Info

Więcej o mnie.
2015

2014

2013

2012

2011


Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2024, Styczeń2 - 0
- 2023, Grudzień1 - 0
- 2023, Listopad3 - 0
- 2023, Październik5 - 0
- 2023, Wrzesień2 - 0
- 2023, Sierpień1 - 0
- 2023, Lipiec3 - 0
- 2023, Czerwiec3 - 0
- 2023, Maj5 - 0
- 2023, Kwiecień5 - 0
- 2023, Marzec1 - 0
- 2023, Luty2 - 0
- 2023, Styczeń1 - 0
- 2022, Listopad2 - 0
- 2022, Październik5 - 0
- 2022, Wrzesień1 - 0
- 2022, Sierpień3 - 0
- 2022, Lipiec3 - 0
- 2022, Czerwiec3 - 0
- 2022, Maj7 - 0
- 2022, Kwiecień3 - 0
- 2022, Luty1 - 0
- 2021, Grudzień2 - 0
- 2021, Listopad1 - 0
- 2021, Październik5 - 0
- 2021, Wrzesień2 - 0
- 2021, Sierpień4 - 0
- 2021, Lipiec2 - 0
- 2021, Czerwiec8 - 0
- 2021, Maj6 - 0
- 2021, Kwiecień5 - 0
- 2021, Marzec2 - 0
- 2021, Luty1 - 0
- 2020, Wrzesień1 - 0
- 2020, Lipiec2 - 0
- 2020, Czerwiec1 - 0
- 2020, Maj5 - 0
- 2020, Marzec2 - 0
- 2020, Luty1 - 0
- 2020, Styczeń4 - 0
- 2019, Grudzień2 - 0
- 2019, Październik1 - 0
- 2019, Wrzesień2 - 0
- 2019, Czerwiec1 - 0
- 2019, Maj1 - 0
- 2019, Styczeń3 - 0
- 2018, Grudzień4 - 0
- 2018, Listopad1 - 0
- 2018, Wrzesień4 - 0
- 2018, Sierpień4 - 0
- 2018, Lipiec12 - 0
- 2018, Czerwiec4 - 0
- 2018, Maj1 - 0
- 2018, Kwiecień6 - 0
- 2018, Marzec6 - 0
- 2018, Luty2 - 2
- 2017, Grudzień2 - 0
- 2017, Listopad5 - 0
- 2017, Październik6 - 0
- 2017, Wrzesień4 - 0
- 2017, Sierpień14 - 0
- 2017, Lipiec17 - 0
- 2017, Czerwiec14 - 0
- 2017, Maj12 - 0
- 2017, Kwiecień7 - 0
- 2017, Marzec2 - 0
- 2017, Luty4 - 0
- 2017, Styczeń1 - 0
- 2016, Sierpień2 - 0
- 2016, Lipiec6 - 0
- 2016, Czerwiec6 - 0
- 2016, Maj4 - 0
- 2016, Kwiecień5 - 0
- 2016, Marzec9 - 7
- 2015, Grudzień1 - 1
- 2015, Listopad9 - 0
- 2015, Październik15 - 1
- 2015, Wrzesień7 - 0
- 2015, Sierpień14 - 3
- 2015, Lipiec6 - 1
- 2015, Czerwiec12 - 5
- 2015, Maj13 - 1
- 2015, Kwiecień10 - 0
- 2015, Marzec13 - 2
- 2015, Styczeń2 - 0
- 2014, Grudzień5 - 2
- 2014, Listopad12 - 0
- 2014, Październik14 - 3
- 2014, Wrzesień6 - 4
- 2014, Sierpień27 - 5
- 2014, Lipiec25 - 7
- 2014, Czerwiec12 - 2
- 2014, Maj12 - 3
- 2014, Kwiecień14 - 7
- 2014, Marzec13 - 6
- 2014, Luty4 - 3
- 2014, Styczeń4 - 1
- 2013, Grudzień6 - 1
- 2013, Listopad8 - 1
- 2013, Październik20 - 2
- 2013, Wrzesień7 - 1
- 2013, Sierpień21 - 11
- 2013, Lipiec29 - 28
- 2013, Czerwiec15 - 13
- 2013, Maj17 - 7
- 2013, Kwiecień18 - 4
- 2013, Marzec4 - 8
- 2013, Luty2 - 1
- 2013, Styczeń2 - 1
- 2012, Grudzień3 - 4
- 2012, Listopad14 - 17
- 2012, Październik20 - 28
- 2012, Wrzesień19 - 25
- 2012, Sierpień24 - 18
- 2012, Lipiec30 - 45
- 2012, Czerwiec12 - 3
- 2012, Maj19 - 14
- 2012, Kwiecień21 - 8
- 2012, Marzec18 - 0
- 2011, Grudzień1 - 0
- 2011, Listopad14 - 0
- 2011, Październik17 - 0
- 2011, Wrzesień28 - 2
- 2011, Sierpień17 - 0
- 2011, Lipiec4 - 0
- 2011, Czerwiec18 - 0
- 2011, Maj24 - 0
- 2011, Kwiecień19 - 0
- 2011, Marzec18 - 0
- 2011, Luty3 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
Z sakwami
Dystans całkowity: | 13795.60 km (w terenie 156.00 km; 1.13%) |
Czas w ruchu: | 733:23 |
Średnia prędkość: | 18.81 km/h |
Maksymalna prędkość: | 72.52 km/h |
Suma podjazdów: | 125976 m |
Liczba aktywności: | 121 |
Średnio na aktywność: | 114.01 km i 6h 03m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
90.91 km
7.00 km teren
05:21 h
16.99 km/h:
Maks. pr.:51.05 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:510 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 9.
Wtorek, 22 lipca 2014 · dodano: 08.11.2014 | Komentarze 0
Pierwszą rzeczą jaką robimy po przebudzeniu, to nasłuchiwanie czy pada deszcz. Okazuje się, że nie i można jechać. Pogoda jest kiepska, całkowicie zachmurzone, mamy tylko nadzieję, że zdążymy zwiedzić Monachium zanim zacznie padać. Szybko się zbieramy i ruszamy. Do Monachium cały czas jedziemy ścieżką rowerową. Wiatr wieje w plecy i po bardzo długim wjeździe do miasta szybko jesteśmy w centrum. Samo miasto ładne, ale dużo mniej mi się podobało niż np. Salzburg. Szybko przejeżdżamy obok najciekawszych budynków i ruszamy dalej. Wyjazd z miasta poszedł sprawnie. W Neuried robimy zakupy i dopada nas deszcz. Chwilę czekamy, ale dalej ruszamy w lekkim deszczu. Po 50 km zaczyna się ulewa i stajemy pod sklepem. Po chwili wychodzi właścicielka i przynosi nam herbatę - kolejny przejaw niemieckiej gościnności. Po jakimś czasie ruszamy dalej, jednak ciężko to nazwać jazdą. Co jakiś czas zaczyna mocniej padać i chowamy się to na przystanku, to w jakiejś stodole. Jedziemy dużo ścieżkami rowerowymi, czasem trafia się jakiś szutrowy kawałek. Chcemy nadrobić stracony wczoraj czas, ale nie bardzo jest jak. Za to nocleg znowu świetny. Tym razem zapukałem do domu i Niemcy znowu wpuścili nas do garażu po wcześniejszym wyprowadzeniu samochodu. Dodatkowo możemy jeszcze skorzystać z łazienki. Nie ma nic piękniejszego niż ciepły prysznic po całym deszczowym dniu i w dodatku jeszcze dach nad głową.
Witamy w Monachium © Majorus

Charakterystyczny pomnik nad rzeką © Majorus

Jedziemy do centrum © Majorus

Całkiem ładnie w tym Monachium © Majorus

Budynek opery © Majorus

Charakterystyczny ratusz © Majorus

Ratusz i Marienplatz © Majorus

Tradycyjny bawarski strój © Majorus

Jedziemy w lekkim deszczu © Majorus

Pada, ale jest ok :) © Majorus

Kolejny nocleg w garażu © Majorus

Skromna kolacyjka © Majorus
Route 2 842 571 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami
Dane wyjazdu:
46.50 km
0.00 km teren
02:24 h
19.38 km/h:
Maks. pr.:48.14 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:255 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 8.
Poniedziałek, 21 lipca 2014 · dodano: 04.11.2014 | Komentarze 0
Dzisiaj w planach mamy zaliczenie Monachium, dlatego też zrywamy się o 7 rano. Na początek dnia czeka nas miła niespodzianka. Dostajemy zaproszenie na śniadanie i muszę przyznać, że było to chyba najlepsze śniadanie podczas całej wyprawy. Okazuje się, że gospodarz jest strażakiem i na śniadanie przychodzi do niego sporo osób z rodziny, a także sąsiedzi. Na stole jest wszystko, co tylko można sobie wymarzyć: jajka, bułki, szynka, ser, dżem, jogurty, soki, herbata, a wszystko w takich ilościach, że stół aż się ugina. Na drogę dostajemy jeszcze bułki, jajka i likier domowej roboty. Po takim śniadaniu ciężko się ruszyć. Wyjeżdżamy dopiero o 9 z postanowieniem szybkiego zrobienia sporego dystansu. Jedziemy bez przerwy przez 40 km z mocnym wiatrem w twarz. Wreszcie robimy przerwę na przystanku, na którym spędzamy kolejne… 7 godzin. Już mieliśmy wyjeżdżać, gdy zaczęło padać. Postanowiliśmy, że przeczekamy, a tu rozpętała się taka ulewa, że nie dało się wyjść chociaż na chwilę spod dachu. Wreszcie wieczorem ruszamy w deszczu do najbliższego sklepu po zakupy i zaczynamy szukać noclegu. Modlimy się o jakiś garaż lub szopę. Udaje się za drugim razem. Niemiec wyprowadza samochód z wielkiego garażu i pozwala nam tam przenocować! Po tylu godzinach na przystanku nie mogliśmy sobie wymarzyć nic lepszego. Jest dostęp do wody i prądu. Mimo fatalnej pogody wracają nam dobre humory i z optymizmem patrzymy na kolejny dzień.
Najlepsze śniadanie wyprawy © Majorus

Z miłymi gospodarzami © Majorus

W takim deszczu nie dojedziemy do Monachium © Majorus

Trafiamy na wielki garaż © Majorus

Pierwszy nocleg pod dachem © Majorus

Pora na kolację © Majorus
Route 2 842 568 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami
Dane wyjazdu:
103.33 km
0.00 km teren
05:46 h
17.92 km/h:
Maks. pr.:50.72 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:768 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 7.
Niedziela, 20 lipca 2014 · dodano: 04.11.2014 | Komentarze 0
Rano zbieramy się dosyć wcześnie, bo już o 7:30 jesteśmy na nogach. Na szczęście brzuch w nocy mi już nie dokuczał i czuję się dobrze. Ścieżką ruszamy w stronę Salzburga. Po drodze fajne widoki, a zjazd do miasta szlakiem rowerowym pierwsza klasa. Wczoraj nie udało nam się wieczorem znaleźć żadnego supermarketu, a dzisiaj jest niedziela, mimo wszystko liczymy na coś w Salzburgu. Udaje się znaleźć otwarty Spar. Miasto zwiedzamy dosyć sprawnie, piękne uliczki, budynki, place i ogrody, a wszędzie słychać muzykę klasyczną. Starówka robi na nas duże wrażenie. Wyjazd z miasta też idzie dobrze i szybko docieramy do granicy z Niemcami. Robi się bardzo ciepło, a wiatr nie pomaga. Docieramy do Waginger See, gdzie robimy przerwę na kąpiel. Woda bardzo ciepła. Kawałek dalej łapie nas potężna ulewa. W sekundzie zaczyna się wichura. Ciężko utrzymać się na rowerze, nie mówiąc o dalszej jeździe. Jakimś cudem udaje się zawrócić i po 100 metrach dojeżdżam do Pawła siedzącego na przystanku. Całe szczęście, że jest ustawiony w dobrą stronę i całkowicie osłania nas przed deszczem.Burza stosunkowo szybko przechodzi i możemy ruszać dalej. Robi się coraz chłodniej i po 100 km zaczynamy szukać noclegu. Udaje się za drugim razem na polu koło domu. Dostajemy wodę w butelkach i mamy dostęp do wody bieżącej.
Lama w drodze do Salzburga © Majorus

Ścieżka do Salzburga © Majorus

Widok na zamek © Majorus

Most zakochanych © Majorus

Trochę tego tam wisi © Majorus

Ogród w Salzburgu © Majorus

Z pomnikiem Mozarta © Majorus

Na głównym placu © Majorus

Zamek i charakterystyczna kula © Majorus

Stare miasto © Majorus

Zatłoczone uliczki © Majorus

Ładny kościołek © Majorus

Wjeżdżamy do Niemiec © Majorus

Przerwa na kąpiel © Majorus

Kryjówka przed burzą © Majorus

Krajobraz po burzy © Majorus

Pierwszy nocleg w Niemczech © Majorus
Route 2 842 567 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami
Dane wyjazdu:
98.50 km
11.00 km teren
05:37 h
17.54 km/h:
Maks. pr.:53.59 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:670 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 6.
Sobota, 19 lipca 2014 · dodano: 02.11.2014 | Komentarze 0
Większość nocy śpi mi się fatalnie, bardzo boli mnie brzuch i ogólnie czuję się fatalnie. Rano dostajemy śniadanie od Austriaków. Po zjedzeniu czuję się już lepiej i powoli ruszamy wzdłuż rzeki Traun. Jedzie się całkiem nieźle. Miejscami trafiają się odcinki szutrowe. Wreszcie docieramy do kolejnego szlaku rowerowego - Römerweg. Przed dojazdem do Attersee czeka nas jeszcze koszmarna wspinaczka na ściankę o nachyleniu 18%, dodatkowo w pełnym słońcu. Po podjeździe dopada mnie ból brzucha. Całe szczęście jesteśmy w dosyć turystycznych miejscowościach i mogę korzystać z ubikacji w pensjonatach. Nad jeziorem muszę zrobić przerwę i się położyć, całe szczęście kibel jest tuż obok. Woda w jeziorze bardzo zimno, ale żal nie skorzystać z takiej okazji, gdy żar leje się z nieba. Po godzinie próbuję ruszyć dalej. Jedzie się okropnie, ból brzucha w ogóle nie przechodzi, a dodatkowo co chwilę muszę biegać do kibla. Po krótkiej męczarni, o dziwo, wszystkie objawy przechodzą. Jedziemy dalej ścieżką wzdłuż Mondsee. Nocleg znajdujemy za trzecią próbą w ogródku. Dostajemy polowy prysznic i kilka malin od gospodarzy. Wieczorem kładę się spać, z nadzieją, że to już koniec kłopotów zdrowotnych.
Pożegnanie z gospodarzami © Majorus

Kolejny szlak rowerowy © Majorus

Fajny szutrowy odcinek wzdłuż rzeki © Majorus

Nie możemy narzekać na duży ruch © Majorus

Kolejny szutrowy fragment © Majorus

Tereny coraz fajniejsze © Majorus

Attersee © Majorus

Przerwa nad wodą © Majorus

Mondsee © Majorus

Ścieżka rowerowa © Majorus

Tunel tylko dla rowerzystów © Majorus

Nocleg w ogrodzie © Majorus
Route 2 842 530 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami
Dane wyjazdu:
137.95 km
0.00 km teren
06:57 h
19.85 km/h:
Maks. pr.:68.76 km/h
Temperatura:33.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:988 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 5.
Piątek, 18 lipca 2014 · dodano: 16.10.2014 | Komentarze 0
Wstajemy koło 7:30. Po chwili przyjeżdżają pracownicy oczyszczalni. Żegnamy się z nimi i o 9 ruszamy. Piękna pogoda, bezchmurne niebo i zapowiada się gorący dzień. Już od początku mamy dużo podjazdów. Jedziemy piękną drogą przez górki. Po drodze mijamy całą masą urokliwych austriackich wiosek. Asfalt idealny, a ruchu nie ma prawie wcale. Na pierwszych 30 km mamy 700 przewyższenia. W nagrodę czeka nas jednak długi zjazd wzdłuż rzeki do Perg. W mieście dopada nas lekki deszczyk, ale szybko przestaje i robi się gorąco. Wjeżdżamy na ścieżkę rowerową nad Dunajem i nią dojeżdżamy do samego Linzu. Po drodze jeszcze spotykamy Polaków, którzy do Austrii przyjechali samochodem. Są pod wrażeniem gdy mówimy im dokąd się wybieramy. Przejeżdżamy przez Linz. W mieście nic ciekawego. Tłumy ludzi i katedra. Za miastem chwilę szukamy kolejnej ścieżki rowerowej - Traunweg. Udaje się w miarę bezproblemowo i znowu możemy odpocząć od samochodów, jadąc cały czas super trasą przy rzece. Nocleg udaje się znaleźć całkiem szybko. Po całym dniu upału rozbijamy się w ogródku z basenem, z którego możemy korzystać! Austriacy kolejny raz nas nie zawiedli. Po kąpieli dostajemy zaproszenie na kolację. Cały stół zastawiony bułkami, szynką, serami, warzywami. Do tego piwo, a po kolacji siedzimy jeszcze jakiś czas z gospodarzami przy winie i paluszkach. Wieczorem zaczynam się czuć coraz gorzej. Przechodzą mnie dreszcze i boli brzuch.
Ciekawy zwyczaj informowania o narodzinach dziecka © Majorus

Wjeżdżamy w góry © Majorus

Wioski pięknie zadbane © Majorus

Drogi puściutkie © Majorus

Widoki jak z obrazka © Majorus

Donauweg! © Majorus

Nad Dunajem © Majorus

Zatłoczony Linz © Majorus

Katedra w Linzu © Majorus

Traunweg © Majorus

Nocleg przy basenie © Majorus

Super sprawa po upalnym dniu © Majorus

Kolacja z gospodarzami © Majorus

Z głodu nie umrzemy :) © Majorus
Route 2 829 809 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami
Dane wyjazdu:
96.13 km
0.00 km teren
05:38 h
17.06 km/h:
Maks. pr.:54.25 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1267 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 4.
Czwartek, 17 lipca 2014 · dodano: 15.10.2014 | Komentarze 0
Wieczorem tuż po wejściu do namiotu przechodzi ulewa. W nocy kolejna burza, przynajmniej się trochę ochłodziło. Śpi mi się mimo wszystko bardzo kiepsko, często się budzę. Rano czuję się lepiej i szybko ruszamy w drogę. Dzień zaczynamy od zakupów. Nieb całkowicie zachmurzone, ale dosyć ciepło. Do Horn jedzie się kiepsko. Z każdym kilometrem robi się coraz cieplej. W mieście przerwa i wreszcie wjeżdżamy na szlak rowerowy. Droga cały czas góra-dół. Przynajmniej jest świetnie oznakowana i w ogóle nie ma ruchu. Po drodze robimy przerwę przy jakimś pałacyku. Kawałek za miejscowością Altpolla łapie nas deszcz. Chowamy się pod jabłonią, ale za moment przychodzą Austriacy z pobliskiego domu i zapraszają nas do swojej szopy. Spędzamy tam trochę czasu, na szczęście wreszcie się przejaśnia. Dalej mamy krótki podjazd 14% i serpentyny do Krumau. Jedziemy kolejnym szlakiem rowerowym wzdłuż rzeki. Miejscami bardzo fajne widoki i ciągle zero aut. Przed Zwettl fatalna droga pod górę i pod wiatr. W mieście spotykamy Polaka, z którym krótko rozmawiamy i ruszamy w dalszą drogę. Nocleg udaje się znaleźć za pierwszym razem obok... oczyszczalni ścieków :) Na szczęście jest to "porządna" oczyszczalnia i żadne "zapachy" nam nie przeszkadzają. Pracownicy od razu przynoszą nam piwo i po chwili zbierają się do domu. Zostawiają nam otwarty budynek z ubikacją, telewizorem, lodówką pełną piwa i kilkoma kolejnymi kratami z lokalnego browaru. Oczywiście wszystko do naszej dyspozycji :) Pod wieczór zlatuje się jeszcze gromada dzieci ze wsi, żeby nas chwilę pooglądać.
Typowy austriacki ryneczek © Majorus

Szlak rowerowy za Horn © Majorus

Pałacyk przy szlaku © Majorus

Odpoczynek w parku © Majorus

W autriackiej szopie © Majorus

Zaczyna się zabawa © Majorus

Pierwsze serpentyny © Majorus

Nie da się zgubić © Majorus

Wzdłuż rzeki Kamp © Majorus

Jest co oglądać © Majorus

Nocleg przy oczyszczalni © Majorus

Budynek do naszej dyspozycji © Majorus

Z pragnienia nie umrzemy :) © Majorus

Z lodówki też możemy korzystać :) © Majorus
Route 2 829 234 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami
Dane wyjazdu:
122.72 km
0.00 km teren
06:35 h
18.64 km/h:
Maks. pr.:50.31 km/h
Temperatura:32.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:875 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 3.
Środa, 16 lipca 2014 · dodano: 15.10.2014 | Komentarze 0
Wstaliśmy o 7:40 i od razu przyszła do nas gospodyni z herbatą. Szybko się zebraliśmy i ruszyliśmy w stronę Brna. Spotkany po drodze kolarz podpowiada nam, żeby jechać ścieżką rowerową. Kilka kilometrów dłużej, ale jedzie się świetnie. Cały czas w dół rzeki, wszystko świetnie oznakowane. W Brnie nic ciekawego. Robimy przerwę pod katedrą i próbujemy jakoś wydostać się z miasta. Wyjazd fatalny, jeden z gorszych na wyprawie. Niesamowity ruch, 4 pasy i ciężko trafić na dobry zjazd. Wreszcie się udaje i dalej jedziemy już bocznymi drogami. Robi się strasznie gorąco, a droga wybitnie nudna. Cały czas pola dookoła, lekkie pagórki i żar z nieba. Wszystkie sklepy pozamykane, nie ma nawet gdzie kupić picia. Przed Znojmem łapie mnie kryzys, najpewniej z odwodnienia. Jakoś dotaczam się jednak do marketu i robię zapasy. Przez Znojmo przejeżdżamy błyskawicznie i po lekkim podjeździe wjeżdżamy do Austrii. Nocleg znajdujemy za 3 próbą na polu koło domu. Od gospodarzy dostajemy duży zapas wody. Wieczorem czuję się kiepsko, brzuch boli, jeść się nie chce. Szybko kładę się spać, z nadzieją, że rano będzie lepiej.
Jednak Czesi potrafią mieć dobre oznakowanie © Majorus

Ścieżka do Brna © Majorus

Teatr © Majorus

Centrum Brna © Majorus

Kolumna w centrum © Majorus

Katedra © Majorus

Widok z placyku koło katedry © Majorus

Wnętrze katedry © Majorus

Taki krajobraz przez większość dnia © Majorus

Prawie jak na Węgrzech © Majorus

Wjeżdżamy do Austrii © Majorus

Pierwszy autriacki nocleg © Majorus
Route 2 829 186 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami
Dane wyjazdu:
120.22 km
0.00 km teren
05:47 h
20.79 km/h:
Maks. pr.:62.24 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1159 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - Dzień 2.
Wtorek, 15 lipca 2014 · dodano: 23.09.2014 | Komentarze 1
Pierwsza noc w namiocie trochę niespokojna. Wieczorem nic nie jeździło drogą obok ogródka, w którym spaliśmy, ale w nocy co chwilę budziły nas tiry. Wstajemy koło 7:30 i dostajemy zaproszenie na śniadanie. Gospodyni przygotowała kiełbasę, chleb, twarożek, sałatkę, a na drogę dostaliśmy jeszcze słoik smalcu. Pożegnaliśmy się i od wzruszonej kobiety otrzymaliśmy jej zdjęcie z dedykacją: "Miłym, mądrym, sympatycznym chłopcom rowerzysta. Służę wam zawsze z pomocą w każdej chwili. Pamiętajcie!". Mała rzecz, a potrafi bardzo ucieszyć. Szybko dojeżdżamy do granicy. Pogoda fajna, a co najważniejsze wiatr mocno wieje w plecy. Po drodze cała masa mniejszych lub większych pagórków. Najlepszy był podjazd kawałek przed Jevicko Pod koniec dnia robi się bardzo ciepło. Nocleg znaleziony za pierwszym razem przez Pawła. Śpimy w malutkim ogródku z altanką i bardzo ruchliwym psem, przy którym ciężko spokojnie rozbić namiot. Mamy dostęp do wody i prądu, a od Czechów dostajemy herbatę.
Pożegnanie z miłą Polką © Majorus

Wjeżdżamy do Czech © Majorus

Kościółek w jakiejś wiosce © Majorus

Fajny odcinek przez las © Majorus

Aż 12% nie było, ale i tak zjazd fajny © Majorus

Pola i pagórki, takie widoki mieliśmy przez długi czas © Majorus

Miejsca na styk © Majorus

Pierwsza ugotowana kolacja © Majorus

Szkoda, że tylko herbata :P © Majorus

Cała altanka do naszej dyspozycji © Majorus
Route 2 804 652 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami
Dane wyjazdu:
117.77 km
0.00 km teren
05:58 h
19.74 km/h:
Maks. pr.:57.97 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:925 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - Dzień 1.
Poniedziałek, 14 lipca 2014 · dodano: 21.09.2014 | Komentarze 0
Po roku przygotowań, planowania, obmyślania trasy wreszcie przyszedł ten dzień. Jak przed każdą wyprawą w głowie masa różnych myśli. Czy wszystko zapakowałem? Dokąd uda nam się dojechać? Jakich ludzi spotkamy po drodze? Czy uda się uniknąć awarii i kiepskiej pogody? To już moja trzecie większa wyprawa, więc jestem raczej spokojny, ale dreszczyk emocji zawsze się pojawia. Szybko dojeżdżam na dworzec, gdzie umówiłem się z Pawłem. Dostaję od niego wiadomość, że spóźni się trochę, bo musi wrócić do domu po zapięcie. Czekam pod dworcem i myślę o czekających nas przygodach. Po chwili Paweł przyjeżdża, robimy pamiątkowe zdjęcie i ruszamy w drogę. Cały czas jedziemy główną drogą, wiatr wieje w twarz, a ruch bardzo duży. Na szczęście pogoda dopisuje. Przez pierwsze 50 km jedziemy równym, mocnym tempem. Dalej zauważam, że Paweł zaczyna powoli odstawać. Robimy przerwę na rynku w Ząbkowicach, a kawałek dalej łapie nas króciutki deszcz. Kawałek za Bardem pojawiają się pierwsze pagórki. W Kłodzku robimy większą przerwę, bo Paweł musi odpocząć. Dalej jedziemy już bardzo powoli. Widać, że Paweł ostatnio długo nie jeździł i pierwsze dni będą dla niego ciężkie. Pod koniec dnia spotykamy jeszcze 2 sakwiarzy z Oławy. Jadą do Pragi. Nocleg udaje się znaleźć w miarę szybko w ogródku u starszej pani. Na kolację dostajemy pyszny żurek z kiełbasą, ciastka, czekoladę i maliny prosto z ogródka. Gospodyni prosi nas jedynie, żebyśmy poszli do sklepu i kupili jej piwo :) Proponuje nam nawet nocleg w domu, ale gdy zobaczyłem jakie panują w nim warunki, grzecznie odmówiliśmy. Wieczorem długo rozmawiamy o różnych rzeczach, naszej podróży, jej mężu alkoholiku i jej podróżach z młodości. W telewizji na pełny regulator włączone Polo Tv. Możemy skorzystać również z łazienki, ciepłą wodę gospodyni przynosi nam w garnkach.
Przygodę czas zacząć! © Majorus

Początek płaski © Majorus

Rynek w Ząbkowicach © Majorus

Charakterystyczna krzywa wieża © Majorus

Bardo © Majorus

Przerwa w Kłodzku © Majorus

Ładna zabudowa Kłodzka © Majorus

Paweł walczy z podjazdem © Majorus

Super asfalt w kierunku Międzylesia © Majorus

Pierwsza super kolacja © Majorus

Nocleg w ogrodzie © Majorus
Route 2 804 602 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami
Dane wyjazdu:
70.31 km
0.00 km teren
03:10 h
22.20 km/h:
Maks. pr.:54.62 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:479 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Bałkany 2013 - Dzień 34.
Niedziela, 11 sierpnia 2013 · dodano: 14.12.2013 | Komentarze 2
Dzisiaj już nigdzie nie muszę się spieszyć. Mogę wstać o której chcę, zostało mi tylko 70 km. Michał rano wstał wcześnie i pojechać. Ja się wyspałem, zjadłem spokojnie śniadanie i dosyć późno ruszyłem na ostatni etap wyprawy. Pogoda ładna, słoneczko, lekko wieje wiatr. Pierwszy raz od dawna jadę przez dobrze znane tereny. Nie muszę się zastanawiać na każdym skrzyżowaniu w którą stronę mam pojechać. Przez głowę przebiegają wspomnienia z całych 5 tygodni jazdy. Teraz wydaje mi się, że ruszałem z Jaworzna zaledwie kilka dni wcześniej, ale jak przypomnę sobie ile rzeczy po drodze zobaczyłem, ilu ludzi poznałem, ile słoików choco zjadłem i ile kg śliwek po drodze zerwałem dociera do mnie jak długo byłem w trasie. Z jednej strony bardzo cieszę się, że wreszcie będę w domu. Nie będzie codziennego lekkiego stresu czy uda się znaleźć dobry nocleg, czy nic nie zepsuje się w rowerze. Z drugiej strony trochę szkoda, że kolejna wyprawa się kończy. Chciałoby się jeszcze gdzieś pojechać, coś zobaczyć, znowu dać się zaskoczyć gościnnością ludzi, której tyle doświadczyliśmy podczas całego wyjazdu. Na takich przemyśleniach schodzi mi cała trasa do dziadków w góry. Zdecydowałem się odpuścić sobie podjazd na Kocierz i z Porąbki pojechałem na Czaniec. Swoje już z sakwami podjechałem, nie ma co się katować dalej. Tym bardziej, że w nogach czuję ostatnie ciężkie dni. Nie spodziewałem się, że z Zagrzebia do Polski dojedziemy w 4 dni. Szybko dojechałem do dziadków. Teraz pora na oglądanie zdjęć, długie opowieści z trasy, a także po cichu czas na planowanie kolejnej wyprawy. Wstępny plan powstał, ale o tym kiedy indziej.Niedługo postaram się zamieścić jeszcze krótkie i treściwe podsumowanie całej wyprawy. Sporo czasu zeszło mi na pisanie relacji, ale jakoś nie mogłem się do tego porządnie zabrać :)

Ostatnie chwile z sakwami© Majorus
Kategoria Bałkany 2013, Z sakwami