Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi majorus z miasteczka Jaworzno. Mam przejechane 74148.74 kilometrów w tym 197.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2015 button stats bikestats.pl

2014 button stats bikestats.pl

2013 button stats bikestats.pl

2012 button stats bikestats.pl

2011 button stats bikestats.pl Flag Counter

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy majorus.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Portugalia 2014

Dystans całkowity:5249.99 km (w terenie 30.00 km; 0.57%)
Czas w ruchu:284:23
Średnia prędkość:18.46 km/h
Maksymalna prędkość:71.66 km/h
Suma podjazdów:53259 m
Liczba aktywności:45
Średnio na aktywność:116.67 km i 6h 19m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
138.83 km 0.00 km teren
07:48 h 17.80 km/h:
Maks. pr.:35.72 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:740 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Portugalia 2014 - dzień 25.

Czwartek, 7 sierpnia 2014 · dodano: 01.12.2014 | Komentarze 0

Kolejny raz zbieramy się dosyć wcześnie, bo już o 8 jesteśmy na rowerach. Planujemy jak najszybciej dojechać do Carcassonne. Szybko jednak okazuje się, że nie będzie to proste. Czekają nas długie proste pod najmocniejszy wiatr z jakim musieliśmy się zmagać podczas całej wyprawy. Jedzie się fatalnie, a na liczniku kilometry ledwo przybywają. Jedynym urozmaiceniem są winnice, przez które przejeżdżamy i w których co chwilę zrywamy sobie trochę świeżych winogron. Najgorsze było jednak ostatnie 25 km przed Carcassonne. Wiatr chciał nas normalnie zdmuchnąć z drogi. Wreszcie docieramy do miasta i jedziemy zwiedzać średniowieczne miasto. Muszę przyznać, że z zewnątrz robi niesamowite wrażenie. Pięknie zachowane mury, wieżyczki itd. W środku trochę traci uroku ze względu na masy turystów i sklepy z pamiątkami. Chwilę wałęsamy się wewnątrz murów. Fajne uczucie chodzić po tak starej budowli. Wreszcie jednak zbieramy się i ruszamy w stronę Pirenejów. Zmieniamy trochę kierunek jazdy i wreszcie nie wieje nam w twarz. Za to czasami trafiają się zakazy dla rowerów. Ostatnie 25 km tego dnia to super trasa wzdłuż rzeki. Niby leciutko pod górę, ale jedzie mi się świetnie. Noclegu szukamy w miejscowości Quillan tuż przed podjazdem na przełęcz. Okazuje się to trudniejsze niż przypuszczaliśmy, bo miasteczko jest niewielkie, a w dodatku znajduje się w nim kemping. Nie zrażamy się i jeździmy od domu do domu. Zajmuje nam to... 2 godziny. Wreszcie w jednym z domów dostajemy wodę, pomidory, szynkę i chleb, a przy warsztacie obok udaje mi się dogadać z Francuzką po hiszpańsku i możemy się rozbić koło warsztatu. Miejsce jest kiepskie, bo wszędzie pełno drobnych kamyczków, ale za to mamy stół. Jednak najlepsze dopiero przed nami. Spokojnie przyrządzam kolację i w połowie jedzenia wraca Francuzka przywożąc nam wielką torbę z zakupami! W środku jest wszystko: woda, pasztety, konserwy, sardynki, kawa, makaron, owoce i kilka innych rzeczy. Genialne zakończenie kolejnego dnia. Nie spodziewaliśmy się takiego prezentu po 2 godzinach bezskutecznego poszukiwania noclegu. Teraz trzeba będzie wieźć to całe jedzenie przez Pireneje :D
Ładna alejka
Ładna alejka © Majorus
Walczymy z wiatrem
Walczymy z wiatrem © Completny
Zameczek w drodze do Carcassonne
Zameczek w drodze do Carcassonne © Majorus
Przynajmniej mamy co jeść
Przynajmniej mamy co jeść © Majorus
Brama do miasta
Brama do miasta © Majorus
Średniowieczne mury
Średniowieczne mury © Majorus
Zaczynają się tłumy
Zaczynają się tłumy © Majorus
Zamek robi wrażenie
Zamek robi wrażenie © Majorus
Będzie tłoczno
Będzie tłoczno © Majorus
Mury z wieżyczkami
Mury z wieżyczkami © Majorus
W Carcassonne
W Carcassonne © Majorus
Kościół wewnątrz miasta
Kościół wewnątrz miasta © Majorus
Chwila dla sponsora
Chwila dla sponsora © Majorus
Cemntarz poza murami
Cemntarz poza murami © Majorus
Mury w całej okazałości
Mury w całej okazałości © Majorus
Kolejny piekny okaz do kolekcji
Kolejny piekny okaz do kolekcji © Majorus
Kolejny zabytek
Kolejny zabytek © Completny
Prezent od Francuzki
Prezent od Francuzki © Majorus
Jutro zakupów nie musimy robić :)
Jutro zakupów nie musimy robić :) © Completny
Route 2 858 105 - powered by www.bikemap.net


Dane wyjazdu:
132.50 km 0.00 km teren
06:35 h 20.13 km/h:
Maks. pr.:37.31 km/h
Temperatura:36.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:284 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Portugalia 2014 - dzień 24.

Środa, 6 sierpnia 2014 · dodano: 27.11.2014 | Komentarze 3

Tym razem wstajemy o 7. Nastawiamy się na kolejny nudny dzień i... nie zawiedliśmy się. O 8:30 ruszamy w drogę i od początku jest bardzo ciepło. Trasa kompletnie płaska i tak jak w poprzednie dni nie dzieje się nic. Jedyną nadzieją dla nas jest planowana krótka wizyta nad morzem. Po 70 km dojeżdżamy na plażę, gdzie postanawiamy sobie zrobić 2 godziny przerwy. Woda o dziwo jest bardzo chłodna, ale i tak przerwa była super. Chwilowy odpoczynek od nudnej trasy. Trzeba się jednak zebrać, bo przed nami długi przejazd przez groblę i potem jeszcze kawałek trasy aby znaleźć nocleg. Na grobli narzucam mocne tempo i z Pawłem na kole ciśniemy ścieżką rowerową. Wiatr zawiewa z boku, czasami trochę w twarz. Wreszcie docieramy do miasta Beziers. Tutaj Paweł wysuwa się na czoło i sprawnie prowadzi przez miasto. Bardzo szybko udało się nam wyjechać na przedmieścia i zaczynamy poszukiwania noclegu. Udaje się znowu za pierwszym razem. Mamy dostęp jedynie do wody, ale nie narzekamy. Na kolację kolejny raz przyrządzam sobie nuggetsy z kurczaka z makaronem i do tego różowe wino. Jutro w planach Carcassonne, może wreszcie będzie ciekawiej.

Płasko jak na stole
Płasko jak na stole © Majorus
Jakiś pomnik po drodze
Jakiś pomnik po drodze © Majorus
Docieramy na plazę
Docieramy na plazę © Completny
Zasłużony odpoczynek na plaży
Zasłużony odpoczynek na plaży © Majorus
Narzucam tempo na grobli
Narzucam tempo na grobli © Completny
Beziers
Beziers © Majorus
Przygotowuję kolację
Przygotowuję kolację © Majorus
Nasza miejscówka
Nasza miejscówka © Majorus
Route 2 856 846 - powered by www.bikemap.net


Dane wyjazdu:
138.06 km 0.00 km teren
07:27 h 18.53 km/h:
Maks. pr.:39.38 km/h
Temperatura:31.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:441 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Portugalia 2014 - dzień 23.

Wtorek, 5 sierpnia 2014 · dodano: 25.11.2014 | Komentarze 0

Od gospodarza dostajemy na śniadanie chleb i miód z własnej pasieki. Dodatkowo na drogę wręcza nam także butelkę różowego wina. Zapowiada się kolejny nudny dzień. Rano temperatura całkiem przyjemna. Na początku szybko przejeżdżamy przez miasto Aix, ale nie ma w nim za wiele ciekawego. Dalej cały dzień mamy płasko. Bardzo przeszkadza mocny wiatr, który przez większość dnia wieje w twarz albo z boku. Jedzie się ciężko, ale chcemy zrobić jak najwięcej kilometrów, żeby szybciej zbliżyć się do Pirenejów. Pod wieczór trafiamy jeszcze do przydrożnego sadu, w którym zrywamy masę moreli i winogron. To chyba był najciekawszy moment dzisiejszego dnia. Noclegu szukamy w miejscowości Vauvert. Przy pierwszej próbie dostajemy pozwolenie rozbicia się koło domu, ale postanawiamy szukać dalej. Miejsce, w którym mieliśmy się rozbić było bardzo nierówne, praktycznie bez trawy i w dodatku w pełnym słońcu i upale bez najmniejszego kawałka cienia. Postanawiamy szukać dalej. Niestety przez godzinę nie udaje się nam nic znaleźć, dlatego też wracamy tam, gdzie byliśmy na początku. Jakoś udaje się nam rozstawić namiot na kamienistej ziemi. Po chwili wychodzi do nas gospodarz i daje wodę i Nestea. Korzystamy także z kranu z wodą i kontaktu koło domu. W końcu okazało się, że niepotrzebnie kombinowaliśmy, bo miejsce nie było takie fatalne. Przed snem wypijamy jeszcze wino, które dostaliśmy rano.

Pamiątkowe zdjęcie z gospodarzem
Pamiątkowe zdjęcie z gospodarzem © Majorus
Fontanna w Aix
Fontanna w Aix © Majorus
Dojeżdżamy do jeziora
Dojeżdżamy do jeziora © Majorus
Ładny kamienny most
Ładny kamienny most © Majorus
Płasko i nudno
Płasko i nudno © Majorus
Ciekawy przejazd przez most
Ciekawy przejazd przez most © Completny
Wreszcie trochę cienia
Wreszcie trochę cienia © Majorus
Sad z morelami
Sad z morelami © Majorus
Są też winogrona
Są też winogrona © Majorus
Wino od gospodarza
Wino od gospodarza © Majorus
Wcale nie było tak źle
Wcale nie było tak źle © Majorus
Route 2 852 716 - powered by www.bikemap.net



Dane wyjazdu:
103.38 km 0.00 km teren
05:24 h 19.14 km/h:
Maks. pr.:53.59 km/h
Temperatura:37.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:811 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Portugalia 2014 - dzień 22.

Poniedziałek, 4 sierpnia 2014 · dodano: 24.11.2014 | Komentarze 0

Wczoraj gospodyni obiecała nam śniadanie, ale sama wyjeżdżała do Turcji i mieliśmy je dostać od jej synów. Niestety rano dom pozamykany, więc musieliśmy się obejść smakiem. Ruszyliśmy dopiero koło 9 nieświadomi, że czekają nas najnudniejsze dni na wyprawie. Szybko zaczęło się robić gorąco, do tego wiatr wiał prosto w twarz. Nie było za bardzo alternatywy dla głównych dróg, więc miejscami ruch był bardzo duży. Kawałek za Le Luc zaczęły się także pagórki w ogromnym upale. Pierwszy dzień na wyprawie mieliśmy takie wysokie temperatury i nie byliśmy jeszcze przyzwyczajeni. Dodatkowo krajobraz był bardzo nudny. Tak naprawdę przez cały dzień nic się nie działo. Noclegu zdecydowaliśmy się szukać dosyć wcześnie. I tutaj jedyny pozytywny aspekt tego dnia. Udało się nam za pierwszym razem. Tym razem uruchomiłem swój hiszpański i po kilku minutach rozmowy już rozbijaliśmy namiot koło garażu. Dostaliśmy także wodę i jajka. Większość dnia jechaliśmy przez winnice, więc podczas wieczornych zakupów postanowiłem kupić butelkę Bordeaux, w końcu jesteśmy we Francji :)

Tak przez cały dzień
Tak przez cały dzień © Majorus
Nudy, nudy i jeszcze raz nudy
Nudy, nudy i jeszcze raz nudy © Majorus
Żar leje się z nieba
Żar leje się z nieba © Majorus
Dopiero pod wieczór jakiś lepszy widok
Dopiero pod wieczór jakiś lepszy widok © Majorus
Wieczorny odpoczynek
Wieczorny odpoczynek © Majorus
Jesteśmy we Francji, więc przerzucam się na wino
Jesteśmy we Francji, więc przerzucam się na wino © Majorus
Fajne miejsce na nocleg
Fajne miejsce na nocleg © Majorus
Route 2 852 714 - powered by www.bikemap.net


Dane wyjazdu:
78.89 km 0.00 km teren
04:09 h 19.01 km/h:
Maks. pr.:43.31 km/h
Temperatura:33.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:461 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Portugalia 2014 - dzień 21.

Niedziela, 3 sierpnia 2014 · dodano: 24.11.2014 | Komentarze 0

Dzisiaj wstajemy wcześnie, bo już o 6:40. Chcemy mieć sporo czasu na odpoczynek na plaży. Jakie jest nasze rozczarowanie, gdy wychodzimy z namiotu, a tu kompletnie zachmurzone i w dodatku lekko kropi... Mamy kiepskie humory, ale szybko się nam poprawiają. Gospodarze zapraszają nas na śniadanie. Proponują nam chyba wszystko co mają w domu: suchary z dżemem, kawę, sok, mleko, budyń, a na drogę dostajemy wielki słoik konfitury, snickersy i ciastka. Warto było wczoraj trochę dłużej poszukać noclegu :) Szybko dojeżdżamy do Cannes, w którym tak naprawdę nie ma nic ciekawego oprócz portu z jachtami. Na szczęście pogoda się poprawia i postanawiamy zrobić przerwę na plaży w samym centrum Cannes, a co, jak się bawić, to się bawić. Jest dopiero 10, więc ludzi nie ma za dużo. Z każdą godziną pojawia się ich jednak coraz więcej. Na plaży spędzamy prawie 7 godzin, w końcu trzeba trochę wyrównać kolarską opaleniznę. O 16:30 wreszcie się zbieramy i ruszamy nadmorską drogą. Ruch jest dosyć duży, za to widoki świetne. Pod koniec dnia odbijamy od morza i zaczynamy szukać noclegu. Tym razem idzie szybko, bo już za drugą próbą zostajemy wpuszczeni do ogródka. Dodatkowo możemy skorzystać z łazienki. Przydał nam się taki luźniejszy dzień. Jednak mimo 7 godzin na plaży i tak udało się zaliczyć niezły dystans. Do kolacji wypijam sobie jeszcze pyszne belgijskie piwo.
Kolejni mili Francuzi
Kolejni mili Francuzi © Majorus
Wjeżdżamy do Cannes
Wjeżdżamy do Cannes © Majorus
Promenada w Cannes
Promenada w Cannes © Majorus
Na plażach pusto
Na plażach pusto © Majorus
Pogoda się poprawia
Pogoda się poprawia © Majorus
Kolejne jachty
Kolejne jachty © Majorus
Tu spędziliśmy prawie 7 godzin
Tu spędziliśmy prawie 7 godzin © Majorus
Wyrównujemy kolarską opaleniznę
Wyrównujemy kolarską opaleniznę © Majorus
Im później, tym więcej ludzi
Im później, tym więcej ludzi © Majorus
Jedziemy wzdłuż morza
Jedziemy wzdłuż morza © Majorus
W oddali widać Niceę
W oddali widać Niceę © Majorus
Piękna zatoczka
Piękna zatoczka © Majorus
Ładne wybrzeże
Ładne wybrzeże © Majorus
Kolacyjka
Kolacyjka © Majorus
Jest łazienka, to trzeba zrobić pranie
Jest łazienka, to trzeba zrobić pranie © Majorus
Route 2 852 712 - powered by www.bikemap.net



Dane wyjazdu:
140.37 km 0.00 km teren
07:01 h 20.01 km/h:
Maks. pr.:47.48 km/h
Temperatura:34.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:659 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Portugalia 2014 - dzień 20.

Sobota, 2 sierpnia 2014 · dodano: 24.11.2014 | Komentarze 0

Rano w dolinie, w której spaliśmy jest dosyć chłodno, bo tylko 14 stopni. Ruszamy drogą do Nicei. Cały czas mamy lekko w dół i z każdym kilometrem robi się coraz cieplej. Wreszcie dopada nas prawdziwy upał. Wjeżdżamy w typowo śródziemnomorski klimat. W końcu docieramy do Nicei i jedziemy w kierunku Monaco. Na początku jedziemy przez miasto ścieżką rowerową wzdłuż morza. Strasznie korci, żeby na chwilę zjechać na plażę, ale wiemy, że jak to zrobimy, to już nic dzisiaj nie przejedziemy. Do Monako mamy dosyć pagórkowatą drogę. Widoki jednak wynagradzają wszystko. W końcu docieramy do Monako i nieświadomie robimy przerwę pod... serwisem Ferrari. Po szybkim posiłku jedziemy do centrum. Na początek jedziemy ulicami, którymi ścigają się bolidy F1. Podjeżdżamy pod kasyno, do portu pooglądać jachty i niesamowite samochody. Bogactwo uderza na każdym kroku. Nie mamy jednak czasu (ani też za bardzo chęci) żeby zostać tu dłużej. Musimy wrócić do Nicei i przejechać znowu przez całe miasto, żeby znaleźć jakiś nocleg. Dzisiaj może być z tym ciężko. W drodze powrotnej do Nicei po kilku pagórkach zatrzymuje się, żeby zaczekać na Pawła. Czekam pół godziny i go nie ma, wreszcie dzwoni do mnie i mówi, że jest już prawie w Nicei. No ładnie, wsiadam szybko na rower i zaczynam pogoń. Musieliśmy pojechać jakiś mały kawałek inaczej i się minąć. W końcu znajduję go przed marketem. Dalej szybko wjeżdżamy do Nicei i chociaż na godzinę zjeżdżamy na plażę. Wreszcie można się ochłodzić i wejść do morza. Zasłużyliśmy na to po prawie 3 tygodniach jazdy i po pokonaniu Alp. Nie mamy jednak za dużo czasu, bo trzeba jeszcze wyjechać z miasta, a robi się późno. Dzisiaj noclegu szukaliśmy bardzo długo, ale trudno się dziwić, w końcu to obrzeża Nicei. Wreszcie przygarniają nas do ogródka starsi ludzie. Oczywiście mówią tylko po francusku. Dostajemy nawet nektarynki i melona, a także mamy dostęp do wody i prądu. Jedynym minusem jest cała masa komarów. Spać idziemy z myślą o następnym dniu, który planujemy w większości przeznaczyć na odpoczynek.

Trzeba przebić się przez skały
Trzeba przebić się przez skały © Majorus
Początek to piękna droga w dolinie
Początek to piękna droga w dolinie © Majorus
Wreszcie morze
Wreszcie morze © Majorus
Serwis Ferrari
Serwis Ferrari © Majorus
Takich aut nie brakuje w Monako
Takich aut nie brakuje w Monako © Majorus
Kolejne do kolekcji
Kolejne do kolekcji © Majorus
Ale jachty przebijają wszystko
Ale jachty przebijają wszystko © Majorus
Kasyno
Kasyno © Majorus
Jest i flaga Monako
Jest i flaga Monako © Majorus
Slynny zakręt na torze ulicznym
Slynny zakręt na torze ulicznym © Majorus
Rejestracje mają wyjątkowo krótkie
Rejestracje mają wyjątkowo krótkie © Majorus
W marinie
W marinie © Majorus
Droga do Nicei
Droga do Nicei © Majorus
Ładna Nicea
Ładna Nicea © Majorus
W drodze na plażę
W drodze na plażę © Majorus
Plaża miejska
Plaża miejska © Majorus
Promenada w Nicei
Promenada w Nicei © Majorus
Kolejny nocleg w ogrodzie
Kolejny nocleg w ogrodzie © Majorus
Route 2 852 711 - powered by www.bikemap.net



Dane wyjazdu:
109.63 km 0.00 km teren
07:23 h 14.85 km/h:
Maks. pr.:69.13 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2769 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Portugalia 2014 - dzień 19.

Piątek, 1 sierpnia 2014 · dodano: 20.11.2014 | Komentarze 0

Po ciężkim dniu śpi się świetnie, ale nie możemy sobie pozwolić na lenistwo, bo czeka nas jeszcze cięższy etap niż wczoraj. Już o 8 ruszamy i na dobry początek czeka nas 19 km podjazdu na Col du Vars. Początek stromy, ale później robi się zdecydowanie łagodniej. Po drodze mijamy kurort narciarski Vars. Pogoda znowu dopisuje, bezchmurne niebo i ciepło. Szybko udaje mi się wjechać na górę, gdzie w słoneczku czekam ponad godzinę na Pawła. Na górze jestem świadkiem ciekawej sytuacji. W pewnej chwili na górę wjeżdża na rowerze młody chłopak z ojcem i pod tabliczką ze szczytem zaczyna płakać ze szczęścia i zmęczenia. Gdy już Paweł dojechał ruszamy w dalszą drogę. Czeka nas 20 km fajnego zjazdu, jednak nasze myśli są już przy następnej przełęczy, Col de la Bonette, z pętlą widokową, która jest najwyżej położoną drogą asfaltowa w Alpach. Jedzie mi się znowu zaskakująco dobrze. Jedynym problemem jest cała masa much, która nie odstępuje nas nawet na chwilę. Nie da się nawet zatrzymać, żeby odpocząć, bo natychmiast zaczynają gryźć. Na szczęście po wjechaniu na 2000 m n.p.m. nagle muchy zniknęły i dalej jedzie się super. Podjazd bardzo się dłuży, w końcu ma 24 km. Wreszcie docieram do pętli widokowej. Teraz czeka mnie najtrudniejszy odcinek. Kilometr z nachyleniem miejscami przekraczającym 13 %. Wreszcie wjeżdżam na szczyt. Satysfakcja niesamowita. Dodatkowo widoki powalają na kolana. Panorama 360 stopni. Wszystko wydaje się być niżej. Na górze dostrzegam też parę sakwiarzy z polskimi sakwami. Zagaduję do nich po polsku, ale okazuje się, że są Włochami i jadą dookoła świata. Przegadałem z nimi i z kolarzem z Niemiec prawie godzinę w oczekiwaniu na Pawła. Po chwili, widząc moją polską flagę, podchodzi do mnie Polak, który akurat wybrał się tu na wycieczkę z rodziną, a od wielu lat mieszka we Francji. Czas szybko mija i wreszcie dociera Paweł. Zaczyna robić się więc późno, więc pora zacząć zjazd. Trzeba tu dodać, że nie jest to taki zwykły zjazd z przełęczy, ponieważ czeka nas zjazd z 2802 m n.p.m. do samego morza, czyli ok. 110 km w dół :) Na zjeździe spotykamy jeszcze dwóch chłopaków z Polski na rowerach. Noclegu szukamy w miejscowości Isola i udaje się nam w ostatniej chwili. Gd gospodarz wpuścił nas do ogrodu, zaczęła się ulewa. Na szczęście po raz kolejny możemy skorzystać z łazienki. Kolejny niesamowity i piękny dzień za nami.
Początek podjazdu
Początek podjazdu © Majorus
Gdzieś tam w dole spaliśmy
Gdzieś tam w dole spaliśmy © Majorus
Widoki coraz lepsze
Widoki coraz lepsze © Majorus
Jeziorko przed szczytem
Jeziorko przed szczytem © Majorus
Pogoda dopisuje
Pogoda dopisuje © Majorus
Ostatni kilometr
Ostatni kilometr © Majorus
Jeszcze tylko trochę
Jeszcze tylko trochę © Majorus
Kolejna tabliczka do kolekcji
Kolejna tabliczka do kolekcji © Majorus
Widoki ze szczytu
Widoki ze szczytu © Majorus
Malownicze jeziorko
Malownicze jeziorko © Majorus
Paweł na zjeździe
Paweł na zjeździe © Majorus
Najwyższa droga asfaltowa w Alpach
Najwyższa droga asfaltowa w Alpach © Majorus
Motyw rowerowy
Motyw rowerowy © Majorus
Zaczyanmy podjazd
Zaczynamy podjazd © Majorus
Jeszcze sporo przed nami
Jeszcze sporo przed nami © Majorus
Serpentyn nie brakuje
Serpentyn nie brakuje © Majorus
Widoków też nie
Widoków też nie © Majorus
Tam już byliśmy
Tam już byliśmy © Majorus
Teraz jedziemy tam
Teraz jedziemy tam © Majorus
Za nami już 18 km
Za nami już 18 km © Majorus
Niesmowita przestrzeń dookoła
Niesmowita przestrzeń dookoła © Majorus
Widać kilka poprzednich kilometrów
Widać kilka poprzednich kilometrów © Majorus
Serpentynki
Serpentynki © Majorus
Pierwszy widok na szczyt
Pierwszy widok na szczyt © Majorus
Najgorszy odcinek
Najgorszy odcinek © Majorus
Wyżej asfaltem w Alpach już nie da się wjechać
Wyżej asfaltem w Alpach już nie da się wjechać © Majorus
Tak wysoko jeszcze nie byłem na rowerze
Tak wysoko jeszcze nie byłem na rowerze © Majorus
Wszystko jest niżej
Wszystko jest niżej © Majorus
Zjazd będzie niesamowity
Zjazd będzie niesamowity © Majorus
Księżycowy krajobraz
Księżycowy krajobraz © Majorus
Zjazd
Zjazd © Majorus
Coraz niżej
Coraz niżej © Majorus
Hamulce się grzeją
Hamulce się grzeją © Majorus
Nocleg w ogródku
Nocleg w ogródku © Majorus





Dane wyjazdu:
105.42 km 0.00 km teren
06:21 h 16.60 km/h:
Maks. pr.:66.09 km/h
Temperatura:31.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2227 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Portugalia 2014 - dzień 18.

Czwartek, 31 lipca 2014 · dodano: 19.11.2014 | Komentarze 2

Rano wstajemy bardzo wcześnie, bo już o 6:45. Przed nami tak naprawdę pierwszy poważny etap, na którym będziemy musieli zmierzyć się z dwoma przełęczami. Niebo dalej zachmurzone, ale wyraźnie zaczyna się przecierać i mamy nadzieję na piękną pogodę. Już na samym początku zaczynamy podjazd pod Col du Telegraphe. Na rozgrzewkę mamy 12 km pod górę. Jedzie mi się bardzo dobrze. Po drodze co kilometr ustawione są tabliczki dla rowerzystów z aktualną wysokością, średnim nachyleniem kolejnego kilometra i odległością do końca podjazdu. Szybko wjeżdżam na górę. W między czasie robi się piękna pogoda. Chmury się rozwiewają i mamy bezchmurne niebo. Na szczycie czekam sobie w słoneczku 40 minut na Pawła i po chwili ruszamy dalej. Teraz mamy przed sobą 5 km zjazdu i zaczyna się prawdziwy podjazd, czyli Col du Galibier. Na dole nabieram jeszcze wody w źródełku i zaczynam wspinaczkę. Pogoda ciągle idealna, słońce i cieplutko. Szybko pokonuję kolejne kilometry. Jestem nawet zaskoczony z jaką łatwością jadę w górę. Może to kwestia coraz większego doświadczenia na takich długich alpejskich podjazdach, ale przede wszystkim solidnej dawki treningu przed wyjazdem. Po drodze spotykam Hiszpanów na kolarkach. Pierwszy raz próbuję powiedzieć coś po hiszpańsku. Chwilę rozmawiamy, dostaję od nich też trochę czekolady. Dosyć często robię postoje, ale są one bardziej wymuszone chęcią zrobienia zdjęcia niż odpoczynku. Na drodze ruch niewielki, poza ogromną liczbą kolarzyi… świstaków J Wreszcie dojeżdżam na szczyt, gdzie witają mnie oklaski całej grupy Hiszpanów. Część jest na rowerach, a reszta jedzie samochodami. Opowiadam im o naszym planie dojechania do Portugalii. Wszyscy są pod wrażeniem, każdy podchodzi i próbuje podnieść mój rower z bagażem. Panuje bardzo miła atmosfera. Jest dosyć ciepło, ale szybko się ubieram, bo zdaję sobie sprawę, że będę musiał trochę poczekać na Pawła. Gdy przyjeżdża robimy sesję zdjęciową pod tabliczką z nazwą przełęczy i zaczynamy zjazd. Okazuje się, że jest bardzo dziurawy, a do tego cały czas mamy pod wiatr. Na dole rozbieramy się z kilku warstw ubrań, bo temperatura przekracza 30 stopni. Później cały czas mamy lekko w dół, ale przeszkadza mocny wiatr. Noclegu szukamy w wiosce przed kolejną przełęczą. Udaje się za drugim razem, mimo że gospodarz mówi tylko po francusku. Rozbijamy się w ogródku, mamy dostęp do wody, a także pomidorów i jabłek. Na kolację robię sobie kolację mistrzów: kurczak z makaronem, pomidory i pyszne piwo francuskie. Wieczorem jeszcze chwilę siedzę przy stole rozmyślając o cudownym dniu. Jeszcze ani razu nie trafiłem w górach tak pięknej pogody. Wreszcie idę spać, kolejny dzień zapowiada się jeszcze ciekawiej.

Zaczynamy podjazd
Zaczynamy podjazd © Majorus

Pierwsze serpentyny
Pierwsze serpentyny © Majorus
Już tylko kilometr
Już tylko kilometr © Majorus
Pogoda robi się piękna
Pogoda robi się piękna © Majorus
Telegraphe zdobyty!
Telegraphe zdobyty! © Majorus
Jest i kolarz
Jest i kolarz © Majorus
Czas na Galibier
Czas na Galibier © Majorus
Bezchmurne niebo i ciepło
Bezchmurne niebo i ciepło © Majorus
Widoki zachwycają
Widoki zachwycają © Majorus
Trochę już podjechaliśmy
Trochę już podjechaliśmy © Majorus
Całkiem sporo serpentyn
Całkiem sporo serpentyn © Majorus
Merida na tle Alp
Merida na tle Alp © Majorus
Serpentyny ciąg dalszy
Serpentyny ciąg dalszy © Majorus
Coraz wyżej
Coraz wyżej © Majorus
Czasem warto spojrzeć w dół
Czasem warto spojrzeć w dół © Majorus
Jednak częściej patrzymy w górę
Jednak częściej patrzymy w górę © Majorus
Jeszcze sporo drogi
Jeszcze sporo drogi © Majorus
Świstaków było sporo
Świstaków było sporo © Majorus
Podjazd nie ma końca
Podjazd nie ma końca © Majorus
Żeby nie wyszło na to, że mnie tam nie było
Żeby nie wyszło na to, że mnie tam nie było © Majorus
Pojawia się pierwszy śnieg
Pojawia się pierwszy śnieg © Majorus
Jest na co popatrzeć
Jest na co popatrzeć © Majorus
Ostatni kilometr!
Ostatni kilometr! © Majorus
Ciągle przerwy na zdjęcia
Ciągle przerwy na zdjęcia © Majorus
Ostatnie metry
Ostatnie metry © Majorus
Widok ze szczytu
Widok ze szczytu © Majorus
Radość niesamowita
Radość niesamowita © Majorus
Trzeba promować sponsora
Trzeba promować sponsora © Majorus
Col du Galibier
Col du Galibier © Majorus
Teraz zjazd
Teraz zjazd © Majorus
Całkiem sporo tego śniegu
Całkiem sporo tego śniegu © Majorus
Nocleg w ogrodzie
Nocleg w ogrodzie © Majorus
Kolacja mistrzów
Kolacja mistrzów © Majorus
Zasłużony odpoczynek
Zasłużony odpoczynek © Majorus
Route 2 852 710 - powered by www.bikemap.net


Dane wyjazdu:
100.70 km 0.00 km teren
04:52 h 20.69 km/h:
Maks. pr.:45.41 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:691 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Portugalia 2014 - dzień 17.

Środa, 30 lipca 2014 · dodano: 17.11.2014 | Komentarze 0

Na śniadanie zjadamy suchary z dżemem i popijamy mlekiem. Wszystko dostaliśmy od miłych Francuzek. Pogoda nie jest najlepsza, ale przynajmniej nie pada. O 9 ruszamy w drogę. Początek super ścieżką rowerowa, do tego cały czas w dól. Kawałek przed Albertville zaczyna lekko padać. W mieście robimy przerwę pod marketem i na całe szczęście przestaje. Zwiedzamy miasteczko olimpijskie i ruszamy dalej boczną drogą. Mamy dosyć sporo zjazdów. Wreszcie odbijamy w dolinę rzeki i zaczynamy powolną wspinaczkę. Wiatr wieje w plecy i jedzie się bardzo dobrze. Jedziemy trasą, którą wielokrotnie przejeżdżali kolarze podczas Tour de France. Po bokach zaczynają pojawiać się coraz większe góry. Wreszcie docieramy do Saint-Jean-de-Maurienne. Miasteczko zwariowane na punkcie kolarstwa. Wszędzie poustawiane pomniki kolarzy, rowery są reklamą dla restauracji i sklepów. Udało się nam tutaj dojechać bardzo szybko, więc możemy sobie pozwolić na dłuższą przerwę. Myślami jesteśmy już jednak przy dniu jutrzejszym, kiedy to wjedziemy w prawdziwe Alpy i czeka nas podjazd na Galibier. Noclegu szukamy w wiosce, w której zaczyna się podjazd na Col du Telegraphe. Udaje się znowu za pierwszym razem. Gospodarz pozwala nam się rozbić w ogródku. Idę się wykąpać w pobliskie krzaki, a gdy wracam Paweł oznajmia mi, że do domu wróciła żona gospodarza i pozwoliła skorzystać z łazienki. No cóż, czasem jednak warto trochę dłużej poczekać, ale druga porządna kąpiel nie zaszkodzi :) Dostajemy jeszcze w prezencie jogurty i batony. Wieczorem znowu lekko pada i z niepokojem oczekujemy jutrzejszego dnia.

Opuszczamy apartament
Opuszczamy apartament © Majorus
Centrum Albertville
Centrum Albertville © Majorus
Stadion i znicz olimpijski
Stadion i znicz olimpijski © Majorus
Odległości do miast gospodarzy zimowych igrzysk
Odległości do miast gospodarzy zimowych igrzysk © Majorus
Plac, na którym miała miejsce ceremonia otwarcia igrzysk
Plac, na którym miała miejsce ceremonia otwarcia igrzysk © Majorus
Trochę tych przełęczy jest w okolicy
Trochę tych przełęczy jest w okolicy © Majorus
Jedziemy wzdłuż rzeki
Jedziemy wzdłuż rzeki © Majorus
Saint-Jean-de-Maurienne
Saint-Jean-de-Maurienne © Majorus
Szczyty w chmurach
Szczyty w chmurach © Majorus
Smaczne prezenty
Smaczne prezenty © Majorus
Kolejny nocleg
Kolejny nocleg "na gospodarza" © Majorus
Route 2 852 146 - powered by www.bikemap.net



Dane wyjazdu:
62.19 km 0.00 km teren
03:38 h 17.12 km/h:
Maks. pr.:45.50 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:595 m
Kalorie: kcal
Rower:Meridka

Portugalia 2014 - dzień 16.

Wtorek, 29 lipca 2014 · dodano: 17.11.2014 | Komentarze 1

Rano budzi nas deszcz... Zapowiada się kiepski dzień. Wychodzę z namiotu i na rowerach dostrzegam jakąś kartkę. Okazuje się, że Francuz, który pozwolił nam przenocować w ogrodzie zaprasza nas do siebie na śniadanie! Przenosimy namiot pod dach przy domu i idziemy do gospodarzy. Na szczęście ich córka dobrze mówi po angielsku i możemy się bez problemu porozumieć. Dziękujemy za pyszne śniadanie i powoli zaczynamy się zbierać. Ruszamy dopiero koło 10, gdy lekko przestaje padać. Początek drogi mamy trochę pod górę. Tuż przed Annecy łapie nas ulewa. Już wiemy, że tego dnia nie przejedziemy za dużo. W deszczu docieramy do miasta. Postanawiam wykorzystać ulewę i znaleźć jakiś sklep, gdzie mógłbym kupić nową oponę. Nie jest to takie proste. Wreszcie się udaje, ale okazuje się, że mają przerwę... Na szczęście po chwili otwierają. W tym momencie dopada nas prawdziwe oberwanie chmury. Na szczęście sprzedawca pozwala mi wszystko wymienić w środku i udostępnia swoje narzędzia. Po wymianie jeszcze chwilę czekamy i wreszcie ruszamy dalej. Powoli zbliża się wieczór. Dojeżdżamy do końca jeziora, a pogoda lekko się poprawia. Mamy nadzieję na jakiś nocleg pod dachem, ale to co udało nam się znaleźć przechodzi nasze najśmielsze oczekiwania. Za drugą próbą trafiamy do bardzo miłych Francuzek, które po chwili zastanowienia wpuszczają nas do dwupiętrowego apartamentu, który kiedyś wynajmowały. Oczywiście nie musimy za nic płacić. Mamy do swojej dyspozycji salon z kominkiem, kuchnię, łazienkę i dwie sypialnie. Takich luksusów to ja się nie spodziewałem. Dodatkowo dostajemy jeszcze kawę, suchary, mleko, sok i pyszny dżem. Jak do tej pory Francja nas rozpieszcza noclegami. Oby tylko pogoda się poprawiła, bo zaczynamy wjeżdżać w Alpy.
Wiszący most w drodze do Annecy
Wiszący most w drodze do Annecy © Majorus
Most nad przepaścią
Most nad przepaścią © Majorus
Kolejne jeziorko
Kolejne jeziorko © Majorus
Ścieżka wzdłuż jeziora
Ścieżka wzdłuż jeziora © Majorus
Witamy w apartamencie
Witamy w apartamencie © Majorus
Salon z kominkiem
Salon z kominkiem © Majorus
Kuchnia
Kuchnia © Majorus
Sypialnia nr 1
Sypialnia nr 1 © Majorus
Sypialnia nr 2
Sypialnia nr 2 © Majorus
Route 2 851 621 - powered by www.bikemap.net