Info

Więcej o mnie.
2015

2014

2013

2012

2011


Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2024, Styczeń2 - 0
- 2023, Grudzień1 - 0
- 2023, Listopad3 - 0
- 2023, Październik5 - 0
- 2023, Wrzesień2 - 0
- 2023, Sierpień1 - 0
- 2023, Lipiec3 - 0
- 2023, Czerwiec3 - 0
- 2023, Maj5 - 0
- 2023, Kwiecień5 - 0
- 2023, Marzec1 - 0
- 2023, Luty2 - 0
- 2023, Styczeń1 - 0
- 2022, Listopad2 - 0
- 2022, Październik5 - 0
- 2022, Wrzesień1 - 0
- 2022, Sierpień3 - 0
- 2022, Lipiec3 - 0
- 2022, Czerwiec3 - 0
- 2022, Maj7 - 0
- 2022, Kwiecień3 - 0
- 2022, Luty1 - 0
- 2021, Grudzień2 - 0
- 2021, Listopad1 - 0
- 2021, Październik5 - 0
- 2021, Wrzesień2 - 0
- 2021, Sierpień4 - 0
- 2021, Lipiec2 - 0
- 2021, Czerwiec8 - 0
- 2021, Maj6 - 0
- 2021, Kwiecień5 - 0
- 2021, Marzec2 - 0
- 2021, Luty1 - 0
- 2020, Wrzesień1 - 0
- 2020, Lipiec2 - 0
- 2020, Czerwiec1 - 0
- 2020, Maj5 - 0
- 2020, Marzec2 - 0
- 2020, Luty1 - 0
- 2020, Styczeń4 - 0
- 2019, Grudzień2 - 0
- 2019, Październik1 - 0
- 2019, Wrzesień2 - 0
- 2019, Czerwiec1 - 0
- 2019, Maj1 - 0
- 2019, Styczeń3 - 0
- 2018, Grudzień4 - 0
- 2018, Listopad1 - 0
- 2018, Wrzesień4 - 0
- 2018, Sierpień4 - 0
- 2018, Lipiec12 - 0
- 2018, Czerwiec4 - 0
- 2018, Maj1 - 0
- 2018, Kwiecień6 - 0
- 2018, Marzec6 - 0
- 2018, Luty2 - 2
- 2017, Grudzień2 - 0
- 2017, Listopad5 - 0
- 2017, Październik6 - 0
- 2017, Wrzesień4 - 0
- 2017, Sierpień14 - 0
- 2017, Lipiec17 - 0
- 2017, Czerwiec14 - 0
- 2017, Maj12 - 0
- 2017, Kwiecień7 - 0
- 2017, Marzec2 - 0
- 2017, Luty4 - 0
- 2017, Styczeń1 - 0
- 2016, Sierpień2 - 0
- 2016, Lipiec6 - 0
- 2016, Czerwiec6 - 0
- 2016, Maj4 - 0
- 2016, Kwiecień5 - 0
- 2016, Marzec9 - 7
- 2015, Grudzień1 - 1
- 2015, Listopad9 - 0
- 2015, Październik15 - 1
- 2015, Wrzesień7 - 0
- 2015, Sierpień14 - 3
- 2015, Lipiec6 - 1
- 2015, Czerwiec12 - 5
- 2015, Maj13 - 1
- 2015, Kwiecień10 - 0
- 2015, Marzec13 - 2
- 2015, Styczeń2 - 0
- 2014, Grudzień5 - 2
- 2014, Listopad12 - 0
- 2014, Październik14 - 3
- 2014, Wrzesień6 - 4
- 2014, Sierpień27 - 5
- 2014, Lipiec25 - 7
- 2014, Czerwiec12 - 2
- 2014, Maj12 - 3
- 2014, Kwiecień14 - 7
- 2014, Marzec13 - 6
- 2014, Luty4 - 3
- 2014, Styczeń4 - 1
- 2013, Grudzień6 - 1
- 2013, Listopad8 - 1
- 2013, Październik20 - 2
- 2013, Wrzesień7 - 1
- 2013, Sierpień21 - 11
- 2013, Lipiec29 - 28
- 2013, Czerwiec15 - 13
- 2013, Maj17 - 7
- 2013, Kwiecień18 - 4
- 2013, Marzec4 - 8
- 2013, Luty2 - 1
- 2013, Styczeń2 - 1
- 2012, Grudzień3 - 4
- 2012, Listopad14 - 17
- 2012, Październik20 - 28
- 2012, Wrzesień19 - 25
- 2012, Sierpień24 - 18
- 2012, Lipiec30 - 45
- 2012, Czerwiec12 - 3
- 2012, Maj19 - 14
- 2012, Kwiecień21 - 8
- 2012, Marzec18 - 0
- 2011, Grudzień1 - 0
- 2011, Listopad14 - 0
- 2011, Październik17 - 0
- 2011, Wrzesień28 - 2
- 2011, Sierpień17 - 0
- 2011, Lipiec4 - 0
- 2011, Czerwiec18 - 0
- 2011, Maj24 - 0
- 2011, Kwiecień19 - 0
- 2011, Marzec18 - 0
- 2011, Luty3 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
Portugalia 2014
Dystans całkowity: | 5249.99 km (w terenie 30.00 km; 0.57%) |
Czas w ruchu: | 284:23 |
Średnia prędkość: | 18.46 km/h |
Maksymalna prędkość: | 71.66 km/h |
Suma podjazdów: | 53259 m |
Liczba aktywności: | 45 |
Średnio na aktywność: | 116.67 km i 6h 19m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
125.31 km
0.00 km teren
06:49 h
18.38 km/h:
Maks. pr.:57.44 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2141 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 35.
Niedziela, 17 sierpnia 2014 · dodano: 10.01.2015 | Komentarze 0
Rano wychodzę z namiotu i uświadamiam sobie, że coś jest nie tak. Niby bezchmurne niebo, słońce świeci, środek lata i jesteśmy w Hiszpanii, ale termometr pokazuje tylko 12 stopni! No takiej temperatury to ja się nie spodziewałem. Ubieramy się ciepło i zaczynamy szybki i bardzo zimny zjazd. Dzisiaj czeka nas ciężki dzień. W planach mamy do przejechania 3 przełęcze. Na szczęście szybko robi się ciepło i można wrócić do "letniego" stroju. Wjeżdżamy na świetną drogę wzdłuż rzeki. Asfalt idealny, ruchu praktycznie nie ma, a widoki świetne. Do miejscowości Pola de Allande czeka nas 12 km lekkiego podjazdu. Tam też czekam na Pawła i robimy przerwę na jedzenie. Dalej kolejne 12 km pod górę na przełęcz. Jedzie mi się bardzo dobrze i szybko dojeżdżam na górę. Mapa kolejny raz nas jednak oszukała i do następnej przełęczy mamy zdecydowanie dalej niż się wydawało. Najpierw jednak czeka nas długi zjazd ze świetnymi widokami. W sumie w dół mieliśmy prawie 30 km. Zjechaliśmy do jeziorka i od razu zaczął się kolejny podjazd. Trochę już nam się nie chce jechać, w dodatku żar leje się z nieba. Powoli się jednak toczymy, ale jakieś 3 km przed przełęczą postanawiamy szukać noclegu. Udaje się za pierwszym razem. Rozbijamy się na polu obok domu. Kawałek dalej mamy źródełko z górską, lodowatą wodą. Pierwszy raz w mojej karierze wyprawowej podgrzewałem wodę do kąpieli na kuchence :P Wieczorem dociera do nas, że lepiej było rozbić się gdzieś przed podjazdem. Jesteśmy na wysokości ok. 870 m n.p.m. i bardzo szybko zaczyna robić się zimno. Szybko wchodzimy do namiotu, zabierając ze sobą cieplejsze rzeczy, żeby przetrwać noc.
Niech pogoda nikogo nie zwiedzie, jest bardzo zimno © Majorus

Środek lata w Hiszpanii © Majorus

Niesamowite chatki © Majorus

Świetna droga © Majorus

Piękne drzewo przy drodze © Completny

Jedziemy między skałami © Majorus

Mijamy jeziorka © Majorus

Przerwa na jedzenie © Majorus

Podjazd na przełęcz © Majorus

Jeszcze trochę zostało © Majorus

Widoki wynagradzają wysiłek © Majorus

Kolejna tabliczka do kolekcji © Majorus

Teraz 30 km w dół © Majorus

Tak można jechać! © Majorus

W zimie musi tu być sporo śniegu © Majorus

Wszędzie góry © Majorus

Dojeżdżamy do tamy © Majorus

I znowu się wspinamy © Majorus

Coraz wyżej © Majorus

Nocleg ze świetnym widokiem © Majorus
Route 2 882 026 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Z sakwami, Portugalia 2014
Dane wyjazdu:
114.08 km
0.00 km teren
06:34 h
17.37 km/h:
Maks. pr.:50.72 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1559 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 34.
Sobota, 16 sierpnia 2014 · dodano: 10.01.2015 | Komentarze 0
Rano tuż po przebudzeniu przychodzi do nas Hiszpan, który wczoraj zapraszał nas na kawę i mówi, że możemy liczyć na duże śniadanie. Dwa razy nie trzeba było nam powtarzać. Zostawiamy namiot, żeby przesechł i szybko udajemy się do domu. Tam czeka nas prawdziwa uczta. Dostajemy tosty z szybką, całą masę różnych płatków z mlekiem, jogurty, kakao, kawę. Zdecydowanie jedno z najlepszych śniadań na wyprawie. Dodatkowo dostajemy jeszcze masę jedzenia na drogę. Dowiadujemy się jeszcze, że w Oviedo jest stołówka, w której możemy dostać obiad za symboliczne 1 Euro. Dzień zapowiada się wspaniale. Wracamy do namiotu, żeby go zwinąć, a tu nagle z drugiego domu dostajemy rogaliki i kawę :) Hiszpanie potrafią miło zaskoczyć. W efekcie ruszamy dopiero po 10. Najpierw czeka nas cała masa pagórków, żeby dojechać do Gijon. Z początku myśleliśmy nawet, żeby je ominąć, ale dobrze, że tego nie zrobiliśmy. Na początek jedziemy do Universidad Laboral. Jest to największy budynek w Hiszpanii i robi niesamowite wrażenie. Tam też robimy sobie przerwę, żeby zjeść część zapasów, które rano dostaliśmy. Potem kierujemy się do centrum. Po drodze mijamy jeszcze stadion Sportingu i już jesteśmy na głównej promenadzie nad oceanem. Miasto wygląda bardzo fajnie. Plaża tuż obok nowoczesnych budynków. Gorzej jest z wyjazdem, bo wszędzie tylko autostrady. Wreszcie trafiamy na boczną drogę i z wiatrem jedziemy do Oviedo. W mieście zaczynamy poszukiwania stołówki, ale okazuje się, że jest sobota i jest zamknięte... No cóż, musimy obejść się smakiem. Zwiedzamy stare miasto z piękną katedrą. W ogóle cała starówka wygląda pięknie. Wyjeżdżając z miasta robimy jeszcze duże zakupy i znowu czekają nas pagórki. Na koniec dnia pokonujemy jeszcze jedną przełęcz i na szczycie szukamy noclegu. Tym razem też idzie błyskawicznie i po chwili namiot stoi rozstawiony w ogrodzie. Liczymy na jakiś poczęstunek, bo w ogrodzie masa ludzi, ale niestety już skończyli grillować.
Zielono i pagórki © Majorus

Pierwszy widok w stronę Gijon © Majorus

Universidad Laboral © Majorus

Universidad Laboral © Majorus

Universidad Laboral © Majorus

Universidad Laboral © Majorus

Universidad Laboral © Majorus

Universidad Laboral © Majorus

Universidad Laboral © Majorus

Stadion Sportingu © Majorus

Plaża w Gijon © Majorus

Plaża widziana z drugiej strony © Majorus

Centrum miasta © Majorus

Kościół Gijon © Majorus

Wjeżdżamy do Oviedo © Majorus

Śliczne uliczki © Majorus

Główna atrakcja © Majorus

Zwiedzamy Oviedo © Majorus

Pomnik pisarza © Majorus

Oviedo © Majorus

W mieście stoi cała masa pomników © Majorus

Wszędzie widać katedrę © Majorus

Chwila dla sponsora © Majorus

Nowa część miasta © Majorus

Nowa część miasta © Majorus

Ostatnia przełęcz © Majorus

Wino za rekordowe 75 centów © Majorus

Odjechaliśmy od oceanu to zrobiła się ładna pogoda © Majorus
Route 2 858 124 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Z sakwami, Portugalia 2014
Dane wyjazdu:
130.59 km
0.00 km teren
07:21 h
17.77 km/h:
Maks. pr.:50.64 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1613 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 33.
Piątek, 15 sierpnia 2014 · dodano: 10.01.2015 | Komentarze 0
Rano okazuje się, że rozbiliśmy się tuż koło szlaku do Santiago i co chwilę słychać przechodzących pielgrzymów. Koło 9 ruszamy w drogę i wracamy się 2 km do wioski Santillana. Wczoraj nie mieliśmy już czasu jej zobaczyć, a w dodatku byłą tam masa turystów. Rano jest puściutko i wioska robi super wrażenie. Niedaleko są też jaskinie Altamira, ale je sobie odpuszczamy. Dalej jedziemy wzdłuż oceanu z wiatrem w twarz. Oczywiście nie brakuje pagórków, znowu robimy przewyższenia tyle, ile na górskich etapach. Pogoda super do jazdy. Około 23 stopnie i słońce. Jedynym problemem jest brak sklepów i święto. Po długich poszukiwaniach udaje się nam znaleźć tylko jakiś mały sklepik. Za to więcej szczęścia mamy z noclegiem. W jednym domu nam odmówili, ale w domu obok pozwolili rozbić się na polu. Dodatkowo mamy dostęp do wody. Po chwili przychodzą do nas ludzie, którzy nam odmówili i przynoszą jedzenie :) Sumienie ich ruszyło i dostaliśmy tortille domowej roboty, jakieś rybki, colę, piwo, jogurty, chleb, owoce i ciastka. Odzyskujemy wiarę w hiszpańską gościnność. Obok stał jeszcze jeden dom i po chwili jego właściciel przyszedł do nas i zaprosił nas na poranną kawę. Widać, że sąsiedzi konkurują, który z nich będzie bardziej gościnny. Zdecydowanie odpowiada nam taka rywalizacja.
Santillana © Majorus

Stary kościół w Santillana © Majorus

Brukowane uliczki © Majorus

Jaskinie odpuszczamy © Majorus

Cały czas nad oceanem © Majorus

Ładne wybrzeże © Majorus

Fajna miejscowość nad jeziorem © Majorus

Gór nie brakuje © Majorus

Temperatura nie zachęca do kąpieli © Majorus

Charakterystyczne budynki © Majorus

Kolacyjka © Majorus

Trzeba wiedzieć gdzie się rozbić :) © Majorus
Route 2 858 121 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Z sakwami, Portugalia 2014
Dane wyjazdu:
121.97 km
0.00 km teren
06:47 h
17.98 km/h:
Maks. pr.:62.00 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1589 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 32.
Czwartek, 14 sierpnia 2014 · dodano: 16.12.2014 | Komentarze 0
Dzisiaj obudził nas deszcz. Nie ma to jak sierpień w Hiszpanii. W związku z tym przewróciłem się na drugi bok i jeszcze trochę pospałem. Budzimy się dopiero o 8:30. Namiot już prawie suchy i można ruszać w drogę. Droga niesamowicie pagórkowata. Cały czas jedziemy niby wzdłuż oceanu, ale wspinamy się na 100-150 m, by po chwili zjechać nad wodę i tak przez cały dzień. Dodatkowo na drogach pojawia się cała masa pielgrzymów idących do Santiago. Pogoda też nie rozpieszcza, bo co chwilę zaczyna kropić i wieje mocno w twarz. Przejaśnia się dopiero przed Santander. Samo miasto bardzo ładne, ale z opowieści innych myślałem, że zrobi na mnie większe wrażenie. Oczywiście podjeżdżamy promenadą pod siedzibę banku, czyli jeden z symboli miasta. Szybko i sprawnie przejeżdżamy przez centrum i wyjeżdżamy bez najmniejszych problemów. Dalej cały czas teren pagórkowaty. W dodatku na niebie pojawiają się ciemne deszczowe chmury. Nocleg znajdujemy za pierwszym razem na małym skwerku w wiosce. Obok jest plac zabaw, a na środku źródełko z wodą. Hiszpanie mówią, że jak tylko na jedną noc, to możemy się bez problemu tam rozbić. Po chwili od jednego z nich dostajemy ogromne cytryny prosto z drzewa. Na kolację wymyśliłem sobie kurczaka przygotowanego w papirusie. Muszę przyznać, że więcej z tym zachodu niż korzyści. Było co prawda bardzo dobre, ale Paweł już dawno zjadł kolację, a ja dalej ją przygotowywałem. W efekcie makaron miałem zimny, a przy smażeniu kurczaka spaliłem pokrywkę do menażki.
Mijamy grupy pielgrzymów © Completny

Docieramy nad ocean © Majorus

Zbyt chłodno na kąpiel © Majorus

Plaża ładna, gorzej z pogodą © Majorus

Arena byków Santander © Majorus

Santander © Majorus

Jeden z wielu pomników © Majorus

Budynek banku © Majorus

Ciekawa budowla nad oceanem © Majorus

Promenada w Santander © Majorus

Bank od drugiej strony © Majorus

Kolejny pomnik © Majorus

Centrum Santander © Majorus

Całkiem niezły nocleg © Majorus]

W oczekiwaniu na kolację © Majorus

Gotuj z Tomkiem © completny

Dużo roboty, ale było pyszne © Majorus
Route 2 858 119 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami
Dane wyjazdu:
127.67 km
3.00 km teren
06:44 h
18.96 km/h:
Maks. pr.:53.59 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:869 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 31.
Środa, 13 sierpnia 2014 · dodano: 16.12.2014 | Komentarze 0
Przez większość nocy padał deszcz. Rano nie jest wcale lepiej. Lekka mżawka i zimno. Próbujemy jakoś przesuszyć namiot i ruszamy dopiero o 10. Do Vitorii mamy cały czas w dół. Wieje jednak mocno w twarz, więc można się rozgrzać. Samo miasto mimo kiepskiej pogody bardzo mi się podobało. Przejechaliśmy przez starówkę, wjechaliśmy na wzgórze z katedrą i pojechaliśmy na główny plac. Gorzej było z wyjazdem. Wszędzie same autostrady i tylko dzięki nawigacji udaje nam się wydostać polną drogą w odpowiednim kierunku. Zaczynamy podjazd na przełęcz i jednocześnie dopada nas deszcz. Postanawiam jechać dalej i była to dobra decyzja, bo po chwili przestaje padać. Podjazd był bardzo łagodny i niesamowicie się ciągnął. Ze szczytu czekał nas długi zjazd do samego Bilbao leżącego nad oceanem. Niestety tym razem dopada nas ulewa. Na szczęście znajdujemy przystanek i przeczekujemy deszcz. Nie możemy jednak za długo czekać, bo robi się późno, a musimy jeszcze przejechać przez Bilbao. W końcu ruszamy i wjeżdżamy do miasta. Sam wjazd ciągnął się przez ładne kilkanaście kilometrów. Bilbao to dosyć dziwne miasto, długie i bardzo wąskie. Kompletnie nie przypadło mi do gustu. Jest to największe miasto Kraju Basków. Zabudowa typowo przemysłowa z wielkim portem. Jedyne fajne rzeczy to ciekawy budynek Muzeum Guggenheima i stadion Athleticu, do którego udaje się dotrzeć z pomocą Hiszpanów. Podczas wyjazdu dogania nas jakiś dziadek na rowerze i mówi, że zna miejsce, gdzie możemy rozbić namiot. Narzuca nam bardzo mocne tempo i wspólnie przejeżdżamy spory kawałek. W końcu okazuje się, że chce nas zaprowadzić na jakiś odległy kemping i jakoś udaje się nam wykręcić. Nocleg znajdujemy w miarę szybko obok budynku zarządcy wioski. Mieszkańcy przygotowują się do fiesty, która będzie miała miejsce za kilka dni. Udostępniają nam łazienkę w budynku. Wieczorem stajemy się atrakcją dla całej gromady dzieci. Zleciały się chyba z całej wioski, żeby nas pooglądać :) Dotarliśmy nad ocean, ale to wcale nie oznacza, że kolejne dni będą płaskie i gorące.
Wzgórze z katedrą © Majorus

Vitoria © Majorus

Puste uliczki Vitorii © Majorus

Wieża kościelna © Majorus

Ciekawe malowidło © Majorus

Wieża © Majorus

Widok ze wzgórza © Majorus

Ładne tabliczki z nazwami ulic © Majorus

Vitoria © Majorus

Pojawiają się flagi baskijskie © Majorus

Ładna Vitoria © Majorus

Żeby nie było wątpliwości gdzie jesteśmy © Majorus

Fatalny wyjazd z Vitorii © Majorus

Kolejna przełęcz © Majorus

Ładny krajobraz © Majorus

Chorizo :) © Majorus

Bilbao © Majorus

Muzeum Guggenheima © Majorus

Przed muzeum © Majorus

Czerwona fala © Majorus

Centrum Bilbao © Majorus

Nie zapominamy o Kraju Basków © Majorus

Warto pytać ludzi o drogę © Majorus

Przystrajanie stadionu © Majorus

Stadion Athleticu © Majorus

Kolacyjka z winem © Majorus

Nocleg z super widokiem © Majorus
Route 2 858 118 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami
Dane wyjazdu:
126.66 km
1.00 km teren
06:55 h
18.31 km/h:
Maks. pr.:51.14 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1401 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 30.
Wtorek, 12 sierpnia 2014 · dodano: 16.12.2014 | Komentarze 0
Budzimy się i pogoda nieco nas zaskakuje. Jest chłodno, jedynie 16 stopni. Na początek dnia czeka nas ponad 10 km pod górę i pod wiatr. Na szczęście dalej do samej Pampeluny mamy już w dół i dopiero w mieście robimy pierwszą przerwę. Miasto kojarzy się głównie ze słynną gonitwą z bykami. Starówka bardzo mi się podoba. Wszystko ładnie zadbane, wszędzie odniesienia do byków. Oglądamy arenę byków pomnik upamiętniający coroczne gonitwy i wiele ładnych uliczek. Wyjeżdżając z miasta robimy jeszcze duże zakupy. Wyjazd idzie bardzo sprawnie. Cały czas jedziemy drogą wzdłuż autostrady. Znowu mamy sporo pod górę. Potem wjeżdżamy w dolinę rzeki. Wreszcie zaczyna nam wiać w plecy i jedzie się super, mimo tego, że mamy lekko pod górę. Noclegu szukamy około 20 km przed Vitorią. Tym razem udaje się bardzo szybko. Starsze małżeństwo zaprasza nas do ogródka. Miejsca jest niewiele, ale trawa idealnie przystrzyżona, jest wąż z wodą i możemy zjadać śliwki z drzewa. Wieczorem Paweł zaczyna gotowanie i okazuje się, ze psuje mu się palnik. Dobrze, że mnie zostało jeszcze dużo gazu, więc jakoś damy radę.
Mury w Pampelunie © Majorus

Zaczynamy zwiedzanie © Majorus

Ładne uliczki © Majorus

Święty Franciszek © Majorus

Centrum Pampeluny © Majorus

Starówka © Majorus

Zabytki na wzgórzu © Majorus

Panorama na nową część miasta © Majorus

Starówka © Majorus

Rynek w Pampelunie © Majorus

Starówka © Majorus

Ratusz w Pampelunie © Majorus

Arena byków © Majorus

Pomnik przypominający o gonitwach © Majorus

Trasa gonitwy © Majorus

Słynna gonitwa © Majorus

Tędy biegają byki © Majorus

Fajna pusta droga © Majorus

Do Lizbony jeszcze kawał © Majorus

Tak to można jechać © Majorus

Nocleg w ogrodzie © Majorus
Route 2 858 117 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Z sakwami, Portugalia 2014
Dane wyjazdu:
138.41 km
0.00 km teren
07:12 h
19.22 km/h:
Maks. pr.:51.22 km/h
Temperatura:32.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1256 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 29.
Poniedziałek, 11 sierpnia 2014 · dodano: 15.12.2014 | Komentarze 0
Z samego rana przychodzi do nas Hiszpan, który wczoraj pomógł nam znaleźć nocleg i przynosi symbol Camino de Santiago czyli muszle świętego Jakuba. Szybko się zbieramy i idziemy oddać klucz do baru. Tam kolejna miła niespodzianka, bo dostajemy kawę i ciastka. Postanawiamy wrócić do Huesci i zrobić zakupy. Okazuje się jednak, że fiesta trwa przez cały tydzień i wszystko jest dalej zamknięte. W małym sklepiku udaje się nam dostać coś do zjedzenia i musimy ruszać dalej. Kolejny mały market trafia się dopiero w Ayerbe 30 km dalej. Od tego momentu zaczyna się fajny odcinek drogi wzdłuż rzeki. Niby jest cały czas leciutko pod górę, ale ruchu nie ma, a po drodze jeszcze trafia się fajny widok na skały. Na przełęczy czekam trochę na Pawła. Ratujemy jeszcze jego mp3, które wpadło do wody i ruszamy dalej. Kolejny odcinek jest bardziej nudny. Jedziemy drogą prowadzącą wzdłuż autostrady i nie ma nic ciekawego dookoła. Paweł ma chyba kryzys, bo przy kolejnym postoju czekam na niego dłuższą chwilę. Wreszcie docieramy do jeziora i okazuje się, że droga jest zamknięta... No nic, ryzykujemy. Po chwili natrafiamy na pierwszą blokadę, przez którą wspólnymi siłami udaje się przenieść rowery. Kawałek dalej brama jest jednak zdecydowanie wyższa i musimy przedzierać się przez krzaki, a potem przenosić wszystko przez płot. Po krótkich zmaganiach z rowerami jesteśmy po drugiej stronie i powoli odjeżdżamy od jeziora. Wieczorem zrywa się bardzo mocny wiatr. Momentami prawie nie da się jechać, więc w najbliższej wiosce szukamy sklepu i noclegu. Okazało się, że najbliższy market jest 5 km dalej. Jedziemy tam szybko. Niestety nie ma szans na nocleg, bo same kempingi. Wracamy więc do poprzedniej miejscowości, w której wcale nie jest łatwiej. W końcu Hiszpanie wysyłają nas na boisko lokalnej drużyny. Po chwili zagaduję zarządcę stadionu i otwiera nam szatnie z prysznicami :) Na kolację pobijam swój rekord i zjadam ponad 20 parówek, czyli ok. 0,5 kg z makaronem i popijam litrowym piwem.
Poranna kawa © Majorus

Fiesta trwa © Completny

Ayerbe © Majorus

Skały jak w Meteorach © Majorus

Sporo tych tuneli © Majorus

Fajna droga koło rzeki © Majorus

Kolejna przełęcz © Majorus

W oczekiwaniu na Pawła © Majorus

Teraz będzie zjazd © Majorus

Camino de Santiago © Majorus

Dojeżdżamy do jeziora © Majorus

My nie przejedziemy? © Majorus

Przedzieramy się przez krzaki © Completny

Jeszcze tylko jeden płot i wracamy na drogę © Majorus

Do Santiago kawał drogi © Majorus

Piękne jeziorko © Majorus

Liedena © Majorus

Nocleg na stadionie © Majorus
Route 2 858 111 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami
Dane wyjazdu:
131.85 km
0.00 km teren
07:28 h
17.66 km/h:
Maks. pr.:57.97 km/h
Temperatura:37.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1422 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 28.
Niedziela, 10 sierpnia 2014 · dodano: 15.12.2014 | Komentarze 0
Rano znowu nie możemy wcześnie wyjechać, bo namiot kompletnie mokry. Czekamy więc do 9 i ruszamy w drogę. Na początek czeka nas 10 km podjazdu, a dalej fajna droga wzdłuż rzeki. Szybko robi się jednak gorąco. Dalsza droga to ciągłe pagórki i niekończące się proste. Żar leje się z nieba. Jest to chyba najcieplejszy dzień podczas całej wyprawy. Cały czas jedziemy w pełnym słońcu, nie ma nawet skrawka cienia. Dodatkowo jest niedziela i wszystkie sklepy są pozamykane. Na szczęście co chwilę mijamy jakieś stacje benzynowe i tam nabieramy picie, które wystarcza jedynie na kilka kilometrów. Plusem jest to, że droga jest kompletnie pusta, bo jedziemy starą drogą wzdłuż autostrady. Wreszcie docieramy do większego miasta - Huesci. Mamy nadzieję, że uda się znaleźć jakiś otwarty sklep. Już po chwili orientujemy się, że coś jest nie tak. Masa ludzi na ulicach, wszyscy chodzą z zielonymi chustami. Trafiliśmy na fiestę! W mieście święto patrona, św. Wawrzyńca. Na początku jesteśmy zachwyceni, ale po chwili uświadamiamy sobie, że wszystkie sklepy będą pozamykane. Przejeżdżamy większość uliczek i w końcu udaje się znaleźć mały sklepik. Robimy konieczne zapasy i postanawiamy szukać noclegu na obrzeżach, aby jutro wrócić i zrobić większe zakupy. Dzisiaj poszukiwania idą bardzo opornie. Wreszcie po długim jeżdżeniu od domu do domu trafiamy na odkryty basen miejski. Podajemy się za pielgrzymów zmierzających do Santiago i dostajemy zaproszenie do wielkiej sali koło basenu. Dodatkowo możemy sobie za darmo popływać i skorzystać z łazienki. Jednak opłaca się długo szukać noclegu. Wieczorem idziemy do baru przy basenie na piwo, za które płaci nam barman. Dostajemy je w zmrożonych kuflach, a po chwili barman przychodzi z talerzykiem oliwek. Świetne zakończenie upalnego dnia.
Krajobraz pagórkowaty © Majorus

Dojeżdżamy do rzeki © Majorus

Super kolor wody © Majorus

Wjeżdżamy do kanionu © Majorus

Ciekawe tunele © Majorus

Dłuuugie proste © Majorus

Długie proste, a żar leje się z nieba © Majorus

Ruiny na wzgórzu © Majorus

Fiesta w Huesce © Majorus

Masa ludzi na ulicach © Majorus

Jest też corrida © Majorus

Piwo w zmrożonych kuflach © Majorus

Nie narzekamy na brak miejsca © Majorus

Basen też niczego sobie © Majorus
Route 2 858 110 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami
Dane wyjazdu:
118.20 km
0.00 km teren
06:54 h
17.13 km/h:
Maks. pr.:65.64 km/h
Temperatura:32.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1969 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 27.
Sobota, 9 sierpnia 2014 · dodano: 12.12.2014 | Komentarze 0
Po wczorajszej późnej kolacji dzisiaj za bardzo nie chce się wstawać. W końcu jednak się zbieramy i dostajemy pyszne śniadanie od Hiszpanów. W efekcie w drogę ruszamy dopiero o 10. Na początek czeka nas kilka kilometrów lekko w dół, ale już po chwili przypominamy sobie, że jesteśmy w Pirenejach. Czeka nas podjazd na kolejną przełęcz. Początek jest bardzo stromy, ale im dalej, tym droga staje się łagodniejsza, a nawet trafia się kawałek zjazdu. Przed przełęczą czekam na Pawła przy punkcie widokowym i końcówkę już pokonujemy razem. Teraz czeka nas świetny zjazd do miasta. Dalej jedziemy w dół, wzdłuż rzeki. Niby powinno być lekko łatwo i przyjemnie, ale niestety mamy wiatr w twarz, a dodatkowo nigdzie nie możemy znaleźć otwartego sklepu. Wreszcie robimy zakupy w Tremp i ruszamy na kolejny podjazd. Zapowiada się łagodnie, ale wcale nie było tak kolorowo. Niby przełęcz niska, ale widoki niesamowite, a namęczyć też się trzeba było trochę, żeby tam wjechać. Co najciekawsze po przejechaniu obok tabliczki z nazwą przełęczy dalej mamy w górę. Wreszcie docieramy na szczyt i zjeżdżamy do wioski. Szukamy noclegu, ale nie jest to łatwe, bo wioska malutka i nikt za bardzo nie ma ogrodu. Wszyscy jednak kierują nas do pobliskiego parku i mówią, że porozmawiają z zarządcą, żebyśmy mogli spędzić tam noc. Nabieramy wody do butelek z pobliskiego źródełka i rozkładamy się nad rzeką w parku. Kolejny mocno górzysty dzień za nami.
Tutaj spaliśmy © Majorus

Zaczynamy kolejny podjazd © Majorus

Widoczność kiepska © Majorus

Klimatyczne wioski wzdłuż drogi © Majorus

Na punkcie widokowym © Majorus

Nie może zabraknąć tabliczki © Majorus

Pora na zjazd © Majorus

Źródełko z wodą © Majorus

Prawie jak w Mostarze © Majorus

Super kanion © Majorus

Droga omijająca tunel © Majorus

Wszędzie katalońskie flagi © Majorus

Ostatni podjazd na dziś © Majorus

Trzeba chwilę poczekać © Majorus

Niby nisko, a widoki super © Majorus

Paweł walczy z przełęczą © Majorus

Coraz wyżej © Majorus

Jest i przełęcz © Majorus

Rzut oka w dół © Majorus

Zjeżdżamy! © Completny

Nocleg w parku © Majorus
Route 2 858 108 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami
Dane wyjazdu:
142.84 km
0.00 km teren
09:00 h
15.87 km/h:
Maks. pr.:71.66 km/h
Temperatura:33.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2936 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka
Portugalia 2014 - dzień 26.
Piątek, 8 sierpnia 2014 · dodano: 03.12.2014 | Komentarze 1
Rano wstajemy o 7, ale nie udaje się nam szybko wyjechać z powodu mokrego namiotu. Chwilę próbujemy go przesuszyć, ale w końcu musimy się zebrać, bo przed nami królewski etap. Od samego początku mamy pod górę. Na dobry początek wspinamy się kolejno na 5 przełęczy, z których każda kolejna jest wyższa, a zjazdów pomiędzy nimi praktycznie nie ma. Za to droga jest bardzo ładna, a pogoda też dopisuje. W połowie tego podjazdu robię dłuższą przerwę, aby poczekać na Pawła i zjeść trochę zapasów, których od wczoraj wieziemy dosyć dużo. Wreszcie wjeżdżamy na piątą przełęcz i rozpoczynamy szybki 10 km zjazd. Mamy już sporo przewyższenia za sobą, ale dopiero teraz zaczyna się najgorsze, czyli podjazd do Andory. Początkowo prowadzi drogą wzdłuż rzeki i bardzo powoli nabieramy wysokość. Potem wyjeżdżamy z lasu i uderza nas mocny wiatr w twarz. Jedzie się ciężko, ale trzeba się spieszyć, bo zaczyna się robić późno. W ostatniej wiosce przed głównym podjazdem czekam na Pawła. Zaczynam się już martwić, bo bardzo długo się nie pojawia. Pytam nawet przejeżdżających Hiszpanów, czy widzieli go gdzieś po drodze. Uspokajają mnie, że mijali go jakiś czas temu, gdy robił przerwę na jedzenie. Po długim oczekiwaniu wreszcie dojeżdża i ruszamy dalej. Znowu jadę zdecydowanie szybszym tempem. Podjazd idzie mi dosyć łatwo i bez większych problemów zaliczam kolejne metry. Wreszcie wjeżdżam do Andory i kawałek dalej znowu długo czekam. Wreszcie Paweł wyłania się zza zakrętu. Robimy szybką sesję zdjęciową przy tabliczce i atakujemy ostatnie kilometry przełęczy. Tym razem jedziemy już razem. Widoki moim zdaniem trochę gorsze niż na poprzednich alpejskich przełęczach. W końcu docieramy na przełęcz. Jest dosyć ciepło, bo ok. 20 stopni, więc na zjazd nie ubieramy się bardzo ciepło. Zjazd był chyba najlepszy podczas całej wyprawy. Świetny asfalt, dużo prostych, tylko czasami mocno przeszkadzał wiatr. Udaje mi się wyprzedzić kilka samochodów. Ze szczytu przełęczy czeka nas już tylko 50 km w dół do Hiszpanii. Jadąc bez pedałowania możemy oglądać ten piękny, górzysty kraj. Na chwilę wjeżdżamy do stolicy i przejeżdżamy przez centrum. Nie ma tam za dużo do oglądania. Masa luksusowych sklepów, pomnik zegarów i sporo turystów. W Andorze co kilkaset metrów znajduje się za to stacja benzynowa, a ceny są zdecydowanie niższe niż w sąsiednich krajach. Szybko jedziemy dalej, bo robi się już późno. Przed granicą łapie nas deszcz, ale postanawiam jechać dalej bez zatrzymywania i to okazało się być dobrą decyzją, bo po krótkiej chwili wyjechaliśmy z deszczowego obszaru. W pierwszym miasteczku szukamy noclegu. Bardzo długo nie udaje się nam nic znaleźć. Wreszcie spotkany Marokańczyk prowadzi nas na plac zabaw i mówi, że tam możemy się rozłożyć. Zagaduję jeszcze do Hiszpanów, którzy się tam znajdowali i po chwili zapraszają nas do domu. Idziemy do kilkupiętrowej willi. Organizują jakąś imprezę dla dzieci, ale mimo wszystko nas przygarniają. Hiszpania przywitała nas bardzo gościnnie. Znowu śpimy w łóżku, mamy dostęp do łazienki, a wieczorem dostajemy pyszną kolację. Świetne zakończenie królewskiego etapu.
Tam w dole spaliśmy © Majorus

Pierwsza przełęcz © Majorus

Dzisiaj nie będzie łatwo © Majorus

Pogoda znowu piękna © Majorus

Coraz wyżej © Majorus

Kolejna tabliczka © Majorus

Dzięki takim źródełkom dało się przeżyć © Majorus

Znowu przełęcz © Majorus

Coraz wyższe góry © Majorus

Piąta przełęcz © Majorus

Szybki zjazd © Majorus

Tracimy wysokość © Majorus

Ruszamy do Andory © Majorus

Czeka nas sporo wspinaczki © Majorus

Chwila przerwy © Majorus

Coraz lepsze widoki © Majorus

Opuszczamy Francję © Majorus

Kierunek Andora! © Majorus

Pierwsze miasteczko w Andorze © Majorus

Nie mogło zabraknąć zdjęcia pod tabliczką © Majorus

Ostatnie 5 km © Majorus

Jeszcze tylko trochę © Majorus

Kończy się roślinność © Majorus

Ostatnie zakręty © Majorus

Był tu też zawodowy peleton © Majorus

Ostatnia przełęcz zdobyta © Majorus

Ciepło jak na taką wysokość © Majorus

A na przełęczy oczywiście stacja © Majorus

Teraz 50 km w dół © Majorus

Ciekawy pomnik © Majorus

Charakterystyczne rejestracje © Majorus

Kościółek w Andorze © Completny

Panorama stolicy © Majorus

Wjeżdżamy do stolicy © Majorus

Słynny zegar © Majorus

Szybko opuszczamy Andorę © Majorus

Z miłymi Hiszpanami © Majorus

Znowu śpimy w łóżku © Majorus
Kategoria Portugalia 2014, Z sakwami