
Coraz wyżej © Majorus
Kolejna tabliczka
Kolejna tabliczka © Majorus
Dzięki takim źródełkom dało się przeżyć
Dzięki takim źródełkom dało się przeżyć © Majorus
Znowu przełęcz
Znowu przełęcz © Majorus
Coraz wyższe góry
Coraz wyższe góry © Majorus
Piąta przełęcz
Piąta przełęcz © Majorus
Szybki zjazd
Szybki zjazd © Majorus
Tracimy wysokość
Tracimy wysokość © Majorus
Ruszamy do Andory
Ruszamy do Andory © Majorus
Czeka nas sporo wspinaczki
Czeka nas sporo wspinaczki © Majorus
Chwila przerwy
Chwila przerwy © Majorus
Coraz lepsze widoki
Coraz lepsze widoki © Majorus
Opuszczamy Francję
Opuszczamy Francję © Majorus
Kierunek Andora!
Kierunek Andora! © Majorus
Pierwsze miasteczko w Andorze
Pierwsze miasteczko w Andorze © Majorus
Nie mogło zabraknąć zdjęcia pod tabliczką
Nie mogło zabraknąć zdjęcia pod tabliczką © Majorus
Ostatnie 5 km
Ostatnie 5 km © Majorus
Jeszcze tylko trochę
Jeszcze tylko trochę © Majorus
Kończy się roślinność
Kończy się roślinność © Majorus
Ostatnie zakręty
Ostatnie zakręty © Majorus
Był tu też zawodowy peleton
Był tu też zawodowy peleton © Majorus
Ostatnia przełęcz zdobyta
Ostatnia przełęcz zdobyta © Majorus
Ciepło jak na taką wysokość
Ciepło jak na taką wysokość © Majorus
A na przełęczy oczywiście stacja
A na przełęczy oczywiście stacja © Majorus
Teraz 50 km w dół
Teraz 50 km w dół © Majorus
Ciekawy pomnik
Ciekawy pomnik © Majorus
Charakterystyczne rejestracje
Charakterystyczne rejestracje © Majorus
Kościółek w Andorze
Kościółek w Andorze © Completny
Panorama stolicy
Panorama stolicy © Majorus
Wjeżdżamy do stolicy
Wjeżdżamy do stolicy © Majorus
Słynny zegar
Słynny zegar © Majorus
Szybko opuszczamy Andorę
Szybko opuszczamy Andorę © Majorus
Z miłymi Hiszpanami
Z miłymi Hiszpanami © Majorus
Znowu śpimy w łóżku
Znowu śpimy w łóżku © Majorus




Dane wyjazdu:
138.83 km 0.00 km teren
07:48 h 17.80 km/h:
Maks. pr.:35.72 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:740 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Portugalia 2014 - dzień 25.

Czwartek, 7 sierpnia 2014 · dodano: 01.12.2014 | Komentarze 0

Kolejny raz zbieramy się dosyć wcześnie, bo już o 8 jesteśmy na rowerach. Planujemy jak najszybciej dojechać do Carcassonne. Szybko jednak okazuje się, że nie będzie to proste. Czekają nas długie proste pod najmocniejszy wiatr z jakim musieliśmy się zmagać podczas całej wyprawy. Jedzie się fatalnie, a na liczniku kilometry ledwo przybywają. Jedynym urozmaiceniem są winnice, przez które przejeżdżamy i w których co chwilę zrywamy sobie trochę świeżych winogron. Najgorsze było jednak ostatnie 25 km przed Carcassonne. Wiatr chciał nas normalnie zdmuchnąć z drogi. Wreszcie docieramy do miasta i jedziemy zwiedzać średniowieczne miasto. Muszę przyznać, że z zewnątrz robi niesamowite wrażenie. Pięknie zachowane mury, wieżyczki itd. W środku trochę traci uroku ze względu na masy turystów i sklepy z pamiątkami. Chwilę wałęsamy się wewnątrz murów. Fajne uczucie chodzić po tak starej budowli. Wreszcie jednak zbieramy się i ruszamy w stronę Pirenejów. Zmieniamy trochę kierunek jazdy i wreszcie nie wieje nam w twarz. Za to czasami trafiają się zakazy dla rowerów. Ostatnie 25 km tego dnia to super trasa wzdłuż rzeki. Niby leciutko pod górę, ale jedzie mi się świetnie. Noclegu szukamy w miejscowości Quillan tuż przed podjazdem na przełęcz. Okazuje się to trudniejsze niż przypuszczaliśmy, bo miasteczko jest niewielkie, a w dodatku znajduje się w nim kemping. Nie zrażamy się i jeździmy od domu do domu. Zajmuje nam to... 2 godziny. Wreszcie w jednym z domów dostajemy wodę, pomidory, szynkę i chleb, a przy warsztacie obok udaje mi się dogadać z Francuzką po hiszpańsku i możemy się rozbić koło warsztatu. Miejsce jest kiepskie, bo wszędzie pełno drobnych kamyczków, ale za to mamy stół. Jednak najlepsze dopiero przed nami. Spokojnie przyrządzam kolację i w połowie jedzenia wraca Francuzka przywożąc nam wielką torbę z zakupami! W środku jest wszystko: woda, pasztety, konserwy, sardynki, kawa, makaron, owoce i kilka innych rzeczy. Genialne zakończenie kolejnego dnia. Nie spodziewaliśmy się takiego prezentu po 2 godzinach bezskutecznego poszukiwania noclegu. Teraz trzeba będzie wieźć to całe jedzenie przez Pireneje :D
Ładna alejka
Ładna alejka © Majorus
Walczymy z wiatrem
Walczymy z wiatrem © Completny
Zameczek w drodze do Carcassonne
Zameczek w drodze do Carcassonne © Majorus
Przynajmniej mamy co jeść
Przynajmniej mamy co jeść © Majorus
Brama do miasta
Brama do miasta © Majorus
Średniowieczne mury
Średniowieczne mury © Majorus
Zaczynają się tłumy
Zaczynają się tłumy © Majorus
Zamek robi wrażenie
Zamek robi wrażenie © Majorus
Będzie tłoczno
Będzie tłoczno © Majorus
Mury z wieżyczkami
Mury z wieżyczkami © Majorus
W Carcassonne
W Carcassonne © Majorus
Kościół wewnątrz miasta
Kościół wewnątrz miasta © Majorus
Chwila dla sponsora
Chwila dla sponsora © Majorus
Cemntarz poza murami
Cemntarz poza murami © Majorus
Mury w całej okazałości
Mury w całej okazałości © Majorus
Kolejny piekny okaz do kolekcji
Kolejny piekny okaz do kolekcji © Majorus
Kolejny zabytek
Kolejny zabytek © Completny
Prezent od Francuzki
Prezent od Francuzki © Majorus
Jutro zakupów nie musimy robić :)
Jutro zakupów nie musimy robić :) © Completny
Route 2 858 105 - powered by www.bikemap.net


Dane wyjazdu:
132.50 km 0.00 km teren
06:35 h 20.13 km/h:
Maks. pr.:37.31 km/h
Temperatura:36.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:284 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Portugalia 2014 - dzień 24.

Środa, 6 sierpnia 2014 · dodano: 27.11.2014 | Komentarze 3

Tym razem wstajemy o 7. Nastawiamy się na kolejny nudny dzień i... nie zawiedliśmy się. O 8:30 ruszamy w drogę i od początku jest bardzo ciepło. Trasa kompletnie płaska i tak jak w poprzednie dni nie dzieje się nic. Jedyną nadzieją dla nas jest planowana krótka wizyta nad morzem. Po 70 km dojeżdżamy na plażę, gdzie postanawiamy sobie zrobić 2 godziny przerwy. Woda o dziwo jest bardzo chłodna, ale i tak przerwa była super. Chwilowy odpoczynek od nudnej trasy. Trzeba się jednak zebrać, bo przed nami długi przejazd przez groblę i potem jeszcze kawałek trasy aby znaleźć nocleg. Na grobli narzucam mocne tempo i z Pawłem na kole ciśniemy ścieżką rowerową. Wiatr zawiewa z boku, czasami trochę w twarz. Wreszcie docieramy do miasta Beziers. Tutaj Paweł wysuwa się na czoło i sprawnie prowadzi przez miasto. Bardzo szybko udało się nam wyjechać na przedmieścia i zaczynamy poszukiwania noclegu. Udaje się znowu za pierwszym razem. Mamy dostęp jedynie do wody, ale nie narzekamy. Na kolację kolejny raz przyrządzam sobie nuggetsy z kurczaka z makaronem i do tego różowe wino. Jutro w planach Carcassonne, może wreszcie będzie ciekawiej.

Płasko jak na stole
Płasko jak na stole © Majorus
Jakiś pomnik po drodze
Jakiś pomnik po drodze © Majorus
Docieramy na plazę
Docieramy na plazę © Completny
Zasłużony odpoczynek na plaży
Zasłużony odpoczynek na plaży © Majorus
Narzucam tempo na grobli
Narzucam tempo na grobli © Completny
Beziers
Beziers © Majorus
Przygotowuję kolację
Przygotowuję kolację © Majorus
Nasza miejscówka
Nasza miejscówka © Majorus
Route 2 856 846 - powered by www.bikemap.net


Dane wyjazdu:
138.06 km 0.00 km teren
07:27 h 18.53 km/h:
Maks. pr.:39.38 km/h
Temperatura:31.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:441 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Portugalia 2014 - dzień 23.

Wtorek, 5 sierpnia 2014 · dodano: 25.11.2014 | Komentarze 0

Od gospodarza dostajemy na śniadanie chleb i miód z własnej pasieki. Dodatkowo na drogę wręcza nam także butelkę różowego wina. Zapowiada się kolejny nudny dzień. Rano temperatura całkiem przyjemna. Na początku szybko przejeżdżamy przez miasto Aix, ale nie ma w nim za wiele ciekawego. Dalej cały dzień mamy płasko. Bardzo przeszkadza mocny wiatr, który przez większość dnia wieje w twarz albo z boku. Jedzie się ciężko, ale chcemy zrobić jak najwięcej kilometrów, żeby szybciej zbliżyć się do Pirenejów. Pod wieczór trafiamy jeszcze do przydrożnego sadu, w którym zrywamy masę moreli i winogron. To chyba był najciekawszy moment dzisiejszego dnia. Noclegu szukamy w miejscowości Vauvert. Przy pierwszej próbie dostajemy pozwolenie rozbicia się koło domu, ale postanawiamy szukać dalej. Miejsce, w którym mieliśmy się rozbić było bardzo nierówne, praktycznie bez trawy i w dodatku w pełnym słońcu i upale bez najmniejszego kawałka cienia. Postanawiamy szukać dalej. Niestety przez godzinę nie udaje się nam nic znaleźć, dlatego też wracamy tam, gdzie byliśmy na początku. Jakoś udaje się nam rozstawić namiot na kamienistej ziemi. Po chwili wychodzi do nas gospodarz i daje wodę i Nestea. Korzystamy także z kranu z wodą i kontaktu koło domu. W końcu okazało się, że niepotrzebnie kombinowaliśmy, bo miejsce nie było takie fatalne. Przed snem wypijamy jeszcze wino, które dostaliśmy rano.

Pamiątkowe zdjęcie z gospodarzem
Pamiątkowe zdjęcie z gospodarzem © Majorus
Fontanna w Aix
Fontanna w Aix © Majorus
Dojeżdżamy do jeziora
Dojeżdżamy do jeziora © Majorus
Ładny kamienny most
Ładny kamienny most © Majorus
Płasko i nudno
Płasko i nudno © Majorus
Ciekawy przejazd przez most
Ciekawy przejazd przez most © Completny
Wreszcie trochę cienia
Wreszcie trochę cienia © Majorus
Sad z morelami
Sad z morelami © Majorus
Są też winogrona
Są też winogrona © Majorus
Wino od gospodarza
Wino od gospodarza © Majorus
Wcale nie było tak źle
Wcale nie było tak źle © Majorus
Route 2 852 716 - powered by www.bikemap.net



Dane wyjazdu:
103.38 km 0.00 km teren
05:24 h 19.14 km/h:
Maks. pr.:53.59 km/h
Temperatura:37.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:811 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Portugalia 2014 - dzień 22.

Poniedziałek, 4 sierpnia 2014 · dodano: 24.11.2014 | Komentarze 0

Wczoraj gospodyni obiecała nam śniadanie, ale sama wyjeżdżała do Turcji i mieliśmy je dostać od jej synów. Niestety rano dom pozamykany, więc musieliśmy się obejść smakiem. Ruszyliśmy dopiero koło 9 nieświadomi, że czekają nas najnudniejsze dni na wyprawie. Szybko zaczęło się robić gorąco, do tego wiatr wiał prosto w twarz. Nie było za bardzo alternatywy dla głównych dróg, więc miejscami ruch był bardzo duży. Kawałek za Le Luc zaczęły się także pagórki w ogromnym upale. Pierwszy dzień na wyprawie mieliśmy takie wysokie temperatury i nie byliśmy jeszcze przyzwyczajeni. Dodatkowo krajobraz był bardzo nudny. Tak naprawdę przez cały dzień nic się nie działo. Noclegu zdecydowaliśmy się szukać dosyć wcześnie. I tutaj jedyny pozytywny aspekt tego dnia. Udało się nam za pierwszym razem. Tym razem uruchomiłem swój hiszpański i po kilku minutach rozmowy już rozbijaliśmy namiot koło garażu. Dostaliśmy także wodę i jajka. Większość dnia jechaliśmy przez winnice, więc podczas wieczornych zakupów postanowiłem kupić butelkę Bordeaux, w końcu jesteśmy we Francji :)

Tak przez cały dzień
Tak przez cały dzień © Majorus
Nudy, nudy i jeszcze raz nudy
Nudy, nudy i jeszcze raz nudy © Majorus
Żar leje się z nieba
Żar leje się z nieba © Majorus
Dopiero pod wieczór jakiś lepszy widok
Dopiero pod wieczór jakiś lepszy widok © Majorus
Wieczorny odpoczynek
Wieczorny odpoczynek © Majorus
Jesteśmy we Francji, więc przerzucam się na wino
Jesteśmy we Francji, więc przerzucam się na wino © Majorus
Fajne miejsce na nocleg
Fajne miejsce na nocleg © Majorus
Route 2 852 714 - powered by www.bikemap.net


Dane wyjazdu:
78.89 km 0.00 km teren
04:09 h 19.01 km/h:
Maks. pr.:43.31 km/h
Temperatura:33.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:461 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Portugalia 2014 - dzień 21.

Niedziela, 3 sierpnia 2014 · dodano: 24.11.2014 | Komentarze 0

Dzisiaj wstajemy wcześnie, bo już o 6:40. Chcemy mieć sporo czasu na odpoczynek na plaży. Jakie jest nasze rozczarowanie, gdy wychodzimy z namiotu, a tu kompletnie zachmurzone i w dodatku lekko kropi... Mamy kiepskie humory, ale szybko się nam poprawiają. Gospodarze zapraszają nas na śniadanie. Proponują nam chyba wszystko co mają w domu: suchary z dżemem, kawę, sok, mleko, budyń, a na drogę dostajemy wielki słoik konfitury, snickersy i ciastka. Warto było wczoraj trochę dłużej poszukać noclegu :) Szybko dojeżdżamy do Cannes, w którym tak naprawdę nie ma nic ciekawego oprócz portu z jachtami. Na szczęście pogoda się poprawia i postanawiamy zrobić przerwę na plaży w samym centrum Cannes, a co, jak się bawić, to się bawić. Jest dopiero 10, więc ludzi nie ma za dużo. Z każdą godziną pojawia się ich jednak coraz więcej. Na plaży spędzamy prawie 7 godzin, w końcu trzeba trochę wyrównać kolarską opaleniznę. O 16:30 wreszcie się zbieramy i ruszamy nadmorską drogą. Ruch jest dosyć duży, za to widoki świetne. Pod koniec dnia odbijamy od morza i zaczynamy szukać noclegu. Tym razem idzie szybko, bo już za drugą próbą zostajemy wpuszczeni do ogródka. Dodatkowo możemy skorzystać z łazienki. Przydał nam się taki luźniejszy dzień. Jednak mimo 7 godzin na plaży i tak udało się zaliczyć niezły dystans. Do kolacji wypijam sobie jeszcze pyszne belgijskie piwo.
Kolejni mili Francuzi
Kolejni mili Francuzi © Majorus
Wjeżdżamy do Cannes
Wjeżdżamy do Cannes © Majorus
Promenada w Cannes
Promenada w Cannes © Majorus
Na plażach pusto
Na plażach pusto © Majorus
Pogoda się poprawia
Pogoda się poprawia © Majorus
Kolejne jachty
Kolejne jachty © Majorus
Tu spędziliśmy prawie 7 godzin
Tu spędziliśmy prawie 7 godzin © Majorus
Wyrównujemy kolarską opaleniznę
Wyrównujemy kolarską opaleniznę © Majorus
Im później, tym więcej ludzi
Im później, tym więcej ludzi © Majorus
Jedziemy wzdłuż morza
Jedziemy wzdłuż morza © Majorus
W oddali widać Niceę
W oddali widać Niceę © Majorus
Piękna zatoczka
Piękna zatoczka © Majorus
Ładne wybrzeże
Ładne wybrzeże © Majorus
Kolacyjka
Kolacyjka © Majorus
Jest łazienka, to trzeba zrobić pranie
Jest łazienka, to trzeba zrobić pranie © Majorus
Route 2 852 712 - powered by www.bikemap.net



Dane wyjazdu:
140.37 km 0.00 km teren
07:01 h 20.01 km/h:
Maks. pr.:47.48 km/h
Temperatura:34.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:659 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Portugalia 2014 - dzień 20.

Sobota, 2 sierpnia 2014 · dodano: 24.11.2014 | Komentarze 0

Rano w dolinie, w której spaliśmy jest dosyć chłodno, bo tylko 14 stopni. Ruszamy drogą do Nicei. Cały czas mamy lekko w dół i z każdym kilometrem robi się coraz cieplej. Wreszcie dopada nas prawdziwy upał. Wjeżdżamy w typowo śródziemnomorski klimat. W końcu docieramy do Nicei i jedziemy w kierunku Monaco. Na początku jedziemy przez miasto ścieżką rowerową wzdłuż morza. Strasznie korci, żeby na chwilę zjechać na plażę, ale wiemy, że jak to zrobimy, to już nic dzisiaj nie przejedziemy. Do Monako mamy dosyć pagórkowatą drogę. Widoki jednak wynagradzają wszystko. W końcu docieramy do Monako i nieświadomie robimy przerwę pod... serwisem Ferrari. Po szybkim posiłku jedziemy do centrum. Na początek jedziemy ulicami, którymi ścigają się bolidy F1. Podjeżdżamy pod kasyno, do portu pooglądać jachty i niesamowite samochody. Bogactwo uderza na każdym kroku. Nie mamy jednak czasu (ani też za bardzo chęci) żeby zostać tu dłużej. Musimy wrócić do Nicei i przejechać znowu przez całe miasto, żeby znaleźć jakiś nocleg. Dzisiaj może być z tym ciężko. W drodze powrotnej do Nicei po kilku pagórkach zatrzymuje się, żeby zaczekać na Pawła. Czekam pół godziny i go nie ma, wreszcie dzwoni do mnie i mówi, że jest już prawie w Nicei. No ładnie, wsiadam szybko na rower i zaczynam pogoń. Musieliśmy pojechać jakiś mały kawałek inaczej i się minąć. W końcu znajduję go przed marketem. Dalej szybko wjeżdżamy do Nicei i chociaż na godzinę zjeżdżamy na plażę. Wreszcie można się ochłodzić i wejść do morza. Zasłużyliśmy na to po prawie 3 tygodniach jazdy i po pokonaniu Alp. Nie mamy jednak za dużo czasu, bo trzeba jeszcze wyjechać z miasta, a robi się późno. Dzisiaj noclegu szukaliśmy bardzo długo, ale trudno się dziwić, w końcu to obrzeża Nicei. Wreszcie przygarniają nas do ogródka starsi ludzie. Oczywiście mówią tylko po francusku. Dostajemy nawet nektarynki i melona, a także mamy dostęp do wody i prądu. Jedynym minusem jest cała masa komarów. Spać idziemy z myślą o następnym dniu, który planujemy w większości przeznaczyć na odpoczynek.

Trzeba przebić się przez skały
Trzeba przebić się przez skały © Majorus
Początek to piękna droga w dolinie
Początek to piękna droga w dolinie © Majorus
Wreszcie morze
Wreszcie morze © Majorus
Serwis Ferrari
Serwis Ferrari © Majorus
Takich aut nie brakuje w Monako
Takich aut nie brakuje w Monako © Majorus
Kolejne do kolekcji
Kolejne do kolekcji © Majorus
Ale jachty przebijają wszystko
Ale jachty przebijają wszystko © Majorus
Kasyno
Kasyno © Majorus
Jest i flaga Monako
Jest i flaga Monako © Majorus
Slynny zakręt na torze ulicznym
Slynny zakręt na torze ulicznym © Majorus
Rejestracje mają wyjątkowo krótkie
Rejestracje mają wyjątkowo krótkie © Majorus
W marinie
W marinie © Majorus
Droga do Nicei
Droga do Nicei © Majorus
Ładna Nicea
Ładna Nicea © Majorus
W drodze na plażę
W drodze na plażę © Majorus
Plaża miejska
Plaża miejska © Majorus
Promenada w Nicei
Promenada w Nicei © Majorus
Kolejny nocleg w ogrodzie
Kolejny nocleg w ogrodzie © Majorus
Route 2 852 711 - powered by www.bikemap.net