Info

Więcej o mnie.
2015

2014

2013

2012

2011


Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2024, Styczeń2 - 0
- 2023, Grudzień1 - 0
- 2023, Listopad3 - 0
- 2023, Październik5 - 0
- 2023, Wrzesień2 - 0
- 2023, Sierpień1 - 0
- 2023, Lipiec3 - 0
- 2023, Czerwiec3 - 0
- 2023, Maj5 - 0
- 2023, Kwiecień5 - 0
- 2023, Marzec1 - 0
- 2023, Luty2 - 0
- 2023, Styczeń1 - 0
- 2022, Listopad2 - 0
- 2022, Październik5 - 0
- 2022, Wrzesień1 - 0
- 2022, Sierpień3 - 0
- 2022, Lipiec3 - 0
- 2022, Czerwiec3 - 0
- 2022, Maj7 - 0
- 2022, Kwiecień3 - 0
- 2022, Luty1 - 0
- 2021, Grudzień2 - 0
- 2021, Listopad1 - 0
- 2021, Październik5 - 0
- 2021, Wrzesień2 - 0
- 2021, Sierpień4 - 0
- 2021, Lipiec2 - 0
- 2021, Czerwiec8 - 0
- 2021, Maj6 - 0
- 2021, Kwiecień5 - 0
- 2021, Marzec2 - 0
- 2021, Luty1 - 0
- 2020, Wrzesień1 - 0
- 2020, Lipiec2 - 0
- 2020, Czerwiec1 - 0
- 2020, Maj5 - 0
- 2020, Marzec2 - 0
- 2020, Luty1 - 0
- 2020, Styczeń4 - 0
- 2019, Grudzień2 - 0
- 2019, Październik1 - 0
- 2019, Wrzesień2 - 0
- 2019, Czerwiec1 - 0
- 2019, Maj1 - 0
- 2019, Styczeń3 - 0
- 2018, Grudzień4 - 0
- 2018, Listopad1 - 0
- 2018, Wrzesień4 - 0
- 2018, Sierpień4 - 0
- 2018, Lipiec12 - 0
- 2018, Czerwiec4 - 0
- 2018, Maj1 - 0
- 2018, Kwiecień6 - 0
- 2018, Marzec6 - 0
- 2018, Luty2 - 2
- 2017, Grudzień2 - 0
- 2017, Listopad5 - 0
- 2017, Październik6 - 0
- 2017, Wrzesień4 - 0
- 2017, Sierpień14 - 0
- 2017, Lipiec17 - 0
- 2017, Czerwiec14 - 0
- 2017, Maj12 - 0
- 2017, Kwiecień7 - 0
- 2017, Marzec2 - 0
- 2017, Luty4 - 0
- 2017, Styczeń1 - 0
- 2016, Sierpień2 - 0
- 2016, Lipiec6 - 0
- 2016, Czerwiec6 - 0
- 2016, Maj4 - 0
- 2016, Kwiecień5 - 0
- 2016, Marzec9 - 7
- 2015, Grudzień1 - 1
- 2015, Listopad9 - 0
- 2015, Październik15 - 1
- 2015, Wrzesień7 - 0
- 2015, Sierpień14 - 3
- 2015, Lipiec6 - 1
- 2015, Czerwiec12 - 5
- 2015, Maj13 - 1
- 2015, Kwiecień10 - 0
- 2015, Marzec13 - 2
- 2015, Styczeń2 - 0
- 2014, Grudzień5 - 2
- 2014, Listopad12 - 0
- 2014, Październik14 - 3
- 2014, Wrzesień6 - 4
- 2014, Sierpień27 - 5
- 2014, Lipiec25 - 7
- 2014, Czerwiec12 - 2
- 2014, Maj12 - 3
- 2014, Kwiecień14 - 7
- 2014, Marzec13 - 6
- 2014, Luty4 - 3
- 2014, Styczeń4 - 1
- 2013, Grudzień6 - 1
- 2013, Listopad8 - 1
- 2013, Październik20 - 2
- 2013, Wrzesień7 - 1
- 2013, Sierpień21 - 11
- 2013, Lipiec29 - 28
- 2013, Czerwiec15 - 13
- 2013, Maj17 - 7
- 2013, Kwiecień18 - 4
- 2013, Marzec4 - 8
- 2013, Luty2 - 1
- 2013, Styczeń2 - 1
- 2012, Grudzień3 - 4
- 2012, Listopad14 - 17
- 2012, Październik20 - 28
- 2012, Wrzesień19 - 25
- 2012, Sierpień24 - 18
- 2012, Lipiec30 - 45
- 2012, Czerwiec12 - 3
- 2012, Maj19 - 14
- 2012, Kwiecień21 - 8
- 2012, Marzec18 - 0
- 2011, Grudzień1 - 0
- 2011, Listopad14 - 0
- 2011, Październik17 - 0
- 2011, Wrzesień28 - 2
- 2011, Sierpień17 - 0
- 2011, Lipiec4 - 0
- 2011, Czerwiec18 - 0
- 2011, Maj24 - 0
- 2011, Kwiecień19 - 0
- 2011, Marzec18 - 0
- 2011, Luty3 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
Z sakwami
Dystans całkowity: | 13795.60 km (w terenie 156.00 km; 1.13%) |
Czas w ruchu: | 733:23 |
Średnia prędkość: | 18.81 km/h |
Maksymalna prędkość: | 72.52 km/h |
Suma podjazdów: | 125976 m |
Liczba aktywności: | 121 |
Średnio na aktywność: | 114.01 km i 6h 03m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
138.41 km
0.00 km teren
07:12 h
19.22 km/h:
Maks. pr.:51.22 km/h
Temperatura:32.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1256 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 29.
Poniedziałek, 11 sierpnia 2014 · dodano: 15.12.2014 | Komentarze 0
Z samego rana przychodzi do nas Hiszpan, który wczoraj pomógł nam znaleźć nocleg i przynosi symbol Camino de Santiago czyli muszle świętego Jakuba. Szybko się zbieramy i idziemy oddać klucz do baru. Tam kolejna miła niespodzianka, bo dostajemy kawę i ciastka. Postanawiamy wrócić do Huesci i zrobić zakupy. Okazuje się jednak, że fiesta trwa przez cały tydzień i wszystko jest dalej zamknięte. W małym sklepiku udaje się nam dostać coś do zjedzenia i musimy ruszać dalej. Kolejny mały market trafia się dopiero w Ayerbe 30 km dalej. Od tego momentu zaczyna się fajny odcinek drogi wzdłuż rzeki. Niby jest cały czas leciutko pod górę, ale ruchu nie ma, a po drodze jeszcze trafia się fajny widok na skały. Na przełęczy czekam trochę na Pawła. Ratujemy jeszcze jego mp3, które wpadło do wody i ruszamy dalej. Kolejny odcinek jest bardziej nudny. Jedziemy drogą prowadzącą wzdłuż autostrady i nie ma nic ciekawego dookoła. Paweł ma chyba kryzys, bo przy kolejnym postoju czekam na niego dłuższą chwilę. Wreszcie docieramy do jeziora i okazuje się, że droga jest zamknięta... No nic, ryzykujemy. Po chwili natrafiamy na pierwszą blokadę, przez którą wspólnymi siłami udaje się przenieść rowery. Kawałek dalej brama jest jednak zdecydowanie wyższa i musimy przedzierać się przez krzaki, a potem przenosić wszystko przez płot. Po krótkich zmaganiach z rowerami jesteśmy po drugiej stronie i powoli odjeżdżamy od jeziora. Wieczorem zrywa się bardzo mocny wiatr. Momentami prawie nie da się jechać, więc w najbliższej wiosce szukamy sklepu i noclegu. Okazało się, że najbliższy market jest 5 km dalej. Jedziemy tam szybko. Niestety nie ma szans na nocleg, bo same kempingi. Wracamy więc do poprzedniej miejscowości, w której wcale nie jest łatwiej. W końcu Hiszpanie wysyłają nas na boisko lokalnej drużyny. Po chwili zagaduję zarządcę stadionu i otwiera nam szatnie z prysznicami :) Na kolację pobijam swój rekord i zjadam ponad 20 parówek, czyli ok. 0,5 kg z makaronem i popijam litrowym piwem.
Poranna kawa © Majorus

Fiesta trwa © Completny

Ayerbe © Majorus

Skały jak w Meteorach © Majorus

Sporo tych tuneli © Majorus

Fajna droga koło rzeki © Majorus

Kolejna przełęcz © Majorus

W oczekiwaniu na Pawła © Majorus

Teraz będzie zjazd © Majorus

Camino de Santiago © Majorus

Dojeżdżamy do jeziora © Majorus

My nie przejedziemy? © Majorus

Przedzieramy się przez krzaki © Completny

Jeszcze tylko jeden płot i wracamy na drogę © Majorus

Do Santiago kawał drogi © Majorus

Piękne jeziorko © Majorus

Liedena © Majorus

Nocleg na stadionie © Majorus
Route 2 858 111 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami
Dane wyjazdu:
131.85 km
0.00 km teren
07:28 h
17.66 km/h:
Maks. pr.:57.97 km/h
Temperatura:37.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1422 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 28.
Niedziela, 10 sierpnia 2014 · dodano: 15.12.2014 | Komentarze 0
Rano znowu nie możemy wcześnie wyjechać, bo namiot kompletnie mokry. Czekamy więc do 9 i ruszamy w drogę. Na początek czeka nas 10 km podjazdu, a dalej fajna droga wzdłuż rzeki. Szybko robi się jednak gorąco. Dalsza droga to ciągłe pagórki i niekończące się proste. Żar leje się z nieba. Jest to chyba najcieplejszy dzień podczas całej wyprawy. Cały czas jedziemy w pełnym słońcu, nie ma nawet skrawka cienia. Dodatkowo jest niedziela i wszystkie sklepy są pozamykane. Na szczęście co chwilę mijamy jakieś stacje benzynowe i tam nabieramy picie, które wystarcza jedynie na kilka kilometrów. Plusem jest to, że droga jest kompletnie pusta, bo jedziemy starą drogą wzdłuż autostrady. Wreszcie docieramy do większego miasta - Huesci. Mamy nadzieję, że uda się znaleźć jakiś otwarty sklep. Już po chwili orientujemy się, że coś jest nie tak. Masa ludzi na ulicach, wszyscy chodzą z zielonymi chustami. Trafiliśmy na fiestę! W mieście święto patrona, św. Wawrzyńca. Na początku jesteśmy zachwyceni, ale po chwili uświadamiamy sobie, że wszystkie sklepy będą pozamykane. Przejeżdżamy większość uliczek i w końcu udaje się znaleźć mały sklepik. Robimy konieczne zapasy i postanawiamy szukać noclegu na obrzeżach, aby jutro wrócić i zrobić większe zakupy. Dzisiaj poszukiwania idą bardzo opornie. Wreszcie po długim jeżdżeniu od domu do domu trafiamy na odkryty basen miejski. Podajemy się za pielgrzymów zmierzających do Santiago i dostajemy zaproszenie do wielkiej sali koło basenu. Dodatkowo możemy sobie za darmo popływać i skorzystać z łazienki. Jednak opłaca się długo szukać noclegu. Wieczorem idziemy do baru przy basenie na piwo, za które płaci nam barman. Dostajemy je w zmrożonych kuflach, a po chwili barman przychodzi z talerzykiem oliwek. Świetne zakończenie upalnego dnia.
Krajobraz pagórkowaty © Majorus

Dojeżdżamy do rzeki © Majorus

Super kolor wody © Majorus

Wjeżdżamy do kanionu © Majorus

Ciekawe tunele © Majorus

Dłuuugie proste © Majorus

Długie proste, a żar leje się z nieba © Majorus

Ruiny na wzgórzu © Majorus

Fiesta w Huesce © Majorus

Masa ludzi na ulicach © Majorus

Jest też corrida © Majorus

Piwo w zmrożonych kuflach © Majorus

Nie narzekamy na brak miejsca © Majorus

Basen też niczego sobie © Majorus
Route 2 858 110 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami
Dane wyjazdu:
118.20 km
0.00 km teren
06:54 h
17.13 km/h:
Maks. pr.:65.64 km/h
Temperatura:32.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1969 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 27.
Sobota, 9 sierpnia 2014 · dodano: 12.12.2014 | Komentarze 0
Po wczorajszej późnej kolacji dzisiaj za bardzo nie chce się wstawać. W końcu jednak się zbieramy i dostajemy pyszne śniadanie od Hiszpanów. W efekcie w drogę ruszamy dopiero o 10. Na początek czeka nas kilka kilometrów lekko w dół, ale już po chwili przypominamy sobie, że jesteśmy w Pirenejach. Czeka nas podjazd na kolejną przełęcz. Początek jest bardzo stromy, ale im dalej, tym droga staje się łagodniejsza, a nawet trafia się kawałek zjazdu. Przed przełęczą czekam na Pawła przy punkcie widokowym i końcówkę już pokonujemy razem. Teraz czeka nas świetny zjazd do miasta. Dalej jedziemy w dół, wzdłuż rzeki. Niby powinno być lekko łatwo i przyjemnie, ale niestety mamy wiatr w twarz, a dodatkowo nigdzie nie możemy znaleźć otwartego sklepu. Wreszcie robimy zakupy w Tremp i ruszamy na kolejny podjazd. Zapowiada się łagodnie, ale wcale nie było tak kolorowo. Niby przełęcz niska, ale widoki niesamowite, a namęczyć też się trzeba było trochę, żeby tam wjechać. Co najciekawsze po przejechaniu obok tabliczki z nazwą przełęczy dalej mamy w górę. Wreszcie docieramy na szczyt i zjeżdżamy do wioski. Szukamy noclegu, ale nie jest to łatwe, bo wioska malutka i nikt za bardzo nie ma ogrodu. Wszyscy jednak kierują nas do pobliskiego parku i mówią, że porozmawiają z zarządcą, żebyśmy mogli spędzić tam noc. Nabieramy wody do butelek z pobliskiego źródełka i rozkładamy się nad rzeką w parku. Kolejny mocno górzysty dzień za nami.
Tutaj spaliśmy © Majorus

Zaczynamy kolejny podjazd © Majorus

Widoczność kiepska © Majorus

Klimatyczne wioski wzdłuż drogi © Majorus

Na punkcie widokowym © Majorus

Nie może zabraknąć tabliczki © Majorus

Pora na zjazd © Majorus

Źródełko z wodą © Majorus

Prawie jak w Mostarze © Majorus

Super kanion © Majorus

Droga omijająca tunel © Majorus

Wszędzie katalońskie flagi © Majorus

Ostatni podjazd na dziś © Majorus

Trzeba chwilę poczekać © Majorus

Niby nisko, a widoki super © Majorus

Paweł walczy z przełęczą © Majorus

Coraz wyżej © Majorus

Jest i przełęcz © Majorus

Rzut oka w dół © Majorus

Zjeżdżamy! © Completny

Nocleg w parku © Majorus
Route 2 858 108 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami
Dane wyjazdu:
142.84 km
0.00 km teren
09:00 h
15.87 km/h:
Maks. pr.:71.66 km/h
Temperatura:33.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2936 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 26.
Piątek, 8 sierpnia 2014 · dodano: 03.12.2014 | Komentarze 1
Rano wstajemy o 7, ale nie udaje się nam szybko wyjechać z powodu mokrego namiotu. Chwilę próbujemy go przesuszyć, ale w końcu musimy się zebrać, bo przed nami królewski etap. Od samego początku mamy pod górę. Na dobry początek wspinamy się kolejno na 5 przełęczy, z których każda kolejna jest wyższa, a zjazdów pomiędzy nimi praktycznie nie ma. Za to droga jest bardzo ładna, a pogoda też dopisuje. W połowie tego podjazdu robię dłuższą przerwę, aby poczekać na Pawła i zjeść trochę zapasów, których od wczoraj wieziemy dosyć dużo. Wreszcie wjeżdżamy na piątą przełęcz i rozpoczynamy szybki 10 km zjazd. Mamy już sporo przewyższenia za sobą, ale dopiero teraz zaczyna się najgorsze, czyli podjazd do Andory. Początkowo prowadzi drogą wzdłuż rzeki i bardzo powoli nabieramy wysokość. Potem wyjeżdżamy z lasu i uderza nas mocny wiatr w twarz. Jedzie się ciężko, ale trzeba się spieszyć, bo zaczyna się robić późno. W ostatniej wiosce przed głównym podjazdem czekam na Pawła. Zaczynam się już martwić, bo bardzo długo się nie pojawia. Pytam nawet przejeżdżających Hiszpanów, czy widzieli go gdzieś po drodze. Uspokajają mnie, że mijali go jakiś czas temu, gdy robił przerwę na jedzenie. Po długim oczekiwaniu wreszcie dojeżdża i ruszamy dalej. Znowu jadę zdecydowanie szybszym tempem. Podjazd idzie mi dosyć łatwo i bez większych problemów zaliczam kolejne metry. Wreszcie wjeżdżam do Andory i kawałek dalej znowu długo czekam. Wreszcie Paweł wyłania się zza zakrętu. Robimy szybką sesję zdjęciową przy tabliczce i atakujemy ostatnie kilometry przełęczy. Tym razem jedziemy już razem. Widoki moim zdaniem trochę gorsze niż na poprzednich alpejskich przełęczach. W końcu docieramy na przełęcz. Jest dosyć ciepło, bo ok. 20 stopni, więc na zjazd nie ubieramy się bardzo ciepło. Zjazd był chyba najlepszy podczas całej wyprawy. Świetny asfalt, dużo prostych, tylko czasami mocno przeszkadzał wiatr. Udaje mi się wyprzedzić kilka samochodów. Ze szczytu przełęczy czeka nas już tylko 50 km w dół do Hiszpanii. Jadąc bez pedałowania możemy oglądać ten piękny, górzysty kraj. Na chwilę wjeżdżamy do stolicy i przejeżdżamy przez centrum. Nie ma tam za dużo do oglądania. Masa luksusowych sklepów, pomnik zegarów i sporo turystów. W Andorze co kilkaset metrów znajduje się za to stacja benzynowa, a ceny są zdecydowanie niższe niż w sąsiednich krajach. Szybko jedziemy dalej, bo robi się już późno. Przed granicą łapie nas deszcz, ale postanawiam jechać dalej bez zatrzymywania i to okazało się być dobrą decyzją, bo po krótkiej chwili wyjechaliśmy z deszczowego obszaru. W pierwszym miasteczku szukamy noclegu. Bardzo długo nie udaje się nam nic znaleźć. Wreszcie spotkany Marokańczyk prowadzi nas na plac zabaw i mówi, że tam możemy się rozłożyć. Zagaduję jeszcze do Hiszpanów, którzy się tam znajdowali i po chwili zapraszają nas do domu. Idziemy do kilkupiętrowej willi. Organizują jakąś imprezę dla dzieci, ale mimo wszystko nas przygarniają. Hiszpania przywitała nas bardzo gościnnie. Znowu śpimy w łóżku, mamy dostęp do łazienki, a wieczorem dostajemy pyszną kolację. Świetne zakończenie królewskiego etapu.
Tam w dole spaliśmy © Majorus

Pierwsza przełęcz © Majorus

Dzisiaj nie będzie łatwo © Majorus

Pogoda znowu piękna © Majorus

Coraz wyżej © Majorus

Kolejna tabliczka © Majorus

Dzięki takim źródełkom dało się przeżyć © Majorus

Znowu przełęcz © Majorus

Coraz wyższe góry © Majorus

Piąta przełęcz © Majorus

Szybki zjazd © Majorus

Tracimy wysokość © Majorus

Ruszamy do Andory © Majorus

Czeka nas sporo wspinaczki © Majorus

Chwila przerwy © Majorus

Coraz lepsze widoki © Majorus

Opuszczamy Francję © Majorus

Kierunek Andora! © Majorus

Pierwsze miasteczko w Andorze © Majorus

Nie mogło zabraknąć zdjęcia pod tabliczką © Majorus

Ostatnie 5 km © Majorus

Jeszcze tylko trochę © Majorus

Kończy się roślinność © Majorus

Ostatnie zakręty © Majorus

Był tu też zawodowy peleton © Majorus

Ostatnia przełęcz zdobyta © Majorus

Ciepło jak na taką wysokość © Majorus

A na przełęczy oczywiście stacja © Majorus

Teraz 50 km w dół © Majorus

Ciekawy pomnik © Majorus

Charakterystyczne rejestracje © Majorus

Kościółek w Andorze © Completny

Panorama stolicy © Majorus

Wjeżdżamy do stolicy © Majorus

Słynny zegar © Majorus

Szybko opuszczamy Andorę © Majorus

Z miłymi Hiszpanami © Majorus

Znowu śpimy w łóżku © Majorus
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami
Dane wyjazdu:
138.83 km
0.00 km teren
07:48 h
17.80 km/h:
Maks. pr.:35.72 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:740 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 25.
Czwartek, 7 sierpnia 2014 · dodano: 01.12.2014 | Komentarze 0
Kolejny raz zbieramy się dosyć wcześnie, bo już o 8 jesteśmy na rowerach. Planujemy jak najszybciej dojechać do Carcassonne. Szybko jednak okazuje się, że nie będzie to proste. Czekają nas długie proste pod najmocniejszy wiatr z jakim musieliśmy się zmagać podczas całej wyprawy. Jedzie się fatalnie, a na liczniku kilometry ledwo przybywają. Jedynym urozmaiceniem są winnice, przez które przejeżdżamy i w których co chwilę zrywamy sobie trochę świeżych winogron. Najgorsze było jednak ostatnie 25 km przed Carcassonne. Wiatr chciał nas normalnie zdmuchnąć z drogi. Wreszcie docieramy do miasta i jedziemy zwiedzać średniowieczne miasto. Muszę przyznać, że z zewnątrz robi niesamowite wrażenie. Pięknie zachowane mury, wieżyczki itd. W środku trochę traci uroku ze względu na masy turystów i sklepy z pamiątkami. Chwilę wałęsamy się wewnątrz murów. Fajne uczucie chodzić po tak starej budowli. Wreszcie jednak zbieramy się i ruszamy w stronę Pirenejów. Zmieniamy trochę kierunek jazdy i wreszcie nie wieje nam w twarz. Za to czasami trafiają się zakazy dla rowerów. Ostatnie 25 km tego dnia to super trasa wzdłuż rzeki. Niby leciutko pod górę, ale jedzie mi się świetnie. Noclegu szukamy w miejscowości Quillan tuż przed podjazdem na przełęcz. Okazuje się to trudniejsze niż przypuszczaliśmy, bo miasteczko jest niewielkie, a w dodatku znajduje się w nim kemping. Nie zrażamy się i jeździmy od domu do domu. Zajmuje nam to... 2 godziny. Wreszcie w jednym z domów dostajemy wodę, pomidory, szynkę i chleb, a przy warsztacie obok udaje mi się dogadać z Francuzką po hiszpańsku i możemy się rozbić koło warsztatu. Miejsce jest kiepskie, bo wszędzie pełno drobnych kamyczków, ale za to mamy stół. Jednak najlepsze dopiero przed nami. Spokojnie przyrządzam kolację i w połowie jedzenia wraca Francuzka przywożąc nam wielką torbę z zakupami! W środku jest wszystko: woda, pasztety, konserwy, sardynki, kawa, makaron, owoce i kilka innych rzeczy. Genialne zakończenie kolejnego dnia. Nie spodziewaliśmy się takiego prezentu po 2 godzinach bezskutecznego poszukiwania noclegu. Teraz trzeba będzie wieźć to całe jedzenie przez Pireneje :D
Ładna alejka © Majorus

Walczymy z wiatrem © Completny

Zameczek w drodze do Carcassonne © Majorus

Przynajmniej mamy co jeść © Majorus

Brama do miasta © Majorus

Średniowieczne mury © Majorus

Zaczynają się tłumy © Majorus

Zamek robi wrażenie © Majorus

Będzie tłoczno © Majorus

Mury z wieżyczkami © Majorus

W Carcassonne © Majorus

Kościół wewnątrz miasta © Majorus

Chwila dla sponsora © Majorus

Cemntarz poza murami © Majorus

Mury w całej okazałości © Majorus

Kolejny piekny okaz do kolekcji © Majorus

Kolejny zabytek © Completny

Prezent od Francuzki © Majorus

Jutro zakupów nie musimy robić :) © Completny
Route 2 858 105 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami
Dane wyjazdu:
132.50 km
0.00 km teren
06:35 h
20.13 km/h:
Maks. pr.:37.31 km/h
Temperatura:36.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:284 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 24.
Środa, 6 sierpnia 2014 · dodano: 27.11.2014 | Komentarze 3
Tym razem wstajemy o 7. Nastawiamy się na kolejny nudny dzień i... nie zawiedliśmy się. O 8:30 ruszamy w drogę i od początku jest bardzo ciepło. Trasa kompletnie płaska i tak jak w poprzednie dni nie dzieje się nic. Jedyną nadzieją dla nas jest planowana krótka wizyta nad morzem. Po 70 km dojeżdżamy na plażę, gdzie postanawiamy sobie zrobić 2 godziny przerwy. Woda o dziwo jest bardzo chłodna, ale i tak przerwa była super. Chwilowy odpoczynek od nudnej trasy. Trzeba się jednak zebrać, bo przed nami długi przejazd przez groblę i potem jeszcze kawałek trasy aby znaleźć nocleg. Na grobli narzucam mocne tempo i z Pawłem na kole ciśniemy ścieżką rowerową. Wiatr zawiewa z boku, czasami trochę w twarz. Wreszcie docieramy do miasta Beziers. Tutaj Paweł wysuwa się na czoło i sprawnie prowadzi przez miasto. Bardzo szybko udało się nam wyjechać na przedmieścia i zaczynamy poszukiwania noclegu. Udaje się znowu za pierwszym razem. Mamy dostęp jedynie do wody, ale nie narzekamy. Na kolację kolejny raz przyrządzam sobie nuggetsy z kurczaka z makaronem i do tego różowe wino. Jutro w planach Carcassonne, może wreszcie będzie ciekawiej.
Płasko jak na stole © Majorus

Jakiś pomnik po drodze © Majorus

Docieramy na plazę © Completny

Zasłużony odpoczynek na plaży © Majorus

Narzucam tempo na grobli © Completny

Beziers © Majorus

Przygotowuję kolację © Majorus

Nasza miejscówka © Majorus
Route 2 856 846 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami
Dane wyjazdu:
138.06 km
0.00 km teren
07:27 h
18.53 km/h:
Maks. pr.:39.38 km/h
Temperatura:31.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:441 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 23.
Wtorek, 5 sierpnia 2014 · dodano: 25.11.2014 | Komentarze 0
Od gospodarza dostajemy na śniadanie chleb i miód z własnej pasieki. Dodatkowo na drogę wręcza nam także butelkę różowego wina. Zapowiada się kolejny nudny dzień. Rano temperatura całkiem przyjemna. Na początku szybko przejeżdżamy przez miasto Aix, ale nie ma w nim za wiele ciekawego. Dalej cały dzień mamy płasko. Bardzo przeszkadza mocny wiatr, który przez większość dnia wieje w twarz albo z boku. Jedzie się ciężko, ale chcemy zrobić jak najwięcej kilometrów, żeby szybciej zbliżyć się do Pirenejów. Pod wieczór trafiamy jeszcze do przydrożnego sadu, w którym zrywamy masę moreli i winogron. To chyba był najciekawszy moment dzisiejszego dnia. Noclegu szukamy w miejscowości Vauvert. Przy pierwszej próbie dostajemy pozwolenie rozbicia się koło domu, ale postanawiamy szukać dalej. Miejsce, w którym mieliśmy się rozbić było bardzo nierówne, praktycznie bez trawy i w dodatku w pełnym słońcu i upale bez najmniejszego kawałka cienia. Postanawiamy szukać dalej. Niestety przez godzinę nie udaje się nam nic znaleźć, dlatego też wracamy tam, gdzie byliśmy na początku. Jakoś udaje się nam rozstawić namiot na kamienistej ziemi. Po chwili wychodzi do nas gospodarz i daje wodę i Nestea. Korzystamy także z kranu z wodą i kontaktu koło domu. W końcu okazało się, że niepotrzebnie kombinowaliśmy, bo miejsce nie było takie fatalne. Przed snem wypijamy jeszcze wino, które dostaliśmy rano.
Pamiątkowe zdjęcie z gospodarzem © Majorus

Fontanna w Aix © Majorus

Dojeżdżamy do jeziora © Majorus

Ładny kamienny most © Majorus

Płasko i nudno © Majorus

Ciekawy przejazd przez most © Completny

Wreszcie trochę cienia © Majorus

Sad z morelami © Majorus

Są też winogrona © Majorus

Wino od gospodarza © Majorus

Wcale nie było tak źle © Majorus
Route 2 852 716 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Z sakwami, Portugalia 2014
Dane wyjazdu:
103.38 km
0.00 km teren
05:24 h
19.14 km/h:
Maks. pr.:53.59 km/h
Temperatura:37.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:811 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 22.
Poniedziałek, 4 sierpnia 2014 · dodano: 24.11.2014 | Komentarze 0
Wczoraj gospodyni obiecała nam śniadanie, ale sama wyjeżdżała do Turcji i mieliśmy je dostać od jej synów. Niestety rano dom pozamykany, więc musieliśmy się obejść smakiem. Ruszyliśmy dopiero koło 9 nieświadomi, że czekają nas najnudniejsze dni na wyprawie. Szybko zaczęło się robić gorąco, do tego wiatr wiał prosto w twarz. Nie było za bardzo alternatywy dla głównych dróg, więc miejscami ruch był bardzo duży. Kawałek za Le Luc zaczęły się także pagórki w ogromnym upale. Pierwszy dzień na wyprawie mieliśmy takie wysokie temperatury i nie byliśmy jeszcze przyzwyczajeni. Dodatkowo krajobraz był bardzo nudny. Tak naprawdę przez cały dzień nic się nie działo. Noclegu zdecydowaliśmy się szukać dosyć wcześnie. I tutaj jedyny pozytywny aspekt tego dnia. Udało się nam za pierwszym razem. Tym razem uruchomiłem swój hiszpański i po kilku minutach rozmowy już rozbijaliśmy namiot koło garażu. Dostaliśmy także wodę i jajka. Większość dnia jechaliśmy przez winnice, więc podczas wieczornych zakupów postanowiłem kupić butelkę Bordeaux, w końcu jesteśmy we Francji :)
Tak przez cały dzień © Majorus

Nudy, nudy i jeszcze raz nudy © Majorus

Żar leje się z nieba © Majorus

Dopiero pod wieczór jakiś lepszy widok © Majorus

Wieczorny odpoczynek © Majorus

Jesteśmy we Francji, więc przerzucam się na wino © Majorus

Fajne miejsce na nocleg © Majorus
Route 2 852 714 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Z sakwami, Portugalia 2014
Dane wyjazdu:
78.89 km
0.00 km teren
04:09 h
19.01 km/h:
Maks. pr.:43.31 km/h
Temperatura:33.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:461 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 21.
Niedziela, 3 sierpnia 2014 · dodano: 24.11.2014 | Komentarze 0
Dzisiaj wstajemy wcześnie, bo już o 6:40. Chcemy mieć sporo czasu na odpoczynek na plaży. Jakie jest nasze rozczarowanie, gdy wychodzimy z namiotu, a tu kompletnie zachmurzone i w dodatku lekko kropi... Mamy kiepskie humory, ale szybko się nam poprawiają. Gospodarze zapraszają nas na śniadanie. Proponują nam chyba wszystko co mają w domu: suchary z dżemem, kawę, sok, mleko, budyń, a na drogę dostajemy wielki słoik konfitury, snickersy i ciastka. Warto było wczoraj trochę dłużej poszukać noclegu :) Szybko dojeżdżamy do Cannes, w którym tak naprawdę nie ma nic ciekawego oprócz portu z jachtami. Na szczęście pogoda się poprawia i postanawiamy zrobić przerwę na plaży w samym centrum Cannes, a co, jak się bawić, to się bawić. Jest dopiero 10, więc ludzi nie ma za dużo. Z każdą godziną pojawia się ich jednak coraz więcej. Na plaży spędzamy prawie 7 godzin, w końcu trzeba trochę wyrównać kolarską opaleniznę. O 16:30 wreszcie się zbieramy i ruszamy nadmorską drogą. Ruch jest dosyć duży, za to widoki świetne. Pod koniec dnia odbijamy od morza i zaczynamy szukać noclegu. Tym razem idzie szybko, bo już za drugą próbą zostajemy wpuszczeni do ogródka. Dodatkowo możemy skorzystać z łazienki. Przydał nam się taki luźniejszy dzień. Jednak mimo 7 godzin na plaży i tak udało się zaliczyć niezły dystans. Do kolacji wypijam sobie jeszcze pyszne belgijskie piwo.
Kolejni mili Francuzi © Majorus

Wjeżdżamy do Cannes © Majorus

Promenada w Cannes © Majorus

Na plażach pusto © Majorus

Pogoda się poprawia © Majorus

Kolejne jachty © Majorus

Tu spędziliśmy prawie 7 godzin © Majorus

Wyrównujemy kolarską opaleniznę © Majorus

Im później, tym więcej ludzi © Majorus

Jedziemy wzdłuż morza © Majorus

W oddali widać Niceę © Majorus

Piękna zatoczka © Majorus

Ładne wybrzeże © Majorus

Kolacyjka © Majorus

Jest łazienka, to trzeba zrobić pranie © Majorus
Route 2 852 712 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Z sakwami, Portugalia 2014
Dane wyjazdu:
140.37 km
0.00 km teren
07:01 h
20.01 km/h:
Maks. pr.:47.48 km/h
Temperatura:34.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:659 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 20.
Sobota, 2 sierpnia 2014 · dodano: 24.11.2014 | Komentarze 0
Rano w dolinie, w której spaliśmy jest dosyć chłodno, bo tylko 14 stopni. Ruszamy drogą do Nicei. Cały czas mamy lekko w dół i z każdym kilometrem robi się coraz cieplej. Wreszcie dopada nas prawdziwy upał. Wjeżdżamy w typowo śródziemnomorski klimat. W końcu docieramy do Nicei i jedziemy w kierunku Monaco. Na początku jedziemy przez miasto ścieżką rowerową wzdłuż morza. Strasznie korci, żeby na chwilę zjechać na plażę, ale wiemy, że jak to zrobimy, to już nic dzisiaj nie przejedziemy. Do Monako mamy dosyć pagórkowatą drogę. Widoki jednak wynagradzają wszystko. W końcu docieramy do Monako i nieświadomie robimy przerwę pod... serwisem Ferrari. Po szybkim posiłku jedziemy do centrum. Na początek jedziemy ulicami, którymi ścigają się bolidy F1. Podjeżdżamy pod kasyno, do portu pooglądać jachty i niesamowite samochody. Bogactwo uderza na każdym kroku. Nie mamy jednak czasu (ani też za bardzo chęci) żeby zostać tu dłużej. Musimy wrócić do Nicei i przejechać znowu przez całe miasto, żeby znaleźć jakiś nocleg. Dzisiaj może być z tym ciężko. W drodze powrotnej do Nicei po kilku pagórkach zatrzymuje się, żeby zaczekać na Pawła. Czekam pół godziny i go nie ma, wreszcie dzwoni do mnie i mówi, że jest już prawie w Nicei. No ładnie, wsiadam szybko na rower i zaczynam pogoń. Musieliśmy pojechać jakiś mały kawałek inaczej i się minąć. W końcu znajduję go przed marketem. Dalej szybko wjeżdżamy do Nicei i chociaż na godzinę zjeżdżamy na plażę. Wreszcie można się ochłodzić i wejść do morza. Zasłużyliśmy na to po prawie 3 tygodniach jazdy i po pokonaniu Alp. Nie mamy jednak za dużo czasu, bo trzeba jeszcze wyjechać z miasta, a robi się późno. Dzisiaj noclegu szukaliśmy bardzo długo, ale trudno się dziwić, w końcu to obrzeża Nicei. Wreszcie przygarniają nas do ogródka starsi ludzie. Oczywiście mówią tylko po francusku. Dostajemy nawet nektarynki i melona, a także mamy dostęp do wody i prądu. Jedynym minusem jest cała masa komarów. Spać idziemy z myślą o następnym dniu, który planujemy w większości przeznaczyć na odpoczynek.
Trzeba przebić się przez skały © Majorus

Początek to piękna droga w dolinie © Majorus

Wreszcie morze © Majorus

Serwis Ferrari © Majorus

Takich aut nie brakuje w Monako © Majorus

Kolejne do kolekcji © Majorus

Ale jachty przebijają wszystko © Majorus

Kasyno © Majorus

Jest i flaga Monako © Majorus

Slynny zakręt na torze ulicznym © Majorus

Rejestracje mają wyjątkowo krótkie © Majorus

W marinie © Majorus

Droga do Nicei © Majorus

Ładna Nicea © Majorus

W drodze na plażę © Majorus

Plaża miejska © Majorus

Promenada w Nicei © Majorus

Kolejny nocleg w ogrodzie © Majorus
Route 2 852 711 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Z sakwami, Portugalia 2014